Pod koniec września, wyjeżdżając do Hiszpanii, miałam okazję odwiedzić z rodziną wrocławski dworzec za dnia. Podziwialiśmy jego piękno. Czar prysnął w drodze powrotnej, tj. 1 października o godz. 12:00. Po zakupieniu biletów do Poznania i Szczecina poszukiwaliśmy poczekalni (!!!), ponieważ nasz pociąg odjeżdżał za 5 godzin! Nadmieniam, że na dworze były tylko 2 stopnie ciepła. Wszędzie były szarfy zabraniające swobodnie poruszać się po dworcu. Pan ochroniarz - bardzo nieprzyjemny, poinformował nas, że dworzec jest do godziny 4:00 sprzątany (nikt nie sprzątał).
Kazał nam czekać na stojąco na pociąg 5 godzin (!!!) albo udać się do poczekalni dla bezdomnych. Tam po otworzeniu drzwi odrzucił nas okropny smród moczu i alkoholu! Zlitowała się nad nami bardzo miła pani ochroniarz i zaprowadziła nas do innej poczekalni (pewnie oberwało jej się od pozostałych ochroniarzy). Zły ochroniarz na złość wchodził i pomimo zimna zabraniał zamykać drzwi, strasząc nas policją (automatyczne drzwi były zepsute).
Piszę po tygodniu, aby ochłonąć i nie użyć niecenzurowanych słów. Jak w tak dużym, pięknym mieście, w ten sposób traktuje się podróżujących w nocy? Dla kogo jest ten wielki budynek, jak nie dla podróżujących? Było nas z 20 osób i wszyscy byli oburzeni obsługą. Wstyd! W nocy wszyscy podróżni czuli się jak w małej wsi zabitej dechami, gdzie kursuje jeden pociąg na dzień.
Lucyna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?