Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pieniądze znów nie dotarły do liczarni?

Marcin Rybak
Policja szuka zagubionych 12 tysięcy złotych . Miały trafić do liczarni na Międzyleską
Policja szuka zagubionych 12 tysięcy złotych . Miały trafić do liczarni na Międzyleską Tomasz Hołod
Znowu zginęła gotówka. I znowu przy okazji współpracy firmy ochroniarskiej Solid Security z liczarnią pieniędzy przy ul. Międzyleskiej we Wrocławiu. Znowu bo - przypomnijmy - w 2010 roku przepadło gdzie 5 milionów złotych. Fałszywi konwojenci Solidu odebrali je z liczarni i zniknęli bez śladu.

Tym razem gdzieś przepadł pakiet z 12 tysiącami złotych. Był to - jak się dowiadujemy nieoficjalnie - utarg jednej ze stacji benzynowych z okolic Wałbrzycha. Ochroniarze z Solidu 21 stycznia konwojowali gotówkę do liczarni pieniędzy. Tu pieniądze miały zostać posortowane a potem odebrane i przekazane bankowi.

Kilka dni temu okazało się, że nie ma owych 12 tysięcy. - Otrzymaliśmy takie zgłoszenie i badamy sprawę - potwierdza rzecznik dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej Paweł Petrykowski.

Rzecznik Solidu Krzysztof Lenard nie skomentował sprawy mówiąc, że nic o niej nie słyszał. Informacji odmówiono nam również w firmie Brinks, która jest właścicielem liczarni pieniędzy przy Międzyleskiej.
- Wszystko wygląda tak. Nasi ludzie jadą w trasę i odbierają utarg od klientów. Później zawożą te pieniądze na Międzyleską - mówi człowiek z Solidu. - Gotówka, która zginęła pochodzi z tzw. "trasy Wałbrzyskiej" czyli ze sklepów, stacji benzynowych i innych firm z tamtego regionu.

Samochód z ochroniarzami wjeżdża na teren liczarni do specjalnej śluzy. Tu pracownik liczarni odbiera pakiety z gotówką. Wszystko jest monitorowane przez kilka kamer. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że policjanci przeglądają teraz właśnie zapisy z tych kamer.

Nasz informator twierdzi, że konwojenci, którzy przywieźli pieniądze do liczarni przekonują, że zaginiony pakiet z 12 tysiącami oddali. Jednak w liczarni z kolei zapewniają, że nie ma potwierdzającego ten fakt pokwitowania. - Mogą sobie zapewniać jak chcą ale jak nie ma dokumentu to nie ma i tyle - mówi anonimowy pracownik firmy Brinks.

Czy tym razem uda się wyjaśnić zagadkę zaginionych pieniędzy? Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie 5 milionów złotych utknęło w martwym punkcie. Prokuratura umorzyła je z powodu niewykrycia sprawców.

Nie znaleziono też sprawców innych podobnych kradzieży. Na przykład 3 milionów złotych z nocnej wrzutni przy banku na ul.licy Strzegomskiej oraz z kilku wrocławskich bankomatów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska