- W razie czego jesteśmy przygotowani na przyjęcie nawet stu pacjentów z ebolą - mówi dr Grzegorz Madej, ordynator oddziału zakaźnego szpitala przy ul. Koszarowej po informacji o tym, że grupa wrocławskich licealistów wróciła przed kilkoma dniami z Liberii - terenu objętego epidemią eboli. - Na szczęście na razie nie ma powodów do paniki. Licealiści powinni być teraz obserwowani przed lekarza rodzinnego. Jeśli pojawią się jakiekolwiek objawy choroby, powinni trafić do nas. Samo przebywanie w kraju objętym ebolą nie jest zagrożeniem, do zakażenia potrzebny jest bezpośredni kontakt z chorym lub zmarłym.