Najpierw było półtoragodzinne spóźnienie. Potem "You Don't Wanna" z krążka "Blow-back". Następnie głównie kompozycje z ostatniej płyty Tri-cky'ego "Mixed Race". Wszyst-ko bardziej na rockową (oraz reggae'ową) niż triphopową nu-tę. Czy grali za ostro? To kwestia gustu. Zarzucić za to można Tricky'emu bylejakość na scenie. W czasie zaledwie ponadgodzinnego występu zajmował się, bardziej niż popisami wokalnymi, pokazywaniem muskulatury. Koncert za niego "zrobiła" wokalistka Franky Riley. A on sam dał głos właściwie tylko w kompozycji "Vent". To wszyst-ko, w połączeniu z podkładem z półplaybacku, nie mogło nie rozczarować ponadtysięcznej klubowej publiczności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?