Chodnik jak parking
Największą zmorą dla pieszych są nieprawidłowo zaparkowane auta. I tak mieszkańcy ul. Księcia Witolda interweniowali u straży miejskiej, bo ledwo mogli się tam przecisnąć. Ciekawe, czy masowe zakładanie blokad na koła i wywożenie aut na lawetach przyniesie skutek?
Naprzeciwko budynku sądu i komendy policji przy Podwalu są miejsca parkingowe na szerokim chodniku, ale niektórzy kierowcy wjeżdżają tak daleko, że dla pieszych miejsca zostaje niewiele.
Częstym uchybieniem jest takie parkowanie, że tylko część auta stoi na jezdni, a reszta zajmuje chodnik, podczas gdy w ogóle nie powinno ich tam być. Przykład - ul. Benedykta Polaka. Dodajmy, że nawet jeśli pieszy sobie jakoś poradzi w takich miejscach, to niepełnosprawna osoba na wózku ma wielkie kłopoty z przejechaniem.
Hulają na czerwonym
Szerokie ulice zachęcają do szybkiej jazdy. Jednak wielu kierowców źle ocenia sytuację przed skrzyżowaniem, czego efektem jest przejeżdżanie na czerwonym, gdy na pasach są już piesi lub rowerzyści. Jeszcze niebezpieczniej jest tam, gdzie nie ma sygnalizacji.
Piesi skarżą się, że muszą wejść na jezdnię, bo inaczej mogliby długo czekać na przepuszczenie. W praktyce wyhamowuje dopiero trzeci czy czwarty samochód. Dzieje się tak np. na pasach na ul. Drobnera.
- Nawet jeśli zatrzyma się auto na jednym pasie, to drugim wciąż pędzą inni kierowcy - zauważa Piotr Szymański, doktorant Politechniki Wrocławskiej.
- Jeszcze niebezpieczniej jest tam, gdzie - jak np. na Ślężnej czy Kruczej - zaparkowane auta zasłaniają jadącym przejście dla pieszych - podkreśla Stanisław Piątek, inżynier transportu.
A co się dzieje, gdy rowerzysta prawidłowo korzysta z przejazdu obok przejścia? Od razu odzywają się klaksony.
Jak duży się rozpycha
Samochód powinien wyprzedzać rowerzystę w odległości jednego metra, nie przeszkadza to jednak kierowcom spychać ich na chodniki. Kilka dni temu na Świdnickiej samochód przycisnął rowerzystę do prawej strony, a ten przewrócił się i uderzył głową w krawężnik.
Mnóstwo kierowców nie wie, jak się zachować na tzw. śluzach rowerowych. Są to czerwone fragmenty jezdni przed światłami przeznaczone dla cyklistów. Tam mogą czekać na zmianę świateł - dzięki nim na zielonym ruszają jako pierwsi.
Tak właśnie uczynił Adrian Dębski na pl. Jana Pawła II, ale ruszający za nim samochód wręcz go staranował - niszcząc całkowicie przerzutkę. - I jak tu jeździć po ulicach? - denerwuje się.
Z kolei Karolina Micuła, prowadząca blog Wrocław Cycle Chic, zwraca uwagę, że kierowcy często zapominają o wrzuceniu kierunkowskazu, dezorientując jadących w pobliżu rowerzystów. A kiedy mają zieloną strzałkę przy skręcie, to nawet nie hamują, mimo że po pasach idą już piesi lub pojawili się na nich rowerzyści.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?