Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław miastem prezydentów, ale nie pachołków

Jacek Antczak
Prezydent Wrocławia w czasie Święta Wrocławia wręczył Honorowe Obywatelstwo Wrocławia prezydentowi Wrocławia. Byłemu, oczywiście. A może i przyszłemu - kto wie, różnie to bywa, polityk nigdy nie mówi nigdy. Albo inaczej: czasem się nie chce, ale się musi, jak mawia (były) prezydent Wałęsa, także Honorowy Obywatel Wrocławia.

Uhonorowanie swojego poprzednika Bogdana Zdrojewskiego to miły gest, nikt go nie kwestionuje, ale prezydent Dutkiewicz wigilię tegorocznego Święta Wrocławia zapamięta niemiło i na długo. Najpierw hołota, jak to określił, wkroczyła na Uniwersytet Wrocławski, zakłócała wykład profesora Baumana i prezydent wzywał na uczelnię policję. A kilka godzin później policja odwołała I Nocny Wrocław Półmaraton, który "nie wystartował" pod honorowym patronatem prezydenta. A właściwie wystartował, tyle że nielegalnie. Wrocław to miasto skrajności - w południe biegają po jego ulicach nacjonaliści, a o północy anarchiści (biegowi). Kto wie, może potem wszyscy razem szukają nad Odrą kwiatu paproci i puszczają wianki?

Oba incydenty sprawiły, że o Wrocławiu było w weekend głośno w całej Polsce. Ale nasz superprezydent, jak uznał "Newsweek", (i doprawił w portalu NaTemat kuriozalnym artykułem o mieście szczęścia, w którym nie ma niezadowolonych ), nie życzyłby sobie takiej antyreklamy.

Najedli się zresztą wstydu także sami mieszkańcy, bo przecież nikt nie lubi tłumaczyć znajomym z kraju i zagranicy, że wprawdzie miastem szczęścia nie jesteśmy, ale miastem "budzących się demonów nacjonalizmu, a nawet faszyzmu" (bo niemal tak przedstawiły zajście na uniwersytecie upraszczające wszystko do bólu media ogólnopolskie) także zdecydowanie nie.

Wrocław to miasto skrajności - w południe po jego ulicach biegają nacjonaliści, o północy anarchiści . A potem razem puszczają wianki?

Tego, że miasto nie potrafi zorganizować postawienia kilku barierek na trzech skrzyżowaniach i przez to musi odwołać imprezę dla czterech tysięcy ludzi, wytłumaczyć się już nie da - próbowałem. Analizę tego przeprowadza speczespół nowej pani wiceprezydent Wrocławia. CBŚ, ABW i Interpolu wprawdzie nie prosi o pomoc, ale śledztwo zatacza już ogólnopolskie, a nawet międzynarodowe kręgi. Bo okazuje się, że pachołki mieli rozstawiać na wrocławskich ulicach krakowianie, a dopilnować całości urzędnik, który w tym czasie pojechał na urlop do kraju, który dwa tysiące lat temu wymyślił te całe maratony.

Wyniki śledztwa niebawem. Ale hipoteza, że ponieważ bieg organizowała wrocławska sportowo-końska instytucja, która ma w nazwie błąd ortograficzny ("Centrum Sportu Hippiki" - bez przecinka), to postanowiła pokazać, że potrafi tysiące ludzi - w tym prezydenta - zrobić w konia, jest chyba naciągana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska