Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Jak hartowała się Platforma Obywatelska

Hanna Wieczorek
Rok 2001. Bogdan Zdrojewski - prezydent  i szef dolnośląskiej  PO
Rok 2001. Bogdan Zdrojewski - prezydent i szef dolnośląskiej PO Wojtek Wilczyński
Platforma Obywatelska ma już 12 lat. Może się wydawać, że jeszcze nie wyszła z politycznej podstawówki. Ale tak naprawdę, partia ta ma znacznie dłuższy staż, sięgający roku 1990. Jej korzenie tkwią przecież w KLD.

Jest rok 1989. Wrocławscy działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów szukają swojej drogi. Część decyduje się porzucić politykę i poważnie zająć się karierą. Kilku na pole swojej działalności wybiera tworzący się właśnie samorząd. Grzegorz Schetyna ma bardziej dalekosiężne plany. We Wrocławiu NZS powierza Jackowi Protasiewiczowi, sam jeździ po Polsce, bierze udział w różnych spotkaniach.

Przychodzi rok 1990 i pierwsze zetknięcie z Donaldem Tuskiem. Schetyna wspomina, że to Tusk chciał z nim rozmawiać. Szukał ludzi, którzy podjęliby się budowy Kongresu Liberalno-Demokratycznego we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku.

Kilka lat temu Schetyna tak opowiadał naszej gazecie o tym spotkaniu: "Rozmawialiśmy trzy godziny. Potem umówiliśmy się na następne spotkanie, znowu rozmawialiśmy trzy godziny. Po tych sześciu godzinach wiedziałem, że to jest to, o co mi chodzi w polityce. Patrzyliśmy podobnie na wiele spraw, mieliśmy podobne wibracje: i NZS-owskie, i antykomunistyczne".

Ludzie się znaleźli. Pierwszym szefem KLD we Wrocławiu został późniejszy marszałek województwa profesor Jan Waszkiewicz. Profesor wspomina, że Schetyna i otaczający go młodzi ludzie byli bardzo aktywni. - Szybko pożegnaliśmy się - mówi Waszkiewcz. - Okazało się, że mamy inne spojrzenie na politykę i KLD.

Poszło o wybory i listę kandydatów. Waszkiewicz uważał, że na pierwszych miejscach powinni się znaleźć politycy, ludzie związani z Kongresem. Schetyna forsował kandydatów związanych z biznesem. Wśród nich był Zenon Michalak. Właściciel firmy PCS w 1991 roku mandat poselski zdobył. W 1993 znalazł się na 72. miejscu na liście 100 najbogatszych Polaków opublikowanej na łamach tygodnika "Wprost", w 2001 został tymczasowo aresztowany pod zarzutem wyłudzenia 5 mln zł z banków. Rok 1991 to także krótki romans Rafała Dutkiewicza z KLD. Obecny prezydent Wrocławia zdecydował się na walkę o miejsce w Sejmie. Kiedy batalię przegrał, z Kongresem było mu już nie po drodze.

Zresztą nie minęły trzy lata, kiedy okazało się, że miejsca dla KLD na polskiej scenie politycznej nie ma. Nie pomogła nawet parlamentarna kampania wyborcza z roku 1993, przeprowadzona w iście amerykańskim stylu. Z paradami, chorągiewkami i plastikowymi uśmiechami. KLD nie przekroczył 5-procentowej bariery głosów i do Sejmu nie wszedł. Wyborców zaczęła też tracić Unia Demokratyczna, więc politycy obu tych ugrupowań postanowili połączyć siły i wspólnie walczyć o rząd dusz pod szyldem Unii Wolności. Miało to być połączenie młodości i przebojowości z doświadczeniem i intelektem.
We Wrocławiu początkowo wszystko wydawało się gładko przebiegać. Już w 1994 roku Unia Wolności, ukryta pod szyldem "Wrocław 2000", bierze szturmem Radę Miejską. Zdobywa połowę mandatów. Radnymi są ludzie z Kongresowym rodowodem, tacy jak Andrzej Łoś. Na orbicie Rady Miejskiej i Urzędu Miejskiego zaczynają także krążyć dawni działacze KLD, najczęściej zajmując mało eksponowane stanowiska asystentów. Tak urzędniczą karierę zaczyna Jacek Protasiewicz, jako asystent przewodniczącego Rady - Andrzeja Łosia.

Posiedzenia Rady są areną krwawych bojów między radnymi "Wrocławia 2000", prawicowego "Naszego Wrocławia" i lewicowego SLD. Szybko jednak okazuje się, że radnych łączy jedno - miłość do koszykówki, a właściwie koszykarskiego Śląska, którym dowodzi już Grzegorz Schetyna. Miłość jest tak wielka, że w czasie jednego z ważnych meczów trzeba było przerwać sesję. Przeważająca większość radnych, nie zważając na finansowe kary, pobiegła kibicować Śląskowi. Na sali została garstka pań i prof. Jerzy Przystawa, którego Schetynowy Śląsk nie uwiódł.

Na zewnątrz Unia Wolności stanowi monolit. Co prawda, zaczyna się już mówić "na mieście", że KLD rozpycha się łokciami, ale pozory zgody udało się zachować przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi z roku 1998. Później było już gorzej. Niewidzialne zasieki dzieliły biura poselskie "starej Unii" i "chłopców z KLD" mieszczące się w jednej kamienicy przy ul. Zelwerowicza.

Nie lepiej się działo w Radzie Miejskiej. "Wrocław 2000 Plus" podzielił się prawie po równo mandatami z SLD i AWS. Koalicję AWS z "Wrocławiem 2000 Plus" zawierano w gorącej atmosferze. Szybko okazało się, że podczas negocjacji pierwsze skrzypce grają Grzegorz Schetyna (UW) i Tomasz Wójcik (AWS). I choć prezydentem został po raz trzeci Bogdan Zdrojewski, w sprawach personalnych niewiele miał do powiedzenia. Nie udało mu się obronić bliskiego współpracownika - Adama Grehla, z Zarządu Miasta odszedł także Jarosław Obremski, który na otarcie łez dostał funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej. Krzywda natomiast nie działa się ludziom Schetyny. Andrzej Łoś i Sławomir Piechota weszli do zarządu miasta, a Jacek Protasiewicz został szefem Biura Promocji i Współpracy z Zagranicą.

Na Zelwerowicza atmosfera gęstniała. Zwolennicy Schetyny mówili, że czas, by członkowie Unii Wolności opowiedzieli się po jakiejś stronie, bo nie można "wiecznie siedzieć okrakiem na płocie". Przesilenie przyszło w 1999 roku. Grzegorz Schetyna stanął do walki z Władysławem Frasyniukiem. Do dzisiaj można usłyszeć, jak obrzucając się nieparlamentarnymi słowami, brali się do bitki. Rozdzielali ich szacowni działacze, panowie profesorowie. Jeden z wrocławskich polityków wspomina, że mówiło się, iż kto chce pięknie ginąć na barykadzie, to z Frasyniukiem, a kto chce wygrywać, nawet brzydko, to ze Schetyną.

Przed zjazdem UW frakcja z dawnego KLD wzmacniała się, przyjmując do starych kół i zakładając zupełnie nowe składające się z przypadkowych ludzi. O pompowanie oskarża się Schetynę, ale i druga strona, tak zwani etosowcy, nie zasypiała gruszek w popiele. Podobnie wyglądała sytuacja w Warszawie, gdzie koła pompował Paweł Piskorski.
"Etosowcy" nie odpuścili. W 2000 roku Tusk przegrywa walkę o szefostwo w partii. Z jej kierownictwa znikają ludzie dawnego Kongresu. Ostatecznie "chłopcy z KLD" postanowili zniknąć na dobre z UW. Unię i jej klub parlamentarny opuściło dwóch senatorów, w tym Donald Tusk, i 10 posłów z Grzegorzem Schetyną na czele. 24 stycznia 2001 roku powstaje Platforma Obywatelska. Początkowo jako stowarzyszenie. Jej twarzami są Donald Tusk, Maciej Płażyński i Andrzej Olechowski. W drugim szeregu stoją zgodnie Grzegorz Schetyna i Bogdan Zdrojewski. Ten drugi zostaje szefem PO we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku.

"Na mieście" mówi się jednak, że Zdrojewski wiele do powiedzenia nie ma. PO żelazną ręką rządzi Schetyna i jego janczarzy: Jacek Protasiewicz, Jarosław Charłampowicz, Andrzej Łoś. Zresztą Schetyna jest już sekretarzem generalnym nowej partii. Złośliwi powiadają, że między Schetyną a Zdrojewskim nie można mówić o złej atmosferze, tylko o próżni. A ta, jak wiadomo, jest zabójcza.

W 2006 roku do gry wchodzi stary-nowy partner. Na prezydenta Wrocławia, z błogosławieństwem Platformy, kandyduje Rafał Dutkiewicz. Wygrywa, w dużej mierze dzięki zdjęciom z Bogdanem Zdrojewskim, który cieszy się w mieście niekłamaną popularnością. Idylla nie trwa długo. Dutkiewicz skuszony syrenim głosem Kazimierza Ujazdowskiego (renegata z PiS) postanawia wybić się na niepodległość. Zrywa kontrakt z PO. W 2008 roku zakłada Ruch Obywatelski Polska XXI. I przez mniej więcej rok jest nawet jego przewodniczącym, ale ruch nie spełnia jego oczekiwań. Prezydent Wrocławia zaczyna montować własną samorządową koalicję.

W 2011 roku postanawia iść do wyborów samorządowych pod własnym sztandarem. Okazuje się skuteczny, zdobywa mandat prezydenta miasta, ma większość we wrocławskiej Radzie Miejskiej i sporą reprezentację w Sejmiku. Pod jego skrzydła trafiają sieroty po PO - działacze, którzy z niej odchodzą lub są wyrzucani. To wszystko zbiega się z pierwszą odsłoną konfliktu Donalda Tuska z Grzegorzem Schetyną. Premier przy okazji "afery hazardowej" pozbawia go w 2009 roku teki wicepremiera. Przeciwnicy Schetyny, a na Dolnym Śląsku jego zapiekłych wrogów nie brakuje, zacierają ręce. Na ostateczny (?) upadek Schetyny czekali 4 lata.

Do głosu doszedł Jacek Protasiewicz. Zwolennik porozumienia z Dutkiewiczem. Historia się lubi powtarzać? Jak twierdzą wtajemniczeni, Protasiewicz ma teraz kłopot. Wykonał polecenie "kierownika", jak w PO nazywają Tuska, ale pomysłu na sklejenie partii ponoć nie ma. Co zrobią Stanisław Huskowski i Bogdan Zdrojewski we Wrocławiu, a Michał Jaros w regionie? I gdzie tu miejsce dla Rafała Dutkiewicza?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska