DZIŚ Z GAZETĄ WROCŁAWSKĄ DODATEK SPECJALNY - WSZYSTKO O ULICY LEGNICKIEJ
Milicjanci otrzymali rozkaz stłumienia studenckiej manifestacji. Nie zawahali się użyć pałek, armatek wodnych, a nawet ostrej amunicji. Po postrzale zmarł Kazimierz Michalczyk, robotnik. Inny z demonstrantów został rozjechany ciężarówką Star..., ale przeżył.
- Na rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych szykowaliśmy wielką manifestację - opowiada Jarosław Hyk, solidarnościowy działacz, w wywiadzie dla "Encyklopedii Solidarności". - Pomimo złych przeczuć, wyszedłem razem z demonstrantami na ulicę. Przecież sam zachęcałem do udziału w manifestacji, więc gdybym tego nie zrobił, pasowałoby do mnie kpiarskie powiedzenie z czasów powstania warszawskiego: "Ja bym za ojczyznę życie oddał, tylko mi zdrówko nie pozwala".
"Lała się krew, płonęła benzyna, gaz wyciskał łzy...". Tak o 31 sierpnia 1982 roku śpiewał najpierw Miki Mausoleum, później Big Cyc.
Gdy nadarzyła się okazja, Hyk postanowił obrzucić kamieniami ciężarówkę ZOMO. W pewnym momencie cofnął się i wtedy z boku najechał na niego inny milicyjny star. - Szok sprawił, że uderzenie zderzaka w brzuch nie przysporzyło mi bólu. Trzaśnięcie głową o bruk przyjąłem z równą obojętnością - stwierdza Hyk.
Jego historia, przypadkiem udokumentowana na filmie, trafiła do wielu zagranicznych agencji informacyjnych. "Paris Match" podpisywał jego zdjęcie jako "Śmierć polskiego gawrosza". Pewien wrocławski student miał więcej szczęścia. - Tamtego dnia musiałem wracać do domu od Dworca Świebodzkiego na pieszo. Miasto wyglądało strasznie. Zasnute gazem ulice powoli zapełniały się wrogimi armiami - wspomina Rafał Wołejszo, wtedy student wrocławskiej Politechniki. - Kiedy dotarłem na Legnicką, w odległości 15-20 metrów zobaczyłem celującego do mnie z granatu nasadkowego zomowca. Już widziałem siebie z dziurą w brzuchu na wylot. Granat jednak rykoszetował o pobliską drewnianą tyczkę i świsnął mi tylko koło ucha. Wypełnione gazem oczy nic nie widziały. Ktoś pociągnął mnie za rękę. Na szczęście nie był to milicjant...
Chłopakowi zostało jeszcze pół kilometra do domu. Po drodze chował się przed patrolującym blokowiska ZOMO. - Wielokrotnie biegnąc przez klatki schodowe, byłem wciągany przez ludzi do ich mieszkań. W końcu dotarłem do domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?