Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław pójdzie na wojnę z rządem? Domaga się milionów

Andrzej Zwoliński
brak
Po tym jak minister edukacji Dariusz Piontkowski odrzucił żądania samorządów zwrotu kosztów wprowadzania reformy w szkołach, największe miasta przygotują pozew zbiorowy. W sumie chodzi o ponad 100 mln złotych.

Przedstawiciele dziesięciu największych miast w tym Wrocławia blisko miesiąc temu złożyli w Ministerstwie Finansów wezwania do zapłaty na łączną kwotę ponad 103 mln złotych. To - jak wyliczono - koszty poniesionych przez nich działań i inwestycji w 2017 roku w związku z dostosowaniem szkół do zmian w oświacie.

W stolicy Dolnego Śląska koszty reformy edukacji wprowadzanej przez rząd, magistrat oszacował na około 100 mln zł. Tylko za 2017 rok, miasto domaga się zwrotu blisko 11 mln złotych, ale na tym nie zamierza poprzestać. Koszty reformy edukacji to jak wymienia między innymi: likwidacja gimnazjów, dodatkowy rocznik w przedszkolach, podwojona liczba uczniów w szkołach średnich, dostosowywanie na nowo placówek do potrzeb dzieci i młodzieży. - Wydatki w tych obszarach ponosić będziemy także przez kolejne lata – poinformowała nas Maja Wysocka z Wydziału Komunikacji wrocławskiego Urzędu Miejskiego.

Warto przy tym pamiętać, że część oświatowa subwencji ogólnej przyznana Wrocławiowi na ten rok w wysokości 645,1 mln zł, pokrywa niewiele ponad połowę wydatków jakie miasto ponosi na oświatę.

Prezydent Jacek Sutryk komentował w maju na swoim facebookowym profilu: Samorządy nie powinny ponosić kosztów rządowej reformy oświaty. Dlatego dziś wspólnie z prezydentami innych miast złożyliśmy w Ministerstwie Finansów wezwanie do zapłaty. Jako Wrocław, tylko za 2017 rok, domagamy się zwrotu blisko 11 mln złotych. Ale to nie koniec, bo na dostosowanie wrocławskiej edukacji do założeń rządowej reformy wydamy blisko w sumie około 100 mln zł! Edukacja jest dla nas bardzo ważna, dlatego wszystkie zmiany w systemie powinny być planowane roztropnie i z dużym wyprzedzeniem.

Nowy minister ucina sprawę

Resort finansów wezwanie do zapłaty od samorządowców przekazał Ministerstwu Edukacji Narodowej, wtedy jeszcze pod kierownictwem Anny Zalewskiej. Ona nie odpowiedziała, ale odpowiedział nowy szef MEN: My nie mamy takich środków. To są duże pieniądze, które naszym zdaniem nie są uzasadnione - oświadczył wczoraj Dariusz Piontkowski. - Nie ma powodu do tego, aby je zwracać. Ministerstwo dofinansowało te zadania, które były związane z reformą strukturalną - dodał minister.

Zdaniem Piontkowskiego, nie wszystkie koszty ponoszone przez samorządy były związane ze zmianami spowodowanymi przez reformę. - Wszelkie działania związane chociażby z funkcjonowaniem przedszkoli nie miały nic wspólnego z reformą strukturalną oświaty - wskazał minister Piontkowski.

Słowa ministra skomentowała od razu wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Przypomniała, że MEN do tej pory zwróciło Warszawie 3,5 mln zł w związku z reformą edukacji, podczas gdy koszty w stolicy wyniosły ponad 60 mln zł . Spotkamy się w sądzie - zapowiedziała Kaznowska.

Wrocław z roszczeniem w wysokości 10 mln 773 tys. złotych jest tuż za Warszawą, która oszacowała swoje wydatki w początkowej fazie reformy na ponad 56 mln złotych. Kolejnych milionów domagają się też: Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Kraków, Lublin, Łódź i Poznań. Jeśli złożone wezwania do zapłaty nie przyniosą skutku, samorządy zapowiedziały pozew zbiorowy.

Czy Wrocław zamierza się do niego przyłączyć? Nie dostaliśmy jeszcze oficjalnego stanowiska Ministerstwa Finansów, ani Ministerstwa Edukacji Narodowej. O ewentualnych dalszych krokach Miasta w tym temacie będziemy informować po otrzymaniu i przeanalizowaniu dokumentów – odpowiedziała nam Maja Wysocka z Urzędu Miejskiego.

NIK ostro o reformie

Najwyższa Izba Kontroli w swoim niedawnym raporcie zatytułowanym „Zmiany w systemie oświaty”, nie zostawiła suchej nitki na resorcie oświaty za sposób i tempo wprowadzanej reformy. Podkreślono, że minister Anna Zalewska przygotowała i wprowadziła zmiany w systemie oświaty nierzetelnie. Przede wszystkim źle oszacowano koszty reformy.

"Minister przewidywał, że będzie ona sfinansowana z części oświatowej subwencji ogólnej oraz oszczędności samorządów. W latach 2014-2017 wydatki organów prowadzących na zadania oświatowe wzrosły o ponad 12 proc. przy wzroście subwencji tylko o 6 proc. Rządzący założyli zmniejszenie kosztów kształcenia w przeliczeniu na ucznia, tymczasem ten wydatek w szkołach średnio wzrósł o ponad 6 proc. Spowodowane to było dwukrotnymi podwyżkami płac dla nauczycieli i pozostałych pracowników oświaty. We wdrażaniu zmian miały pomóc środki przyznawane z rezerwy części oświatowej subwencji ogólnej. Jednak w latach 2017-2018 uwzględniono zaledwie niespełna 39 proc. (ponad 351,8 mln zł) kwoty, o którą wnioskowały samorządy – czytamy w raporcie NIK. Brakujące środki musiały zapewnić samorządy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska