Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Miasto zapłaci miliony za dziurę przy stadionie. Zostały dwa tygodnie

Marcin Rybak
Paweł Relikowski
Magistrat ma tylko dwa tygodnie, by znaleźć kupca na grunt przy stadionie. Jeśli tak się nie stanie, będzie musiał zapłacić 18 mln zł firmie należącej do właściciela Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka. A przecież miał tu powstać obiekt podobny do zorzy polarnej. Zamiast tego jest niezwykle kosztowny - finansowo, wizerunkowo i politycznie – wykop.

Jeżeli do końca listopada nie uda się sprzedać gruntu przy wrocławskim stadionie, budżet miasta będzie musiał wypłacić 18 mln zł firmie należącej do właściciela Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka. Na razie nic nie wskazuje na to, że dojdzie do sprzedaży. Chociaż rzecznik magistratu Arkadiusz Filipowski mówi tajemniczo, że trwają "rozmowy i analizy" dotyczące zagospodarowania nieruchomości.

Magistratowi zależy na sprzedaży terenu za dobrą cenę, więc nie działa pod presją czasu i nie zależy mu - deklaruje rzecznik - by sprzedać grunt za wszelką cenę przed końcem listopada. Tym bardziej że 18 mln zł na zapłacenie Solorzowi jest zarezerwowane w miejskim budżecie.

Z kim trwają "rozmowy", których rzecznik magistratu z pewnością nie chciałby nazywać "rozmowami ostatniej szansy"? Z "podmiotami" zainteresowanymi inwestycją na terenie, na którym przed kilkoma laty planowano wybudować galerię handlową Śląska Wrocław. Dziś jest tam zalana wodą dziura w ziemi i wodne ptaki.

Filipowski nie ujawnia, ilu jest tych zainteresowanych i jak wiele, czy niewiele dzieli miasto od ewentualnego kontraktu na sprzedaż gruntu.

Warto przypomnieć, że porozumienie z października ubiegłego roku zakończyło konflikt właścicieli Śląska Wrocław. Dzięki niemu Zygmunt Solorz-Żak wycofał się z klubu, w którym miał większość akcji, ale nie był zainteresowany finansowaniem jego działalności.

Magistracki rzecznik przypomina, że 18 mln zł to zwrot nakładów, jakie firma Solorza poniosła na uzbrojenie terenu, wykopanie dziury pod fundamenty galerii handlowej itp. Kwota 18 mln zł została wyliczona w oparciu o dwie ekspertyzy biegłych. Wyliczyli oni, ile warte były prace wykonane przez Solorza i ile miasto powinno oddać biznesmenowi.

Pomysł, żeby w ogóle oddawać pieniądze Solorzowi, skrytykowała w swoim najnowszym raporcie o budowie wrocławskiego stadionu Najwyższa Izba Kontroli. Ale rzecznik magistratu zapewnia, że miasto nie zgadza się z NIK. Magistrat ma opinie prawne, z których wynika, że zawierając porozumienie z Solorzem, postąpiono słusznie.

Jak nie doszło do wybudowania galerii Śląska Wrocław - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Tuż obok stadionu na wrocławskich Pilczycach miała powstać galeria handlowa. Zyski z niej miały finansować piłkarski klub Śląsk Wrocław. Wielkie plany, które miały wprowadzić wrocławski klub do sportowo-finansowej elity, wydawały się bliskie spełnienia. Wyszła z nich jednak klapa i konflikt, który - zamiast na szczyty - niemal doprowadził klub do bankructwa.

Galeria miała ruszyć w 2012 r. Na konferencji prasowej pokazano piękną wizualizację. W zamyśle amerykańskich projektantów obiekt miał przypominać zjawisko zorzy polarnej. Miał się prezentować niezwykle okazale - 150 sklepów i supermarket. Dodatkowo kolejne we Wrocławiu multikino, centrum fitness i kręgielnia.

Pojawiały się nawet nieoficjalne informacje, że szukani są najemcy powierzchni. Ale z biznesu nic nie wyszło. Przez wiele tygodni słyszeliśmy zapewnienia, że lada chwila zacznie się budowa. Zaczęły się jedynie prace wstępne. Przygotowanie gruntu. Dziś za te właśnie prace będziemy musieli zapłacić 18 milionów złotych.

Zasadnicza budowa miała ruszyć w każdej chwili. To, co ją wstrzymało, to brak pieniędzy. Śląsk Wrocław, który miał być inwestorem, czyli wznieść galerię - nie dostał bankowego kredytu. Gdy pomysł budowy galerii ostatecznie upadł, zaczęły się żmudne targi. Po pierwsze o to, by Śląsk Wrocław oddał grunt miastu.

Gdy Zygmunt Solorz - a ściślej jego cypryjska firma Bithel Holdings Limited - przejęła od magistratu 51 procent akcji Śląska Wrocław, grunt pod galerię został wydzierżawiony klubowi na 30 lat. Umowę skonstruowano w taki sposób, że Śląsk mógł blokować oddanie gruntu miastu. Po kilku miesiącach targów i negocjacji dzierżawę zakończono. Miasto musiało jednak zadeklarować, że zwróci Solorzowi "nakłady", jakie poniósł na przygotowanie inwestycji.

W myśl umowy z miastem, takie żądanie nie mogło się pojawić. Reprezentujący klub mecenas Józef Birka przekonywał nas w grudniu 2011 roku, że zwrotu "nakładów" Solorz zażąda od przyszłego nabywcy gruntu, a nie od magistratu.

Tyle że nabywca się nie pojawiał. Kolejne przetargi nie przynosiły rozstrzygnięcia. Chociaż teren - tuż obok stadionu, z bardzo dobrym dojazdem i do autostrady i do wrocławskiego lotniska - wydaje się niezwykle atrakcyjny. W ciągu dwóch ostatnich lat czterokrotnie próbowano sprzedać grunt. Cena wywoławcza spadała z 80 do 65 milionów złotych. Ale kupca nie znaleziono.

Czy ktoś teraz kupi teren? Nie wiadomo. Rzecznik Urzędu Miejskiego oględnie mówi o tym, że trwają jakieś rozmowy. Nie ujawnia, z kim i i ilu jest potencjalnych chętnych.

Po oddaniu gruntu magistratowi, w finansowaniu piłkarskiego Śląska zaczęliśmy obserwować dziwną prawidłowość. Miasto regularnie dopłacało do klubu miliony złotych z publicznej kasy, a większościowy akcjonariusz Zygmunt Solorz nie chciał dawać pieniędzy. Nie chciał też wyjść ze spółki, dopóki nie dostanie "zwrotu nakładów". Jesienią ubiegłego roku sprawa stanęła na ostrzu noża. Klub zgłosił już nawet w sądzie wniosek o upadłość.

Ostatecznie magistrat zgodził się zwrócić "nakłady" z miejskiej kasy, gdyby nie udało się znaleźć kupca na grunt. Czy się uda? Miasto ma na to dwa tygodnie. Niewiele wskazuje na to, że 18 mln zł z miejskiego budżetu trafi na inny cel.

NIK o wrocławskim stadionie – CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

CZYTAJ TEŻ: Kontrola NIK: Wrocław stracił miliony na budowie stadionu

Najwyższa Izba Kontroli - w opublikowanym niedawno raporcie z kontroli dotyczącej wrocławskiego stadionu - wspomniała o kwestii terenu niedoszłej galerii handlowej. NIK wyliczyła, że od 2012 roku cztery razy próbowano sprzedać grunt. Ceny wywoławcze to kolejno - 80 milionów złotych, 68 mln zł i 65 mln zł. W tej chwili najnowsza wycena opiewa na 54 mln zł. Izba wylicza, że gdyby magistrat chciał "odzyskać" 18 mln zł należne Solorzowi, musiałby znaleźć kupca za 72,5 mln zł, co dziś wydaje się nierealne.

Przed mistrzostwami Europy 2012 teren niedoszłej budowy galerii został uporządkowany przez miejską spółkę Wrocławskie Inwestycje. Ogrodzono go, wywieziono gruz i zasadzono trawę. Po kilku miesiącach do wykopu zaczęła napływać woda. Dziś jest tam staw, nazwany przez internautów żartobliwie "Jeziorem im. Rafała Dutkiewicza". Kilka dni temu jeden z kandydatów na urząd prezydenta Wrocławia karmił mieszkające tam kaczki i łabędzie.

Przyszły inwestor będzie miał dodatkowy problem. W jeziorku ekolodzy odkryli chronione gatunki zwierząt - kumaka nizinnego i traszkę grzebieniastą. Przed rozpoczęciem budowy trzeba będzie je stamtąd przenieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska