Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Saperzy czy policja? Kto zawinił przy Strzegomskiej?

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Janusz Wójtowicz
Nieprecyzyjna informacja o niewybuchu, przekazana przez policjanta, była - zdaniem wrocławskich saperów - przyczyną czwartkowego zamieszania przy ul. Strzegomskiej.

O sprawie pisaliśmy wczoraj. Przypomnijmy: w czwartek o godz. 18 na 4 godziny policja zamknęła ulicę na odcinku od skrzyżowania z Rogowską do ronda Granicznego, bo nie miał kto zabrać stamtąd pocisku moździerzowego, znalezionego przez robotników.

Na niewybuch natrafiono około godz. 17. Policja zgłosiła to saperom, ci odpowiedzieli jednak, że są już po pracy i zabiorą pocisk dopiero w piątek rano. Po zamknięciu drogi cały zachód Wrocławia utknął w korkach. Zablokowany został m.in. dojazd do lotniska.

- Policjanci nie powiedzieli nam, że to pilne zgłoszenie - tłumaczy płk Krzysztof Malinowski, dowódca Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych z ul. Obornickiej, któremu podlega wrocławski patrol saperski. - Zgodnie z procedurami, na zabranie niewypału w takiej sytuacji mamy 72 godziny. W przypadku zgłoszenia pilnego - 24.

To saperzy są fachowcami. Jeśli o nas chodzi, każde zgłoszenie w mieście powinno być pilne

Pułkownik przekonuje, że gdy później policjant zadzwonił do niego z precyzyjną informacją,co się dzieje w mieście, natychmiast polecił, by saperzy wrócili do pracy i zabrali niewypał. Akcja trwała do godz. 22.

- My nigdy nie oceniamy, czy sprawa jest pilna, czy nie. Po prostu zgłaszamy saperom o znalezionym niewypale - odpowiada tymczasem Krzysztof Zaporowski z biura prasowego policji. - To saperzy są fachowcami. Jeśli o nas chodzi, każde zgłoszenie w mieście powinno być pilne.

Patrol saperski we Wrocławiu pracuje tylko na jedną zmianę. Czy nie warto wprowadzić także drugiej?

- Trzeba by przesunąć skądś pieniądze na dodatkowe etaty i na sprzęt dla nowego zespołu - mówi Jacek Matuszak z biura prasowego Dowództwa Wojsk Lądowych. - W myśl prawa, każdy inwestor powinien zapewnić nadzór saperski nad swoją inwestycją. Działa wiele specjalistycznych firm zajmujących się tym. Nasz patrol rozminowania powinien jechać tylko tam, gdzie one sobie nie radzą.

Marek Szempliński, rzecznik spółki Miejskie Inwestycje, która organizuje remont ul. Strzegomskiej, potwierdza, że tam, gdzie zagrożenie niewypałami oceniane jest jako duże, wykonawca musi zatrudnić firmę saperską. Zdaniem Szemplińskiego, na ul. Strzegomskiej takiego zagrożenia nie było.

- Tam w latach 70. i 80. budowane były osiedla i nowe drogi. Teren był przekopany i uznaliśmy, że zagrożenie nie jest tak duże, by konieczny był stały nadzór saperów - mówi Marek Szempliński. - Pocisk, który znaleziono w czwartek, leżał pod starą jezdnią, którą teraz remontujemy. Obok, tam gdzie powstała nowa droga, nie znaleziono ani jednego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska