W centrum Wrocławia pełną parą idą prace przy remoncie trasy kolejowej do Poznania. Potrwają do końca 2015 r. Natomiast za pół roku skończy się przebudowa torów pod Częstochową, na trasie Wrocław - Warszawa. Obie inwestycje znacznie przyspieszą podróż ze stolicy Dolnego Śląska do Poznania i Warszawy. Po nowych torach pojedzie m.in. szybkie pendolino.
Plany były jeszcze bardziej ambitne. Kolej Dużych Prędkości (czyli polskie TGV) miała nam zapewnić podróż do stolicy w oszałamiającym tempie - 350 km/h. Choć ten rządowy pomysł upadł już w 2011 roku, okazuje się, że do dziś płacimy rachunki za wielką modernizację, której w ogóle nie będzie.
Kolej Dużych Prędkości miała połączyć Warszawę z Łodzią, skąd tory prowadziłyby do Poznania i Wrocławia. Superszybkie pociągi miały mknąć po Polsce już w 2020 r. Spółka PKP PLK podpisała w 2011 r. kontrakt na przygotowanie dokumentacji dla tej inwestycji. Koszt samego projektu to - bagatela - 82,5 mln zł (z tego 78 mln zł to unijna dotacja).
To był sztandarowy pomysł ówczesnego ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka (PO). Następca i partyjny kolega Sławomir Nowak nie podzielał jego entuzjazmu i pod koniec 2011 r. wycofał się z realizacji Kolei Dużych Prędkości.
Nowak tłumaczył, że Polski po prostu nie stać na superkosztowny, idący w miliardy złotych transport. Pomysł upadł, ale wciąż ważny jest wart ponad 82 mln zł kontrakt na dokumentację. Powstaje studium wykonalności dla KDP we Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu. Wrocławska część projektu kosztuje 6,8 mln zł. Wygląda to na absurd, bo wydajemy miliony na projekt, który ma niewielkie szanse.
- Dokument określa nie tylko możliwości w kontekście Kolei Dużych Prędkości, ale również da nam istotne wskazówki do wykorzystania przy rozbudowie kolei konwencjonalnej. Pozwoli lepiej diagnozować potrzeby, np. przestanki dla kolei aglomeracyjnej, określi niezbędne parametry linii wchodzących do węzła czy sposób uzupełnienia infrastruktury - mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.
Robert Stankiewicz z ministerstwa infrastruktury i rozwoju dodaje, że ostateczna decyzja o przyszłości projektu ma zostać podjęta do 2020 r. Teoretycznie wiele może się jeszcze wydarzyć. - Gdy zaczynaliśmy prace nad dokumentacją, koleje dużych prędkości były obowiązującym projektem. Po decyzji rządu musieliśmy zmienić nasze opracowanie tak, by położyć nacisk na poprawienie przepustowości węzła dla normalnego ruchu kolejowego. Oczywiście, z możliwym wprowadzeniem linii KDP w przyszłości - mówi Bartłomiej Biłko z firmy Systra, która przygotowuje dokumentację dla Wrocławia na zlecenie firmy Sener.
Gdzie mogą powstać do 2020 r. nowe przystanki kolejowe we Wrocławiu? Z naszych informacji wynika, że są to Maślice, ul. Długa (przy Tesco), ul. Boya-Żeleńskiego, ul. Wilanowska (przy trasie do Oleśnicy, dla obsługi osiedla Nowy Zakrzów) i ul. Zaporoska.
Dokument pokazuje też najbardziej pożądane kierunki dla kolei aglomeracyjnej. Według firmy Systra, kolejarze powinni pomyśleć o trasie z Wrocławia do Wołowa i Oleśnicy. Niezbędna jest jednak kosztowna modernizacja torów.
W opracowaniu czytamy też, że z Dworca Świebodzkiego składy mogą odjeżdżać w kierunku Zielonej Góry i Poznania. Jest też mowa o takiej przebudowie, by pociągi pasażerskie mogły jeździć po torach dla ruchu towarowego.
Bartosz Józefiak
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
