Wrocław: Pogotowie przyjedzie bez lekarza. Tak chcą oszczędzać na naszym zdrowiu

Agata Wojciechowska
Jaroslaw Jakubczak / Polskapresse
Z dziesięciu karetek pogotowia z lekarzami może zostać we Wrocławiu tylko sześć. W pozostałych zamiast lekarzy będą tylko ratownicy medyczni po dwuletnim studium. To plany wrocławskiego pogotowia ratunkowego. Powód? Oszczędności. Tymczasem sami ratownicy medyczni, którzy mają zastąpić lekarzy alarmują: Ta oszczędność może się odbić na zdrowiu i życiu ludzi. I tłumaczą, że chodzi o karetki wysyłane są do najcięższych przypadków: chorych z zatrzymaniem krążenia, rozległymi zawałami, udarami, wielonarządowymi urazami

- Są plany likwidacji 4 zespołów lekarskich („S”-specjalistycznych) pogotowia ratunkowego na teranie Wrocławia. Mają zostać zlikwidowane zespoły S03, S04, S07 i S10 - opowiada nam jeden z pracowników pogotowia. I tłumaczy: - Aktualnie na terenie miasta mamy 10 karetek z oznaczaniem „S” czyli specjalistycznych, w których pracują trzy osoby: kierowca-ratownik, ratownik oraz lekarz. W karetkach tych pracują najbardziej doświadczeni ratownicy oraz lekarze po minimum dwóch latach specjalizacji. Teraz jedna karetka specjalistyczna przypada na około 65 tys. mieszkańców miasta. Po likwidacji zespołów ten stosunek pogorszy się do 100 tys. osób na jedną karetkę specjalistyczną. Czyli na 100 tys. mieszkańców przypadać będzie lekarz - mówi.
- Przemawiają za tym tyko względy ekonomiczne. W skład podstawowego zespołu „P” wchodzą dwie osoby: kierowca ratownik i ratownik. Utrzymanie karetki "P" jest znacznie tańsze , ponieważ nie trzeba płacić pensji lekarzowi.

Nasz rozmówca tłumaczy dalej: -Trzyosobowe zespoły pracują o wiele skuteczniej niż dwuosobowe, co jest chyba zrozumiałe i logiczne. W przypadku reanimacji pierwsza osoba zabezpiecza drogi oddechowe, druga wykonuje masaż serca, a trzecia prowadzi defibrylację, rozpuszcza i przygotowuje leki. Co będzie, gdy tej trzeciej osoby nie będzie! Rodzina umierającego pacjenta będzie to robiła?

Wrocławskie pogotowie ratunkowe potwierdza, że w planach ma likwidację karetek oznaczonych jako specjalistyczne.
- Na razie jednak nie została podjęta żadna decyzja w sprawie ich liczby - wyjaśnia dr Grażyna Paszkiet - Wójcik, rzecznik pogotowia.

Nie ma jasnych regulacji, co do liczby karetek specjalistycznych z lekarzem przypadających na liczbę mieszkańców. Zdaniem Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej na około 1 mln wrocławian i mieszkańców okolicznych gmin powinno przypadać minimum 10 takich zespołów. Jest to i tak stanowczo za niska liczba. A teraz i ona ma zostać zmniejszona.

Nie ma także jasno określonych przypadków, do których bezwzględnie musi jechać lekarz. Polskie Towarzystwo Medycyny Ratunkowej stara się o oficjalne stworzenie takiej listy. Na niej znalazłyby się: wielonarządowe urazy spowodowanych wypadkami komunikacyjnymi, chore dzieci, stany przedzawałowe, udary. Na razie panuje wolna amerykanka.

- Od 2005 roku dopominamy się, by ustalić odpowiednie proporcje - mówi prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej. - Na początku chcieliśmy, by proporcje były 1:1, a więc jedna karetka z lekarzem przypadała na jedną karetkę z ratownikami medycznymi. Napotkaliśmy na duży opór ze strony dyrektorów pogotowia ratunkowego.

Dlaczego? Ratownikom medycznym płaci się mniej niż lekarzom. Co dziwne, problemów z finansowaniem nie ma, gdyż ratownictwo przedszpitalne w Polsce jest finansowane bezpośrednio z budżetu państwa. W tym roku otrzymało ponad 1,5 mld złotych. Dla porównania, szpitalne oddziały ratunkowe, utrzymujące się z pieniędzy NFZ dostały tylko 700 mln złotych.

Kolejnym problem jest wykształcenie ratowników medycznych. - Ratownik nie musi mieć prawa do wykonywania zawodu - wyjaśnia prof. Jakubaszko. - Nie przechodzi także dopuszczających do wykonywania zawodu egzaminów. Nie ujmując ich wiedzy, bo niektórzy z nich są wybitnymi specjalistami, ratownicy to średni personel medyczny.

Co to oznacza w praktyce? Znaczna część ratowników skończyła albo studnia licencjackie albo dwuletnie studium policealne. Ratownik medyczny, by na przykład dostać dyplom ukończenia kursu, nie musi mieć nawet matury. Największe zastrzeżenia są do niektórych prywatnych szkół, prowadzących zajęcia zaoczne. Ratownik z takim dyplomem przychodzi do pogotowia ratunkowego i na drugi dzień może już jeździć jako zespół karetki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 115

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
20 marca 2014, 11:47, seal:

Panie Jakubaszko poziom Pana wypowiedzi jest co najmniej żenujący jest PAn przykladem człowieka odsuniętego czytając i słuchając wypowiedzi których Pan udziela mam wrażenie że powinien zacząć brać leki na depresję.

prof. Jakubaszko jest prawdziwym lekarzem praktykiem , brawo

N
N-acetylocysteina
W przypadku stwierdzenia OZW powinno się podać 150mg ASA 300mg Clopidogrel i do tego 5000 jednostek heparyny no i jeszcze 2-4 mg morfiny a co z tego zestawu może podać ratownik medyczny.
B
Bachus
Co z tego ?Przynajmniej obowiazuje go tajemnica lekarska!!!
B
Bachus
Jeżeli jesteś ratownikiem to ja nie chcę takich ratownikow med. Forma wypowiedzi swiadczy o człowieku . Słownictwo !!!Poprzednie wypowiedzi tez nie są lepsze.Znam srodowisko rm. i twierze że przynajmniej połowa pracujących ratowników med . nigdy nie powinna wykonywać tego zawodu!
j
ja
Czyli że dyspozytor? Dyspozytor wysyła taką karetkę, jaką akurat ma dostępną. To nie jego wina, że w karetce jeżdżą głąby, ani jego zasługa, że jeżdżą w niej orły. (Celowo tak napisałem, bo w ratownictwie - tak samo jak wszędzie indziej - można trafić na speca albo na idiotę. Kwestia szczęścia.)
R
Rat.Med.
Jeżeli chodzi o algorytmy w przypadku zagrożenia życia możemy podawać takie same leki jak lekarze. Chyba, że wzywasz karetkę do gorączki, sraczki albo innej pierdolety, wtedy faktycznie, recepty od ratownika nie dostaniesz (i słusznie, od tego jest POZ, ale do przychodni to trzeba dupsko ruszyć sprzed telewizora).
J
Ja.
Niestety masz rację. Sam zrobiłem mgr zdrowia publicznego spec. ratownictwo medyczne i uważam, że to były stracone 2 lata - nie mówiąc już o wywalonych w błoto pieniądzach. Poziom był żenujący (dosyć powiedzieć że takich przedmiotów jak ratownictwo specjalistyczne czy medycyna ratunkowa było max. 45h(!) w semestrze). A na obronie pracy mgr (notabene od prof. JJ) dostałem pytanie pt. "Co to jest złota godzina?"... No comment.
c
czytelnik
Stan przedzawałowy to to co mam teraz, czyli zawału nie mam, ale kiedyś będę miał, czyli w tej chwili mam stan przedzawałowy :)
J
Jożko
Co to "stan przedzawałowy"? Medycyna jest sztuką a jednocześnie nauką ścisłą. Problemem dla mnie, jako ratownika w zespole "P" po szkole dwuletniej, studiach i z nastoletnim stażem pracy, nie jest "ciężki stan" a właśnie osławione sraczki i nerwice. Kwalifikacja takiego przypadku jest b. trudna. Nigdy nie wiesz z czym masz do czynienia a badań dodatkowych masz jak na lekarstwo. "S" też jest potrzebna. Wielu ratowników nie powinno nawet basenów myć ale tak jest w każdym zawodzie. Prawdziwym dramatem są zarobki i dwuosobowe zespoły. Problem nie leży w obciążeniu fizycznym a raczej w niemożności realizacji wszystkich pomysłów potrzebnych w danej chwili. Ratownik-kierowca ma swoje zmartwienia a ty zostajesz sam przy tak wielkim nawale pracy w danym momencie.
I
Iwona
w Niemczech takie rozwiązanie już dawno istnieje, lekarz jeździ małym busem z napisem notarzt, jeśli ratownicy nie podołają, wzywają lekarza albo po rozpoznaniu wstępnym przypadku dołącza do konwoju, malutka karetka z napisem notarzt oznacza, że jedzie do najcięższego przypadku
M
Marko
Nie ujmujac lekarzom ale ja wole by do mojej rodziny przyjechal dobrze wyksztalcony ratownik niz lekarz ktory mysli ze pozjadal wszystkie rozumy. Jak dla mnie w systemie ratownictwa lekarze wogole nie sa pptrzebni bo algorytmy postepowania daja ratownikom wszystkie praktycznie mozliwosci i sa napewno lepiej i dokladniej wykonane. Chore to co sie dzieje w polsce. Niech kazdy robi i specjalizuje sie w swoim fachu. Czyli lekarz niech leczy, ratownik ratuje a pielegniarka pielegnuje. Bo narazie to wszyscy sa od wszystkiego a w szczegolnosci lekarze maja zasrany palec od rozkazywania bo nawet za nosze nie chwyca czy za sprzet. Poelegniarki gadaja glosno ze one powinny jezdzic a jedyne co robia to zmierza cisnienie. A na ratownikow to wiesza sie psy u uwaza za osoby do ciezkiej pracy gdzie tak naprawde to wielu lekarzy moglo by sie uczyc od nich przy naglych stanach zagrozenia zycia.
g
greg
Nie ma co się gorączkować odnośnie pracy lekarzy w PR. Przewiduje to ustawa i koniec dyskusji. Inna sprawa dotyczy wypowiadania się na temat ratowników i ujmowania im wiedzy i doświadczenia.
Co się tyczy zaś pracy zespołów S, to winny jest ustawodawca i NFZ, dopuszczając do tego, że zespoły S, zamiast jeździć do tego do czego zostały stworzone jeżdżą do pierdół, tylko po to aby "załatwił" zlecenie w miejscu. (Czyli robi za POZ - i tu znów wina ustawodawcy bo to lekarze POZ-tu mieli takich pacjentów obsługiwać). Jestem za tym aby było mniej karetek S, ale te które zostaną niech mają w swojej obsadzie lekarzy, którzy przychodzą do pracy, a nie odespać parę godzin (zarabiając przy tym) przed kolejnym dyżurem gdzie indziej. I karetka stoi gotowa do wyjazdu do zleceń do jakich ją stworzono.
Ponadto zakład taki jak PR, który ma dyspozytorów powinien zapewnić im opiekę prawną, a nie pozostawiać na pastwę, gdy tylko coś idzie nie tak. Jak dyspozytor ma wstępnie segregować wyjazdy skoro nie czuje poparcia ze strony pracodawcy, a przecież każdy wyjazd zespołu to KOSZT. Nauczmy się szukać oszczędności tam gdzie jest to możliwe, a nie obniżając jakość usług. Kosztem jest też bardzo często przerośnięta administracja jednostek pogotowianych i tutaj jakoś nikt nie szuka oszczędności, choć proszę mi wierzyć naprawdę można by niezłą kasę zaoszczędzić.
s
seal
Panie Jakubaszko poziom Pana wypowiedzi jest co najmniej żenujący jest PAn przykladem człowieka odsuniętego czytając i słuchając wypowiedzi których Pan udziela mam wrażenie że powinien zacząć brać leki na depresję.
e
edek
połowa ratownikow nie powinna pracować w pogotowiu
D
Doprecyzuj...
...proszę, czy masz na myśli WSZYSTKICH lekarzy dyżurujacych w PR Wrocław ????
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska
Dodaj ogłoszenie