Pierwszy przyszedł Wojciech Szafran, który stanął przed kasą koło stadionu na Pilczycach już o godz. 7.30. Pozostali zaczęli się ustawiać ok. godziny 9.00. W południe po otwarciu kas okazało się, że zamiast czterech okienek są tylko dwa, bo nie ma dostępu do internetu. Udało się go dopiero połączyć przez telefon komórkowy. . Nie można też płacić kartą, a co więcej obsługa kas tym, którzy przyszli z gotówką "nie miała wydać".
- Nie chciałem wyrabiać sobie karty kibica. Wolałem odstać swoje - powiedział nam kibic. Przypomnijmy, że osoby, które nie posiadają kart członkowskich klubu kibica, od dzisiaj mogą kupować bilety na ten mecz. Polacy zagrają z Włochami na wrocławskiej arenie 11 listopada.
Wrocław: Organizacja ruchu przy stadionie w dniu meczu Polska-Włochy
Niestety, kibice skarżą się na totalny brak organizacji. Kilka minut po godzinie 12.00 pojawił się pracownik firmy ochraniającej stadion. Od niego stojący w kolejce dowiedzieli się, że trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Problemem, był brak łącza internetowego w kasach. Awarię usunięto, ale tylko w dwóch kasach, w dwóch pozostałych internetu nie było.
Gdy tylko otwarto bramę, zaczęło się robić gorąco. Wielu niezadowolonych z miejsca w kolejce, chciało do kas dostać się szybciej. Na szczęście nie doszło do rękoczynów, a sama perswazja słowna (choć wulgarna) wystarczyła. Kibice sprawnie pokonali pierwszą bramę i w długim ogonku ustawili się do kas. Niestety tu powstałe kolejne trudności. Okazało się, że za bilety można zapłacić tylko gotówką, a do tego w kasach nie zaplanowano pieniędzy, by wydawać kupującym resztę!
- To jest amatorka i antyreklama dla naszego miasta - powiedziała oburzona wrocławianka, Halina Krzywańska.
Gdy kasjerzy uporali się z tym problemem, kolejna wieść zirytowała zainteresowanych biletami. Bez dokumentów ze zdjęciem nie można kupić biletów. Jeżeli ktoś chce kupić bilet dla siebie i znajomych, musi mieć ze sobą ich dokumenty. Dla kibiców było to nie zrozumiałe, zwłaszcza że w internetowej sprzedaży wystarczył sam PESEL. Pewna grupa kibiców po tej informacji musiała zrezygnować z zakupu i smutna wracała do domu
- Chciałam kupić bilety wnukom, bo obiecałam im pokazać stadion. Szkoda, że przez braki w organizacji nie zobaczą tego meczu - powiedziała zawiedziona Jadwiga Rejnisz, wrocławianka. - Próbowałam kupić bilety przez internet, założyłam nawet jednemu wnukowi kartę kibica. Nie zamierzam więcej tu wracać i tracić czasu. W telewizji też nie będę już miała ochoty oglądać meczu - dodała Rejnisz.
Sprzedaż biletów szła w bardzo wolnym tempie. W ciągu pierwszego kwadransa, udało się obsłużyć dwie osoby. Zamiast planowanych 4 okienek kasowych wciąż działały tylko dwa. Jak się okazało, wciąż problemem był brak łącza internetowego, a dwie sprawnie działające kasy wspólnie podłączono do telefonu komórkowego, który działał jak modem. Zbulwersowani ludzie kilkukrotnie domagali się spotkania z przedstawicielem organizatora, czyli PZPN. Mimo telefonów od pracowników firmy ochraniającej obiekt i zapewnienia, że taki przedstawiciel się pojawi po dwóch godzinach nie przyjechał nikt.
Jeżeli już udało się komuś pokonać wszystkie problemy i mógł kupić wymarzone wejściówki dowiadywał się, że zostały już tylko bilety w cenie 120 i 180zł. Tych najtańszych za 60 zł nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?