Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław tworzy sieć ładowania samochodów na prąd

Marek Zoellner
Auto na prąd dostali w lutym wrocławscy strażnicy miejscy.
Auto na prąd dostali w lutym wrocławscy strażnicy miejscy. Paweł Relikowski
Pieniądze są już zarezerwowane, pojawiło się też kilku zainteresowanych przedsiębiorców, tylko klientów jakoś nie widać. Wrocławscy urzędnicy chcą stworzyć w mieście sieć ładowania elektrycznych pojazdów. W różnych punktach ma się pojawić 20 słupków, z których kierowcy będą czerpać prąd. Problem w tym, że w miejskim wydziale komunikacji zarejestrowanych jest tylko 12 samochodów i zaledwie 17 motorowerów z silnikami elektrycznymi. Dla kogo więc ten system?

- Chcemy być pionierami, nadążyć za rynkiem - broni pomysłu Andrzej Wąsik, dyrektor wydziału środowiska i rolnictwa w magistracie. - Przecież stacji benzynowych też nikt nie budował przed wynalezieniem samochodu - tłumaczy. Do 15 września miasto czeka na zgłoszenia przedsiębiorców. Od 15 grudnia mają oni przez trzy lata zapewniać miejsca do ładowania na ogólnodostępnym parkingu dla co najmniej trzech aut.

Straż miejska ma pierwsze auto na prąd (ZDJĘCIA)

Montaż jednego słupka z trzema stanowiskami do ładowania wyceniono na 40 tys. zł. - Z tego my oddamy im połowę - mówi Andrzej Wąsik. W sumie miasto wyda więc 400 tys. zł. Przedsiębiorcy nie będą sprzedawać prądu (na to potrzebna jest koncesja), ale "świadczyć usługę ładowania akumulatorów". Na takiej samej zasadzie działają np. kompresory do pompowania opon na stacjach benzynowych. Ile będzie kosztowała taka usługa? - Według mnie na początku mogłoby to być nawet za darmo w formie reklamy, ale nie ustalamy z góry żadnych stawek - dodaje Wąsik.

Ekoauto w Krakowie [ZDJĘCIA i VIDEO]

Taki system działa już w Warszawie. Do niedawna był krytykowany, bo działały tylko dwa stanowiska, ale ostatnio pojawiło się kilkanaście nowych. A że zainteresowanych kierowców jest na razie niewielu, tankowanie jest tam właśnie darmowe.

- U nas może to się sprawdzić - mówi Rafał Ramotowski, który prowadzi we Wrocławiu zakład przerabiający auta z silnikami spalinowymi na elektryczne (koszt: od 60 tys. zł). W tej firmie 180 aut na prąd zamówił niedawno austriacki rząd. - Dla wrocławianina też już przerabiałem. Nie jest to jakieś ogromne zainteresowanie, ale myślę, że to się zmieni - opowiada.

Sceptyczni są taksówkarze. - Chciałbym mieć auto na prąd , tyle że koszt przerobienia silni-ka to nieosiągalne marzenie - wzrusza ramionami Jacek Czajkowski. Ale przyznaje, że koszt eksploatacji działa na wyobraźnię. Auto spalinowe zużywa średnio 8-9 litrów paliwa na 100 km. To wydatek ok. 40 zł. Przejechanie tego dystansu samochodem elektrycznym ma kosztować tylko 5 zł.

Według dr. Zbigniewa Sroki z Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej, takie rozwiązania mogą znaleźć swoich zwolenników, ale jego zdaniem lepszy wybór to nowe technologie związane z gazem. - Prąd jest ekologiczny, to ciekawa propozycja. Ale żeby tankować gazem, nie trzeba niczego od nowa budować. Infrastruktura już jest, są stacje i stanowiska. Wystarczy zmienić paliwo, na przykład na CNG, czyli gaz ziemny - mówi naukowiec.

Jak dotąd o udział w projekcie miasta pytały: stacja sieci paliw, galeria handlowa i dwie firmy samochodowe. Oferty nie złożył jednak jeszcze nikt, a termin upływa już w najbliższy czwartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska