- Nie żyjemy w państwie prawa! W Polsce nie wszyscy mierzeni są tą samą miarą - mówił wczoraj pod pomnikiem Bolesława Chrobrego poseł PiS Dawid Jackiewicz. Przemawiał do tłumu obrońców telewizji Trwam na zakończenie manifestacji, która przeszła ulicami: Modrzejewskiej, Zamkową, Kazimierza Wielkiego, Piotra Skargi, Teatralną, Świdnicką.
Jej organizacja z krzyżami i biało-czerwonymi flagami nie była przypadkowa. Solidarni 2010, wrocławski PiS, koła Przyjaciół Radia Maryja, wrocławski Społeczny Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego i klub "Gazety Polskiej" w taki sposób uczcili kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, która została połączona z drugą demonstracją w obronie Trwam.
Według policji przez Wrocław przeszło 4,5-5 tys. ludzi. Na czele pochodu niesiono transparenty z hasłami: "Polski prezydent zamordowany w Rosji?", "Smoleńsk 2010. Żądamy śledztwa międzynarodowego" i "Dziękujemy za Polskę, prezydencie Kaczyński".
- Walczymy o prawdę. Bo w telewizji widzimy nierzeczywistą Polskę, rząd, Polaków. Trwam to jedyne polskie medium, w którym ta prawda jaśnieje - przekonywał Marek Dyżewski, były rektor Akademii Muzycznej we Wrocławiu.
Tej prawdy nie udało się jednak sprzedać mieszkańcom miasta ani kibicom odwiedzającym Wrocław z powodu piłkarskich mistrzostw Europy. Demonstracja w strugach deszczu przeszła niemal niezauważona, choć na kilkanaście minut zablokowała ruch na ul. Kazimierza Wielkiego w kierunku pl. Społecznego i ulicę Piotra Skargi.
Przemarszem nie interesowały się też obecne w mieście zagraniczne media. To chyba dla organizatorów cios największy, bo ich celem było pokazanie się światu. Głównie z przekazem, że pod Smoleńskiem mogło dojść do zamachu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?