Przez większość czasu sygnalizator znajdujący się między Świdnicką a Łąkową świeci światłem żółtym pulsacyjnym, jednak, gdy nadjeżdża tramwaj od strony Sądowej, zapala się czerwone. Jego działanie ma zapobiec temu, by kierowcy przejeżdżający na drugą stronę jezdni nie wjechali pod tramwaj. W poniedziałek sygnalizator "zwariował". Czerwone zapalało się, mimo że po torowisku nie jechał ani tramwaj, ani autobus.
– To bardzo niebezpieczne, bo kierowcy mogą się przyzwyczaić, że nie warto ufać sygnalizatorowi. A w sytuacji, gdy będzie jechał tramwaj z przeciwka, zignorują czerwone światło i wjadą wprost pod wóz MPK – przekonuje Marek Mianowski, wrocławski taksówkarza. Warto dodać, że Podwale to jedna z ulic, którymi poprowadzono objazd zamkniętej ul. Krupniczej.
Jak przekonują urzędnicy, ich zdaniem sygnalizacja działa bez zarzutu. – Wysłaliśmy na miejsce firmę, która opiekuje się urządzeniami. Jej pracownicy nie stwierdzili, by światła nie działały poprawnie – przekonuje Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. Dodaje, że najprawdopodobniej winni zamieszania są kierowcy, którzy zawracają w niedozwolonym miejscu przez torowisko na Podwalu, na wysokości pl. Muzealnego, i wzbudzają sygnalizator. – Znajduje się tam pętla indykcyjna, która odpowiada za uruchomienie świateł – dodaje rzeczniczka ZDiUM.
Kierowcy od samego początku mają problem z tym sygnalizatorem. O światłach na Podwalu pisaliśmy już w czerwcu zeszłego roku: Wrocław: Niespodzianka na Podwalu. Czerwone światło, ale można jechać (ZDJĘCIA, FILM)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
