- Była to jedyna tak zwana winda "czysta", służąca tylko personelowi, pacjentkom i ich dzieciom. Przewoziliśmy nią też sterylne narzędzia - mówi dr Tomasz Bielanów, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego.
W części szpitala, gdzie działa ginekologia, położnictwo i neonatologia są wprawdzie trzy inne windy, ale oprócz tego, że regularnie się psują, służą wszystkim i do wszystkiego. Podróżują nimi zarówno pacjentki na salę porodową czy blok operacyjny, pielęgniarki z noworodkami, ale także goście czy pracownicy porządkowi odpowiedzialni za wywóz śmieci.
- Oby nie doszło do tragedii tylko dlatego, że nie będziemy mogli skorzystać z żadnej windy - martwi się dr Tomasz Bielanów. Dyrekcja szpitala nie miała pieniędzy na remont windy. O pomoc zwróciła się więc do właściciela placówki, czyli urzędu marszałkowskiego.
- Poprosiliśmy o 240 tys. złotych na zakup nowego dźwigu, ponieważ remont starego byłby nieopłacalny - wyjaśnia Janusz Wróbel, dyrektor szpitala. Pomoc obiecał Jarosław Maroszek, dyrektor departamentu polityki zdrowotnej urzędu.
- Ostateczna decyzja należy jednak do zarządu i radnych sejmiku - wyjaśnia. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano dopiero na wrześniową sesję.
Taka sytuacja to absurd
Prof. Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych
Nie wyobrażam sobie, aby w tej samej windzie odbywał się transport z terenu całego szpitala: i pacjentów, i odwiedzających, i odpadów. Dla mnie sytuacja, z którą mamy tu do czynienia, to epidemiologiczny absurd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?