Szefowie Dynamicomu twierdzą, że nie są nic winni. Odwrotnie - to spółka Wrocław 2012 powinna dopłacić ok. 3 mln zł. Jak się dowiedzieliśmy, w ostatnich dniach Dynamicom próbował zablokować możliwość złożenia pozwu przez miasto. Ale nie udało się. Sąd w poniedziałek odrzucił wniosek firmy w tej sprawie.
Przypomnijmy. W kwietniu miejska spółka zarządzająca stadionem zawarła dwie umowy z wrocławską firmą Dynamicom. Pierwsza dotyczyła organizacji koncertu Queen, druga - turnieju piłkarskiego Polish Masters. Ustalono, że na obie imprezy firma dostanie ok. 21 mln zł od spółki Wrocław 2012. Za te pieniądze miały być pokryte wszystkie koszty. Ich listę spisano w załącznikach do umów. Wszystkie pozycje zostały wynegocjowane pomiędzy Dynamicomem a spółką Wrocław 2012 i urzędnikami magistratu. Większość, bo 14 mln zł z ustalonej kwoty, firma Dynamicom otrzymała z miejskiej kasy. Była to tzw. dopłata zwrotna. Spółka Wrocław 2012 musi ją oddać do końca roku. Dodajmy, że brakujące 7 mln zł miało pochodzić od sponsorów i ze sprzedaży biletów.
We wniosku sporządzonym przez Wrocław 2012 o dofinansowanie koncertu i turnieju urzędnicy z ratusza byli mamieni gigantycznymi zyskami. Na organizacji koncertu Queen miasto miało zarobić 720 tys. zł. Jeszcze więcej, bo 2,5 mln zł do kasy Wrocławia miało wpłynąć po piłkarskim turnieju. Dynamicom sugerował, że nie ma ryzyka, bo zyski zagwarantuje specjalna polisa ubezpieczeniowa. Gdyby sprzedano mniej niż 85 proc. biletów na każdą z imprez, to różnicę mogłoby pokryć odszkodowanie. Ostatecznie jednak żadnej takiej polisy nie wykupiono. Rzeczywistość okazała się brutalna. Wbrew zapowiedziom obie imprezy przyniosły gigantyczne straty. Według obliczeń magistratu, sięgnęły one nawet 16 mln zł. W myśl obu umów połowę pokryć miała firma Dynamicom. Stąd wzięło się żądanie miasta, by firma wpłaciła 8 mln zł. Jednak Dynamicom dobrowolnie płacić nie chce. Nie odpowiedział na wezwanie do zapłaty przekazane mu kilkanaście dni temu przez spółkę Wrocław 2012.
Szef firmy Tomasz Góralski od początku sporu przekonuje dziennikarzy, że to jego firmie należą się pieniądze. Jego zdaniem, za wywołanie konfliktu odpowiada miejska spółka, kierowana przez Roberta Pietryszyna. Góralski zapowiadał, że na ataki odpowie złożeniem własnego pozwu przeciwko miastu i stadionowej spółce. Będzie się rzekomo domagać 15-20 mln zł. Na taką kwotę mają się złożyć wspomniane już 3 mln zł, także odsetki, oraz dodatkowe koszty.
Czy miasto ma asa w rękawie? Spółka Wrocław 2012 dołączyła do złożonego pozwu weksle, które stanowiły zabezpieczenie umów z Dynamicomem. Zapewne w ciągu kilku tygodni sąd wyda nakaz zapłaty. W przypadku weksli nie wnika on w istotę sporu, lecz bada jedynie, czy dokumenty są prawidłowo wypełnione.
Rzecz w tym, że Dynamicom wcale nie jest bezbronny. Będzie mógł złożyć sprzeciw wobec tych nakazów i z pewnością to uczyni. Wtedy zacznie się normalny sądowy spór, który może się ciągnąć latami. Dynamicom złożył już w sądzie pozew przeciwko magistratowi. Chodzi o ochronę dóbr osobistych. Firma poczuła się obrażona informacjami przekazanymi przez prezydenta Rafała Dutkiewicza na konferencji prasowej. Prezydent ogłosił, że zwolnił swojego zastępcę Michała Janickiego, bo ten nie dopilnował rozliczenia się Dynamicomu z 14 mln zł. Pozew o ochronę dóbr osobistych kilka dni temu złożył też sam Michał Janicki. I on czuje się obrażony, bo - jak twierdzi - to inni urzędnicy odpowiadali za umowy z Dynamicomem i rozliczenie imprez.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?