Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Miasto przegrało proces w sprawie fontanny na pergoli. Musi zapłacić ponad pół miliona

Agata Grzelińska
To nie z winy wykonawcy doszło w czerwcu 2011 roku do awarii fontanny multimedialnej na pergoli we Wrocławiu. Sąd apelacyjny uznał w piątek, że to miasto musi zapłacić 530 tysięcy złotych za naprawę urządzenia. Do tego odsetki od września 2011 roku i 26 tysięcy złotych tytułem kosztów sądowych. Jacek Dżedzyk, prawnik magistratu, nie chciał komentować wyroku.

Dzisiejszy wyrok to zaskoczenie, bo w październiku 2014 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu przyznał rację w tym sporze miastu. Stwierdził że istnieje wada, która spowodowała awarię w czerwcu 2011 r. i kilkumiesięczny przestój fontanny. Z taką oceną nie zgadzał się Jan Gutkowski, właściciel firmy, która fontannę zaprojektowała i zbudowała. Odwołał się do wrocławskiego Sądu Apelacyjnego. Dziś zapadł wyrok.

Sądowy spór dotyczył 530 tys. zł. Tyle domagał się Gutkowski od Zarządu Zieleni Miejskiej - instytucji podległej magistratowi - do której należy fontanna. To koszt naprawy awarii z czerwca 2011 r. Woda zalała wtedy urządzenia sterujące fontanną. Firma Gutkowskiego dała jej 60-miesięczną gwarancję. Spór dotyczył tego, czy awaria była wynikiem fuszerki. Tak uważał Zarząd Zieleni Miejskiej. Zdaniem ZZM, Gutkowski awarię usunął w ramach gwarancji. I tak też orzekł Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Dziś Sąd Apelacyjny uznał inaczej.

Biznesmen - gdy uszkodzenia usuwał - był przekonany, że to nowe zlecenie, a nie naprawa gwarancyjna. Latem 2011 r. urzędnikom zależało na szybkiej naprawie, bo zbliżał się wrześniowy Kongres Kultury w Hali Ludowej. Zepsuta fontanna źle by wyglądała...

Gdy Gutkowski zażądał zlecenia na naprawę, dostał je. Miał przeprowadzić prace "w zakresie zapewniającym utrzymanie 60-miesięcznej gwarancji". Naprawę wykonano na czas. Prace odebrano, Gutkowski wystawił fakturę. Wtedy, w październiku 2011 r., ZZM odmówił zapłaty, uznając, że była to naprawa gwarancyjna.

Sąd Okręgowy zgodził się z tą opinią. Główny argument na korzyść strony miejskiej to opinia ekspertki zatrudnionej przez sąd. Uznała ona, że zalanie urządzeń było wynikiem błędu w projekcie. Gdyby nie ten błąd, awarii by nie było.

Ale Gutkowski uważał, że ekspertyza dla sądu jest błędna. Nigdzie - przekonywał - nie projektuje się fontann tak jak chciałaby tego sądowa ekspertka. Jego zdaniem, powodem awarii była przerwa w dostawie prądu. Gdyby prąd był, nic by się nie stało.

A to nie firma Gutkowskiego odpowiadała za zapewnienie energii. W 2011 roku fontanna podłączona była "tymczasowo" w Wytwórni Filmów Fabularnych. Taki sposób podłączenia wskazało miasto. Docelowo fontanna miała być wpięta do prądu w Centrum Kongresowym przy Hali. I tak się stało po jego wybudowaniu. Od tego też czasu - choć fontanny nie przebudowano - nie było awarii takiej jak z czerwca 2011 r.

Gutkowski miał też argumenty prawne. Np. taki, że Zarząd Zieleni Miejskiej dostał odszkodowanie od ubezpieczyciela fontanny. Jego zdaniem nie można jednocześnie żądać naprawy gwarancyjnej i brać odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska