Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Deptać trawnika nie możesz. Ale zaparkujesz na nim bezkarnie

Bartosz Józefiak
fot. Przemysław Wronecki
Spacerując po trawniku we Wrocławiu możemy zostać ukarani mandatem od Straży Miejskiej. Co innego, gdybyśmy na ten sam trawnik wjechali autem. Wtedy będziemy bezkarni. Absurd? Ale prawdziwy, o czym przekonał się nasz czytelnik Marian Gołębowski.

Pan Marian od długiego czasu walczy z samochodami parkującymi na trawniku pod budynkami przy ul. Armii Krajowej 16. - Od lat zatrzymują się tam kierowcy, którzy nie przejmują się niszczeniem zieleni - tłumaczy pan Marian. - Wygląda to fatalnie. Od parkowania samochodów są parkingi, a nie trawniki przed blokami. Wielokrotnie pisałem do Straży Miejskiej z prośbą o interwencję. Jak do tej pory bez efektu.

W odpowiedzi na jedno ze swoich pism pan Marian dowiedział się od naczelnika Straży Miejskiej Macieja Bednarskiego, że "aby zapewnić kierującemu zarzut dotyczący niszczenia zieleni poprzez zaparkowanie pojazdu na trawniku, należy wykazać związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zaparkowaniem tam pojazdu, a zniszczeniem roślinności". Co to oznacza? Aby ukarać kierowcę, Straż Miejska musiałaby udowodnić, że to właśnie to auto zniszczyło trawnik - a nie np. auta parkujące tam wcześniej.

W innym piśmie czytamy, że "żaden z obowiązujących przepisów prawa nie wprowadza zakazu parkowania pojazdów na trawnikach. Jako czyn zabroniony należy uznać niszczenie roślinności". Wynika z tego, że kierowca parkujący samochód na trawniku nie łamie prawa. Jeśli zaparkował na świeżej trawie: dlatego, że nie jest jeszcze zniszczona. A jeśli na już rozjechanej - tym bardziej pozostaje bezkarny, bo Straż musiałaby udowodnić, że to właśnie jego samochód zniszczył trawnik. Proste?

- Wiem, ze to brzmi absurdalnie, ale takie jest prawo, które musimy egzekwować - mówi wprost rzecznik Straży Miejskiej Sławomir Chełchowski. - Kodeks wykroczeń powstał w latach 70-tych. Od tamtych czasów niewiele się zmienił, dlatego często odstaje od rzeczywistości.

Paradoksów jest więcej. Ten sam kierowca, kiedy wysiądzie z auta i nadepnie trawnik, który nie jest terenem rekreacyjnym (lub zrobi to jego czworonożny przyjaciel), może zostać ukarany mandatem nawet do 500 złotych. Dlaczego? Bo samo deptanie trawników faktycznie jest wykroczeniem. Straż Miejska może ukarać mandatami osoby depczące po trawie, ale rozkłada bezradnie miejsce, widząc zaparkowane na tych samych trawnikach samochody.

Rzecznik Straży Miejskiej przytacza historię sprzed lat, kiedy sąd uniewinnił wrocławskiego kierowcę rozjeżdżającego trawę swoim samochodem. Wrocławianin udowadniał, że trawę można zniszczyć tylko depcząc ją. - Rozumiem zaskoczenie mieszkańców. Często spotykamy się z ich oburzeniem w tej sprawie. W kwestii trawników jesteśmy jednak bezradni - mówi Sławomir Chełchowski. - Zazwyczaj staramy się ukarać tych samych kierowców na podstawie innych wykroczeń, na przykład za parkowanie w miejscu niedozwolonym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska