Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Sąd apelacyjny musiał szukać sprawiedliwości w... sądzie rejonowym

Marcin Rybak
Sąd Apelacyjny doświadczył sprawiedliwości - tak samo jak na co dzień doświadczają jej bardzo często zwykli ludzie
Sąd Apelacyjny doświadczył sprawiedliwości - tak samo jak na co dzień doświadczają jej bardzo często zwykli ludzie Piotr Krzyżanowski
Czy doszło do przestępstwa przy okazji realizacji zamówienia na roboty budowlane i instalacyjne dla wrocławskiego Sądu Apelacyjnego? W ubiegłym roku sąd nabrał takich podejrzeń i zawiadomił policję. Po kilku miesiącach musiał szukać sprawiedliwości... w sądzie rejonowym. Bo policja i prokuratura umorzyły śledztwo, niczego dokładnie nie sprawdzając.

Uzasadnienie decyzji o umorzeniu budzi wątpliwości, bo nic z niego nie można zrozumieć. Sąd Apelacyjny napisał więc zażalenie na decyzję o umorzeniu sprawy. We wtorek Sąd Rejonowy Wrocław Krzyki nakazał krzyckiej prokuraturze raz jeszcze porządnie zbadać całą historię.

Rzecz zaczęła się od zamówienia z Sądu Apelacyjnego. - To były roboty warte ok. 220 tys. zł - mówi dyrektor wrocławskiego Sądu Apelacyjnego Roman Purgał. Sąd podpisał umowę z wykonawcą, prace zostały zrobione, cena zapłacona. W lipcu 2014 r. z wrocławskim Sądem Apelacyjnym skontaktowała się firma E. Okazało się, że - jako podwykonawca - dostarczyła materiały do prac. Wykonała też część robót. Miała dostać 70 tys. zł. Nie dostała.

Generalny wykonawca, z którym firma E. podpisała kontrakt, przekonywał, że Sąd Apelacyjny przekaże jej należną kwotę. Ale pieniądze nie wpłynęły. Wtedy firma E. skontaktowała się z Sądem Apelacyjnym. Usłyszała, że w Sądzie nikt nie wie o umowie cesji.

Firma E. skontaktowała się więc z generalnym wykonawcą, pytając, czy na pewno informował Sąd Apelacyjny o umowie i ich wzajemnych rozliczeniach. Dostali zapewnienie, że tak. Otrzymali też dowód.

Mianowicie z biura generalnego wykonawcy przekazano firmie E. kopię mejla z maja 2014 r. Treść dotyczyła kontraktu z firmą E. jako podwykonawcą.

Firma E. przesłała ten materiał Sądowi Apelacyjnemu. - Zdziwiliśmy się - mówi dyrektor Purgał. - My takiego mejla nie dostaliśmy. Tego samego dnia o tej samej godzinie, minucie i sekundzie dostaliśmy mejla, ale o innej treści. Dlatego zawiadomiliśmy policję.

Firma E. poczuła się oszukana. - Wystąpiliśmy przeciwko naszemu kontrahentowi do sądu. Mamy już nakaz zapłaty. Prokuratury nie zawiadamialiśmy, bo wiemy, że zrobił to Sąd Apelacyjny.

Policja w ogóle nie zajmowała się podejrzeniem oszustwa czy ewentualnego wyłudzenia pieniędzy, a jedynie kwestią sfałszowania mejla. Przedstawiciel generalnego wykonawcy zeznał na przesłuchaniu, że ten mejl to była pomyłka. Dlatego śledztwo umorzono.

Zadzwoniliśmy do biura generalnego wykonawcy, ale nikt nie odbierał telefonu. Na naszego mejla z prośbą o kontakt i wyjaśnienie sprawy rozliczeń - nikt nie odpowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska