Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław myśli tylko o sobie, gminy pod miastem się nie liczą

Redakcja
Fot. Janusz Wojtowicz / Polskapresse
Miejscy urzędnicy kłócą się z ościennymi samorządami, a tracimy na tym wszyscy. Wójtowie i burmistrzowie skarżą się, że współpraca z Wrocławiem nie jest łatwa.

- Wrocław nierzadko występuje z pozycji silniejszego - skarżą się wójtowie podwrocławskich gmin. Takie odczucia ma m.in. wójt Kobierzyc, jednej z najbogatszych gmin w Polsce.

- Dowód? Magistrat tak programuje światła na drogach wlotowych, by utrudnić nam wjazd do miasta. Tak jest na ulicy Karkonoskiej, przy rondzie Ojca Pio - wymienia Ryszard Pacholik. - A to nie my korkujemy drogi w mieście, to układ drogowy jest niewydolny! - dodaje.

Przypomnijmy też, że magistrat ogłosił w ubiegłym tygodniu zamknięcie ulicy Wilczyckiej dla kierowców jadących z terenu gminy Długołęka, by rozładować korki na Strachocinie i Wojnowie. Konsultacji w tej sprawie wcześniej nie było.

- Utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie tego skrzyżowania nie są powodowane przez kierowców wyjeżdżających z obszaru gminy Długołęka, tak więc wprowadzenie tego rodzaju ograniczenia jest niezrozumiałe oraz wydaje się wielce krzywdzące dla tutejszych mieszkańców - argumentowała wójt Iwona Agnieszka Łebek na naszych łamach. Wrocławscy urzędnicy po dwóch dniach wycofali się z tego pomysłu.

Także bez udziału Wrocławia powstaje wrocławska kolej aglomeracyjna. Jej częścią ma być także kolej miejska we Wrocławiu, jednak w stolicy Dolnego Śląska od lat pozostaje ona w sferze planów. To samorząd województwa zabiega o budowę nowych przystanków kolejowych, także w samym Wrocławiu.

- Nie ma możliwości budowy pełnego systemu kolei aglomeracyjnej bez aktywnego udziału Wrocławia jako centrum tej aglomeracji - mówił Jerzy Michalak, członek zarządu województwa na niedawnej konferencji w tej sprawie. - Oczekujemy więc bardzo mocnego zaangażowania władz Wrocławia, m.in. przy budowie parkingów park&ride - dodaje Michalak.

Podkreśla też, że poniekąd wymuszą to tzw. ZIT-y, czyli zintegrowane inwestycje terytorialne. ZIT wrocławski na lata 2014-2020 dysponuje kwotą ponad 291 milionów euro na realizację inwestycji we Wrocławiu, ale i okolicznych gminach.

Milan Ušák, burmistrz Siechnic, od 5 lat próbował nakłonić wrocławski magistrat do współpracy przy remoncie trasy ze wschodniej obwodnicy do placu Społecznego. Nie udało się. Gmina remontuje więc tylko półtorakilometrowy odcinek między Blizanowicami i Trestnem.

Ale nie jest to jedyny przykład w tej gminie. Inna ważna droga wjazdowa też remontowana jest po kawałku - chodzi o drogę krajową nr 94. W ubiegłym roku GDDKiA wymieniła nawierzchnię w Radwanicach. A co z dalszym odcinkiem, ulicą Opolską? Ten leży już w granicach miasta. W najbliższych latach nie ma pieniędzy na jej remont.

W sferze planów pozostaje też trasa krakowska, czyli poszerzenie ulicy Krakowskiej, z jednią po drugiej stronie torowiska, biegnącą przez Brochów do Radwanic.

- Gdyby istniał związek metropolitalny, trasa mógłby być zadaniem związku. Ale we Wrocławiu o związku się tylko mówi, choć ustawa już jest - dodaje Ušák. I przypomina też sprawę wylewającej rzeki Brochówki. - Woda z niej miała być wpuszczana do stawów, ale ktoś z miejskich służ nie opuścił specjalnej klapy. I w efekcie mieliśmy podtopione nawet Żerniki, taka to współpraca - twierdzi burmistrz Siechnic.

Odczuć swoich kolegów z innych gmin nie podziela wójt Miękini. - Nasze gminy są znacznie mniejsze, trudno więc się dziwić, że Wrocław ma swoje problemy i myśli o tym, jak je rozwiązywać. Ja na współpracę narzekać nie mogę - mówi Jan Marian Grzegorczyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska