Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Ksiądz skazany za gwałt i pedofilię. Siedem lat więzienia. Ale zostaje na wolności (FILM)

Marcin Rybak
Księdza Pawła K. zatrzymano w grudniu 2012 roku
Księdza Pawła K. zatrzymano w grudniu 2012 roku fot. Przemysław Wronecki
Na siedem lat więzienia za gwałt i wykorzystywanie seksualne nieletnich chłopców skazał dziś wrocławski sąd księdza Pawła K., byłego wikariusza kilku wrocławskich i podwrocławskich parafii i katechetę. Ksiądz ma też dożywotni zakaz pracy z dziećmi. Biegli analizujący akta sprawy nie mieli wątpliwości, że ksiądz Paweł K. to homoseksualista i pedofil interesujący się młodymi chłopcami, nieporadnymi, niedoświadczonymi. Wyrok nie jest prawomocny. Paweł K. nie przyszedł do sądu na jego ogłoszenie. - To zemsta. Policja chciała, żebym zeznawał przeciw jednemu z biskupów - bronił się podczas procesu. Prokuratura domagała się dla niego dziewięciu lat więzienia. - Z premedytacją "oplatał" pokrzywdzonych chłopców. Najpierw zaprzyjaźniał się z nimi, uzależniał od siebie psychicznie. Czasem obsypywał prezentami. A potem seksualnie wykorzystywał - przekonywała w sądzie prokurator Joanna Czyniewska-Pawlik.

Ksiądz Paweł K. pracował m.in. w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym sióstr Boromeuszek we Wrocławiu oraz w parafiach Świętego Ducha przy ul. Bardzkiej oraz Matki Bożej Bolesnej na Strachocinie we Wrocławiu, a także w Miliczu, Oławie i w Brzegu. Był wikariuszem, opiekunem ministrantów i katechetą.

- Skala krzywd, jakich doznali chłopcy wykorzystywani przez księdza K. może nie być zrozumiała dla tych, którzy nie uczestniczyli w procesie i nie słuchali ich zeznań. To nie złamanie kości czy siniaki. To rany osobowości, z którymi trzeba żyć latami - mówił dziś sędzia Maciej Skórniak.

Ksiądz Paweł K. nie przyszedł do sądu na ogłoszenie wyroku. Odpowiadał z wolnej stopy. Wyprowadził się też z należącego do kurii domu księży emerytów. Prokuratura chciała, by sąd już teraz aresztował kapłana, tak by na prawomocny wyrok czekał już za kratami. Sąd odmówił jednak aresztowania. Paweł K. wciąż będzie więc na wolności - być może nawet wiele miesięcy, do czasu aż zapadnie ewentualny wyrok przed sądem drugiej instancji.

- Starałem się bezinteresownie pomagać ludziom potrzebującym - mówił przed tygodniem ksiądz Paweł K. w końcowej mowie w sądzie. - Marcina K. traktowałem jak syna. Nigdy bym mu nie zrobił krzywdy.

A to właśnie od Marcina K. zaczęły się problemy księdza Pawła, które potem zaprowadziły go na ławę oskarżonych. Pod koniec 2012 roku obsługa Hotelu Wrocław zwróciła uwagę na mężczyznę i trzynastolatka, którzy zameldowali się w hotelu. Rzecz wydała im się na tyle podejrzana, że zawiadomili policję. Funkcjonariusze szybko ustalili, że mężczyzna to ksiądz, który w 2005 roku miał już sprawę karną o posiadanie dziecięcej pornografii.

Ksiądz K. został zatrzymany, a niedługo potem aresztowany. Okazało się, że miał ze sobą pendriv'e z pornografią dziecięcą. Zaczęło się śledztwo. Prokuratura dotarła do dwóch innych pokrzywdzonych chłopców. Do przestępstw miało dochodzić od 2005 do 2010 roku.

Prokurator Joanna Czyniewska-Pawlik w swojej mowie nazwała oskarżonego księdza "pająkiem". Przekonywała, że z premedytacją "oplatał" pokrzywdzonych chłopców. Najpierw zaprzyjaźniał się z nimi, uzależniał od siebie psychicznie. Czasem obsypywał prezentami. A potem seksualnie wykorzystywał. Woził ich ze sobą. Jednego zabrał na wyjazd na Wyspy Kanaryjskie. Z innym też jeździł na wycieczki, na przykład do Wieliczki.

Obrona przekonywała, że są wątpliwości. Po pierwsze - zdaniem obrony - nie było dowodów, że jeden z chłopców został zgwałcony. A inny chłopiec, jeśli nawet został seksualnie wykorzystany - to miesiąc po tym, jak skończył 15 lat. A pedofilią - w sensie prawnym - jest seks z nieletnim, który ma mniej niż 15 lat.
Trzeci pokrzywdzony - zdaniem obrońców - jest niewiarygodny.

Ksiądz Paweł K. żalił się, że został już dawno skazany przez media jako pedofil, choć nigdy nikomu krzywdy nie zrobił. Owszem, dawał prezenty, "bo lubił pomagać ludziom". Sugerował, że oskarżenie mogło być zemstą policji, bo funkcjonariusze namawiać go mieli by zeznawał przeciwko "jednemu z biskupów".

Pendrive z pornografią? Paweł K. twierdzi, że miał go, bo chciał się oczyścić ze sprawy z 2005 roku. Wtedy to znaleziono u niego dziecięcą pornografię i został prawomocnie skazany na rok w zawieszeniu. Ksiądz utrzymywał, że chciał wznowić tamten proces. Żeby przekonać, że tamtych zdjęć nie ściągał na swój komputer. Miał mu pomagać emerytowany prokurator i stąd pendriv'e ze zdjęciami. Zdaniem Pawła K., tymi samymi, które miał w 2005 roku.

Wrocławski sąd zgodził się z opinią oskarżenia, że ksiądz Paweł K. oplatał swoje ofiary "pajęczą siecią". Podkreślał, że skala krzywd, jakich doznali chłopcy wykorzystywani przez księdza K. może nie być zrozumiała dla tych, którzy nie uczestniczyli w procesie i nie słuchali ich zeznań. - To nie złamanie kości czy siniaki. To rany osobowości, z którymi trzeba żyć latami - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Maciej Skórniak.

Chcąc zwrócić uwagę na bezkrytyczny wobec siebie stosunek oskarżonego, sędziaa przytoczył różne wersje jego linii obrony, prezentowanej w czasie procesu. Oprócz słów o zemście policji za to, że nie chciał obciążać zeznaniami jakiegoś biskupa, ksiądz mówił też m.in. o zemście za wiersz poświęcony prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.

Tak opisywaliśmy zatrzymanie księdza Pawła K.: KLIKNIJ TU - o akcie oskarżenia księdza Pawła K.

Biegli analizujący akta sprawy nie mieli wątpliwości, że Paweł K. to homoseksualista i pedofil interesujący się młodymi chłopcami, nieporadnymi, niedoświadczonymi. - Sobie wyznaczał rolę inicjatora i deprawatora - mówił sędzia.
Skrytykował naiwność rodziców oddających pod opiekę księdza dzieci. Ofertę wyjazdu do Hiszpanii, gdzie miało dojść do gwałtu na jednej z ofiar, ksiądz złożył matce chłopca a nie jemu samemu. Żeby się nie zgodzić chłopiec musiałby rodzicom przyznać, że wcześniej był przez księdza molestowany. - Miraże dóbr [którymi ksiądz obsypywał chłopców i ich rodziców - M.R.] wywoływały bezkrytyczne podejście do oskarżonego - mówił sędzia.

Sędzia bardzo pochwalił za to obsługę hotelu Wrocław. To tu w grudniu 2012 zameldował się ksiądz i jedna z jego ofiar. Pracownicy hotelu zwrócili uwagę na podejrzane zachowanie Pawła K. wobec dziecka i natychmiast zawiadomili policję. Sędzia Skórniak postawił pracowników hotelu za wzór dla innych, którzy być może mogliby, ale nie zareagowali.

Nie może nosić sutanny
Gdy prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, ksiądz Paweł K. nie pracował już w żadnej parafii, mieszkał w domu księży emerytów. Teraz już się z niego wyprowadził. Nie korzysta już z żadnego mieszkania należącego do Kurii.

- Ksiądz ten został ukarany najwyższą z możliwych kar, jakie biskup może nałożyć na duchownego tj. karą suspensy, czyli zakazem wykonywania wszelkich aktów władzy święceń oraz noszenia stroju duchownego - poinformowała wrocławska kuria. - Została także wszczęta procedura związana z osądzeniem Pawła K. przez odpowiedni Trybunał Kościelny, która może zakończyć się wydaleniem ze stanu duchownego - precyzuje ks. Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej. - Raz jeszcze wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu czynów popełnionych przez duchownego. Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić ból i współczucie ofiarom. W modlitwie przed Bogiem będziemy prosić o naprawę powstałego zła i zaleczenie ran tych, którzy zostali dotknięci cierpieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska