Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: To nie jest miasto dla rodziców z wózkami [LIST CZYTELNIKA]

Marcin Walków
Fot. Janusz WóJtowicz / Polskapresse
- Włodarze Wrocławia nie mają małych dzieci w wózkach, więc nie widzą problemów, które rodzice mają w naszym mieście - uważa pan Oskar, nasz Czytelnik. - Zaniedbane przez lata i zapadnięte chodniki to zmora, szczególnie po opadach deszczu - dodaje Czytelnik.

Pan Oskar mieszka na Karłowicach. Ze swoim 2,5-letnim synem chodzi na spacery z wózkiem.

Jeżdżę nim po zdewastowanych chodnikach. Są krzywe i w tragicznie złym stanie. Tak jest na ul. Ignacego Krasickiego, Przybyszewskiego, Marii Konopnickiej, Berenta, Czajkowskiego...
Również krawężniki przy przejściach dla pieszych nie ułatwiają zadania rodzicom. Są wysokie nawet na 10 cm, bez obniżeń. To sprawia, że zamiast normalnie wjechać wózkiem z przejścia na chodnik, trzeba się zatrzymać na jezdni i podnieść wózek. A w tym czasie jeżdżą samochody...
W chodnikach są zamontowane studzienki kanalizacyjne. Ale tak niefortunnie, że wystają ponad chodnik kilka centymetrów. Tymczasem przy nich zapada się chodnik, powstają doły. W takich miejscach można się wywrócić wraz z wózkiem i dzieckiem, upaść na twarz. To już nie są żarty, lecz kpina!
Na al. Kasprowicza jest równa droga dla rowerzystów, jednak piesi z wózkiem nie mogą z niej skorzystać. Tymczasem cykliści ochoczo korzystają z chodników, również tych wąskich na pół metra lub metr. Nie zwracają uwagi na pieszych i rodziców z wózkami. Nikt tego nie kontroluje, nie sprawdza. Nie ma strażników miejskich. A przecież jazda rowerem po chodniku węższym niż 2 metry jest wykroczeniem!
Właściciele posesji, którzy chcą ułatwić sobie stromy podjazd do garażu na poziomie -1, zagarniają samochodami część chodników, parkując na nich. To również uniemożliwia normalny przejazd wózkiem. Trzeba albo próbować się przeciskać między ogrodzeniem a samochodem, albo wychodzić z wózkiem na jezdnię.
Nienaprawiane i zapadnięte chodniki stają się prawdziwą zmorą, gdy spadnie deszcz. Tak jest na al. Boya-Żeleńskiego, gdzie po deszczu tworzy się pięciometrowa kałuża na całej szerokości chodnika. Ale gdy jest sucho, problemu nie widać. Dziwi mnie fakt malowania na czerwono dróg dla rowerzystów, podczas gdy nie dba się o chodniki. Ale wiem, dlaczego tak jest - malowanie jest tańsze.
Pewnie nie widziałbym problemu, gdybym chodził bez wózka. Zrobiłbym szerszy krok nad dołem albo wystającą studzienką. Obok zaparkowanego samochodu przeszedłbym bokiem. Ale jadąc z 2,5-letnim dzieckiem w wózku widzę, jak męczę się i ja, i inne osoby z wózkami.
Każdy, komu te problemy wydają się błahe, niech weźmie zwykły wózek i przejdzie się z nim po Karłowicach.

ZGADZACIE SIĘ Z OPINIĄ PANA OSKARA? Czy Wrocław utrudnia życie rodzicom z wózkami? Piszcie w komentarzach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska