30 czerwca, godz. 10, trawnik przed Wytwórnią Filmów Fabularnych
Za chwilę we Wrocławiu zacznie się casting do programu TVN "Top model. Zostań modelką".
- Dziewczyny! Jesteście śliczne i zgrabne. Ale pamiętajcie, że to nie wszystko. W tym zawodzie liczy się przede wszystkim osobowość! - krzyczy do pretendentek na gwiazdy gwiazda już uznana, Joanna Krupa, prowadząca show.
"Osobowość" będzie dziś i jutro słowem-kluczem odmienianym przez wszystkie przypadki.
godz. 10.30
Kandydatki na top modelki zaczynają wypełniać ankiety. Jedna spogląda to na pytania, to na towarzyszki.
- Dziewczyny, przy języku obcym mam wpisać, że komunikacyjny czy komunikatywny? No i jak się pisze blond, bo nigdy nie wiem? Przez "ą" czy "on"?
godz. 11
Na pytanie, czy zna jakąś modelkę, przytakuje głową. Zna m.in. Julię Roberts
Wśród pań wielkie poruszenie. Ekipa z TVN kręci minireportaże o najbardziej wyrazistych uczestniczkach. Zdaje się, że na chwilę zamiast osobowości tropią osobliwości. Od kilkunastu minut kamery śledzą opaloną, zwalistą brunetkę w obcisłych spodniach i bluzce odsłaniającej brzuch przeorany rozstępami. Dziewczyna na życzenie filmowców przechadza się w tę i z powrotem, filuternie zerka znad okularów i rozdaje uśmiechy. Tłum gapiów jest bezlitosny i szybko nadaje jej pseudonim Pantera. - Nie mam żadnego doświadczenia, przyjechałam spróbować swoich sił jako modelka. Mój chłopak nie mógł przyjechać i trochę się niepokoi, ale wytłumaczyłam mu, że nie musi - tłumaczy brunetka.
Rzeczywiście nie musi. Żaden projektant świata nie wpuściłby jej na swój pokaz.
godz. 11.15
TVN-owcy porzucają swoją pierwszą ofiarę. I już szukają następnej. Dziwnym trafem znów wybierają dziewczynę wysmarowaną samoopalaczem, tym razem tlenioną na siwy blond. Na pytanie, dlaczego przyszła na casting, odpowiada, że interesuje się modelingiem. Na pytanie, czy zna jakieś top modelki, przytakuje głową. Zna między innymi Julię Roberts.
godz. 11.30
Wygląda na to, że żarty się skończyły. Kamerzyści wyławiają z tłumu dziewczyny, które naprawdę przyjaźnią się z lustrem. Każda z nich ma króciutkie szorty i piękne, długie nogi. Stają obok siebie bokiem. Po kolei mówią, dlaczego ich pęcina jest lepsza od pęciny sąsiadki.
Godz. 12-15, Wytwórnia Filmów Fabularnych
Z budynku co chwila wychodzą dziewczyny. Niektóre płaczą (są trzy powody: radość, smutek, nerwy), niektóre krzyczą (powody te same), inne dumnie unoszą głowę. Szczęściary, które zakwalifikowały się do kolejnego etapu, mają jutro zgłosić się na drugi casting. Ze strojem kąpielowym pod pachą. W tłumie szczęściar stare znajome: ciemnowłosa Pantera, nieobznajomiona z ortografią blondynka i zaznajomiona z solarium tleniona blondynka. Jeszcze nie wiedzą, że jutro przepadną.
1 lipca, godz. 10.30, Wytwórnia Filmów Fabularnych
Z ponad setki dziewczyn, które wczoraj pojawiły się na castingu, szansę dostaje około 20. Ale nie one są najważniejsze, przynajmniej na razie. Błyskają flesze, do studia wchodzą trenerzy i opiekunowie marzących o karierze dziewczyn: znany z "You Can Dance" tancerz Michał Piróg i modelka Magda Mielcarz, prowadząca program Joanna Krupa oraz jurorzy: projektant Tomasz Woliński, fotograf gwiazd - Marcin Tyszka i naczelna portalu plejada.pl, gospodyni "Magla towarzyskiego", Karolina Korwin-Piotrowska. Pięć minut dla fotoreporterów i dziennikarzy.
Karolina Korwin-Piotrowska zarzeka się, że nie będzie jak w "Maglu towarzyskim" jędzą, raczej dobrą ciocią. - Takim sumieniem narodu. Dam szansę kobietom w rozmiarze więcej niż zero. Joanna Krupa jest nieco bardziej dosadna: - Dziewczyna musi mieć kawałek biustu i pupy! Ale nawet jak nie będzie się nadawać do tego programu, ja jej tego nie oznajmię. Nie chcę łamać niczyich marzeń.
Staje się już jasne, jakie komu przypadną role. Marchewka dla piękniejszej części jury, kij dla panów: - Oj, będzie się działo, będzie wrzało! - zapowiada Marcin Tyszka. Obietnicę spełni - to głównie za sprawą jego drobnych uszczypliwości dziewczyny będą się za chwilę pocić na wybiegu.
godz. 11.45
Ostatnie poprawki technicznych (coś majstrują przy podeście), makijażystów i speców od fryzur, i można zaczynać.
Ciszę na planie przerywają kroki kandydatki z numerem 1. Natalia nie potrafi ukryć zdenerwowania. - Co tu robię? Przyszłam spełnić swoje marzenia - opowiada. Śliczna, długowłosa opolanka nie jest oryginalna. O "spełnieniu swojego marzenia" będzie mówić tego dnia 90 procent dziewczyn.
Kilkanaście minut po Natalii na scenie melduje się Joanna z Wołowa. Najpierw słyszy, że brzuch skacze jej jak galaretka. Później, że ma iść po wybiegu jak kocica. Nie waha się ani chwili (hurra, wreszcie ktoś z charyzmą!), ale na widok jej drapieżnego show w parterze jeden z jurorów stwierdza tylko, że chyba nigdy nie miała kota. Na razie z wielkiej kariery nici.
godz. 12.45
Po kolejnym "chcę spełnić swoje marzenia" wychodzę na chwilę z nagrania.
Też chcę spełnić własne marzenie i zobaczyć wreszcie w akcji jakąś przebojową dziewczynę, która powie prawdę - czyli że przyszła do programu, bo chce wielkiej forsy, wielkiej sławy i uwielbienia tłumów.
Agituję chwilę wśród dziewczyn, które jeszcze nie prezentowały się jurorom, ale bez skutku. Prawdy się dziś nie doczekam.
godz. 12.55-16.30
Izabella (zaprawiona w bojach, bo w kolekcji ma m.in. tytuł... Miss Świata Parowozów) demonstruje w stroju kąpielowym krok defiladowy. Jury kupione. Szansę dostaje też 24-letnia Justyna i 19-letnia Jessica ("Kto dał ci takie imię, dziewczynko" - pyta Karolina Korwin-Piotrowska).
Nie przechodzi Iza, studentka ochrony środowiska, "z pięknymi rudymi włosami i wstrętnymi czarnymi odrostami", Monika o "nogach prostowanych na beczce", Paulina - "właścicielka solarium" vel "skwarek" i Olga, która "chodzi jak kobieta z zapałkami". W oko jurorom wpada za to Dominika, o oryginalnych rysach.
A Monika dostaje kredyt zaufania - do następnego castingu musi pozbyć się "pontoników".
godz. 17
Nagranie skończone. Kilkanaście dziewczyn z wrocławskiego castingu (będzie jeszcze sopocki i warszawski) weźmie pod koniec lipca udział w ostatecznym castingu. To wtedy jurorzy wskażą finalistki programu "Top model. Zostań modelką".
godz. 17.15
Ochroniarz Waldek, 53 lata (nazwisko, w obawie przed reperkusjami ze strony żony, woli zachować dla siebie), milczący świadek castingowych zmagań, tylko kiwa przecząco głową, patrząc na wybrane dziewczęta.
- Kochaniutka, ja na palcach jednej ręki - a nie mam serdecznego i kciuka - mogę policzyć te, które prawdziwemu mężczyźnie przypadłyby do gustu - wzdycha.
I szybko dodaje, że jakby to on siedział w jury, to wybór byłby zupełnie inny. - Tu chodziły takie dziewczynki, że palce lizać, ale oni je pominęli. No ale cóż, z kolegą dopasowaliśmy gust do castingu, i jakoś nam te dwa dni minęły. Nie twierdzę, że było źle - mówi z uśmiechem od ucha do ucha.
Uff... Pan Waldek uświadamia mi, że istnieje instytucja prawdziwego mężczyzny. I że prawdziwy mężczyzna - oczywiście statystyczny - nie chciałby mieć w domu chudziutkiej gwiazdy światowych wybiegów. Po kilkunastu godzinach spędzonych wśród nieprzyzwoicie pięknych, długonogich, młodych i odważnych dziewcząt to naprawdę wspaniała wiadomość.
JUKO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?