W skrajnych przypadkach na jednorazowy bilet, kosztujący w kiosku 2,40 zł, przez komórkę wydamy nawet 7,32 zł.
- To nowa usługa, która pozwala nam kupić bilet w sytuacji kryzysowej - twierdzi Mariusz Przybylski z Mennicy Polskiej, odpowiedzialnej za wprowadzenie systemu. - Skorzystać z niej można w momencie, kiedy np. nie ma w pobliżu automatu z biletami czy nie będziemy mieli przy sobie pieniędzy - wymienia.
Ale w praktyce czasu na zakup biletu przez telefon trzeba dużo więcej niż normalnie. Przed pierwszym zakupem musimy bowiem ściągnąć na naszą komórkę specjalny program. Jego zainstalowanie i rejestracja w systemie może zająć nawet do 20 minut. Na szczęście program wystarczy zainstalować tylko raz.
Sam zakup biletu zajmuje około 3 minut. W przypadku biletów jednorazowych pojawiają się jednak kolejne "schody": konieczne jest wpisanie numeru bocznego pojazdu, którym chcemy jechać. Trzeba to zrobić natychmiast po tym, jak wejdziemy do środka. Musimy mieć już wówczas w telefonie wspomniany wcześniej program. - Jego instalowanie dopiero w trakcie jazdy będzie traktowane tak, jak jazda bez biletu - ostrzega rzecznik MPK Janusz Krzeszowski.
Kontrolerowi pokażemy później na wyświetlaczu swojego telefonu specjalny kod obrazkowy, w którym zaszyfrowane będą dane biletu. Pracownicy MPK sprawdzą je za pomocą czytników do plastikowych biletów Urbancard.
Dlaczego wszystko to jest tak skomplikowane? Bo konieczne było wykorzystanie rozbudowanego systemu. - Po pierwsze, usługa musiała być dostępna w jak największej liczbie sieci, po drugie działa na prawie 95 proc. telefonów. Po trzecie, daje możliwość kupowania różnych biletów czy np. przesyłania miedzy użytkownikami pieniędzy - mówi Przybylski.
Kupując bilet przez telefon musimy nie tylko uzbroić się w cierpliwość, ale i pogodzić z wyższą opłatą
Niestety, kupując bilet przez telefon musimy nie tylko uzbroić się w cierpliwość, ale i pogodzić z wyższą opłatą. Wcześniej trzeba bowiem zasilić nasze konto w systemie. Jeśli zrobimy to przelewem, zapłacimy tylko za jego zrealizowanie (chyba że nasz bank nie pobiera opłat). Gorzej, gdy zasilamy konto esem-esem. Za jego wysłanie zapłacimy 3,66 zł, ale na nasze konto trafią tylko 3 zł (za pierwszym razem) oraz tylko 1,50 zł (za każdym następnym). Resztę pochłoną prowizje.
Podobny system działa w Poznaniu. O wiele łatwiej jest za to w Pradze. Tutaj wystarczy wysłanie zwykłego esemesa. - Zwrotna wiadomość jest naszym biletem - opisuje Jan Charwat z Praskiego Przedsiębiorstwa Transportu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?