Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Krowy ze Stabłowic czekają na eksmisję

Marek Zoellner
Krowy ze Stabłowic nie narzekają na uciążliwe sąsiedztwo. Ludzie tam żyjący - tak
Krowy ze Stabłowic nie narzekają na uciążliwe sąsiedztwo. Ludzie tam żyjący - tak Paweł Relikowski
Stabłowice, osiedle domków jednorodzinnych w zachodniej części Wrocławia. Przy ul. Starogajowej na 2-hektarowej łące, pod słupami wysokiego napięcia pasie się prawie 40 krów. Zwierzęta są czyste, zadbane i spokojne. Jednak trawę przeżuwają nielegalnie.

- Był sąd, był komornik, kazali mi się wynieść. Ale terminu nie podali - mówi Krzysztof Karnafel, właściciel zwierząt. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku gmina rozwiązała z jego ojcem umowę w sprawie dzierżawy tego terenu. Miał on tylko uprawiać ziemię, tymczasem hodował tam zwierzęta (wówczas świnie). W dodatku w 1993 roku wydano nakaz rozbiórki samowolnie postawionych tam budynków gospodarczych dla zwierząt. Ostatecznie, mimo wyroku nakazującego opuszczenie działki (1998 rok) i egzekucji komorniczej (2007 rok), krowy na Stabłowicach pasą się do dziś.

- Kiedyś tu była wieś, ale dzisiaj? Obok budują stadion na Euro 2012, a u nas wielka kupa obornika, smród i roje much - mówią ludzie mieszkający obok nielegalnego pastwiska.

- Moje dwie poprzedniczki z tym walczyły. Ja też próbowałam. A brzydki zapach niesie się po całej okolicy - dodaje Barbara Bogdał, dyrektorka Przedszkola nr 10, z okien którego widać łąkę i krowy. Problem w tym, że o ile decyzje urzędników można zastosować do ziemi i budynków, o tyle zwierząt już one nie dotyczą. Krów na bruk eksmitować nie można. Gmina musi więc znaleźć im jakieś lokum zastępcze i dopiero później zająć się ich właścicielem. Ale choć komornik wysyłał pisma z pytaniem o "ugoszczenie" zwierząt do niemal 140 hodowców z Dolnego Śląska, zainteresowanych nie znalazł. Urzędnikom z magistratu pomocy odmówił też Uniwersytet Przyrodniczy.

- Dla jednej krowy może miejsce by się znalazło, ale stada nie mamy gdzie przyjąć. W przyszłości zamierzamy wybudować klinikę dużych zwierząt pod miastem. Dziś nie ma na to warunków - wyjaśnia rzeczniczka uczelni Małgorzata Wanke-Jakubowska. Właściciel zwierząt z egzekucją komorniczą na karku rozkłada natomiast ręce. - To moje jedyne źródło utrzymania. Nie mogę ich sprzedać i nie mam dokąd ich przenieść - tłumaczy Krzysztof Karnafel. Wzdycha, słysząc o narzekaniach sąsiadów.

- Jednemu śmierdzi, inny przyjdzie z dzieckiem na spacer, jak do zoo. Ludzie różnie reagują.
Zarząd Zasobu Komunalnego wspólnie z komornikiem szuka dozorcy, który po eksmisji mógł-by się zająć bezdomnymi krowami. Ma je przechować tylko przez miesiąc. Tyle na ich odebranie dostanie ich właściciel, potem komornik wystawi krowy na licytację. Na razie jednak dozorcy nie ma i nikt nie potrafi powiedzieć, kiedy się pojawi.

Niedawno odpowiedź władz miasta na swoją interpelację w tej sprawie otrzymał wrocławski radny Jerzy Michalak. Z dokumentu, pod którym podpisał się wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski wynika, że ZZK ma wybrać dozorcę w trybie bezprzetargowym. Terminu jednak określić się nie da, bo "uzależniony jest od wielu niezależnych od gminy czynników, wynikających z procedury przetargowej" - pisze Adamski. - Będę tę sprawę monitorował i "nękał" odpowiedzialnych urzędników, tak by zakończona została jak najszybciej - komentuje radny Jerzy Michalak.

Lokal dla owiec
Na podobny problem skarży się kilkuset mieszkańców Rędzina i Osobowic. Od kilkunastu lat walczą z właścicielem owiec, który nielegalnie zajmuje jeden z budynków po dawnym PGR. Zwierzęta są tam hodowane w tragicznych warunkach, brudzie i smrodzie. Właściciela nie można eksmitować, bo brakuje dla niego mieszkania zastępczego, a kolejka chętnych jest długa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska