Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Czy Romowie z koczowiska są bogaci?

Marcin Hołubowicz
Przemysław Wronecki
Stowarzyszenie Nomada, które na co dzień pomaga mieszkańcom nielegalnego koczowiska przy ul. Kamieńskiego, założyło stronę internetową, na której można znaleźć informacje dotyczące rumuńskich Romów zamieszkujących Wrocław. Działacze próbują przedstawić różne fakty i mity krążące wokół tej społeczności.

O jakie mity może chodzić? Na przykład o kwestię legalizacji pobytu. - Do zarejestrowania pobytu na terenie Polski jest potrzebny adres zameldowania, wykazanie dochodu wystarczającego do samodzielnego utrzymania rodziny, posiadanie umowy o pracę i ubezpieczenia zdrowotnego. Romowie z oczywistych względów nie spełniają tych warunków - czytamy na stronie.

Jak żyją polscy Romowie? Czytaj: Wrocław stolicą Romów. Mieszka ich u nas najwięcej w Polsce
Kolejny, zdaniem Nomady, mit ma dotyczyć statusu majątkowego mieszkańców koczowisk. Romowie często są posądzani o nadmierne bogactwo. - Można żyć poniżej minimum socjalnego, mając telefon komórkowy. Zwłaszcza, gdy jest niezbędny w życiu codziennym - piszą działacze, twierdząc jednocześnie, że Polacy często nie rozróżniają nowych imigrantów od ich polskich pobratymców, którzy mieszkają w naszym kraju od dawna, natomiast mają z reguły o wiele lepszą sytuację finansową. Świadczyć ma o tym "mit Roma - żebraka ze złotego pałacu".

Jednocześnie stowarzyszenie twierdzi, że Romowie chcieliby podjąć pracę. Przeszkodą nie jest ich rzekome lenistwo, ale niskie wykształcenie, niepiśmienność i problemy ze znajomością języka polskiego. Wiąże się to z problemami odnośnie wypełniania wszelkich formalności, często więc pozostaje im wyłącznie strefa pracy na czarno.

Czy imigranci chcą zmienić swoją sytuację? Według Nomady "nikt nie chciałby żyć zdany na łaskę i niełaskę świata zewnętrznego, w niepewności jutra zależnego wyłącznie od decyzji urzędników. Jeśli ktoś funkcjonuje w takich warunkach, nie jest to jego wyborem, a konsekwencją okoliczności i mechanizmów wpędzających osoby ubogie w stan tzw. wyuczonej bezradności." Ma to prowadzić do zamykania się społeczności romskiej, a tym samym do powstawania konfliktów z okolicznymi mieszkańcami.

Jeżeli chodzi o fakty, to twórcy strony słusznie zauważają, że koczowisko przy ul. Kamieńskiego jest wybudowane bez pozwolenia, panują tam złe warunki sanitarne, a ludzie żyją w otoczeniu śmieci. Nie ulega również wątpliwości, że wielu rumuńskich Romów utrzymuje się z żebractwa.

Jeżeli miasto miałoby ich wysiedlić, to pytanie, w jakie miejsce? Czy mają gdzie wrócić? Jak twierdzą aktywiści, wśród Romów wyrosło już kolejne pokolenie, które nie znają języka rumuńskiego, a posługują się językiem polskim. Powrót do pierwotnej ojczyzny miałby dla nich oznaczać "kolejną podróż w nieznane i przekreślenie zaistniałych szans".
Kolejną prawdą ma być to, że mieszkańcy koczowiska chcieliby posłać swoje dzieci do szkoły. Dzieci romskie aktualnie uczestniczą w zajęciach z przygotowania szkolnego, prowadzonych przez wolontariuszki.

Przypomnijmy, że magistrat w połowie kwietnia złożył do sądu pozew o eksmisję mieszkańców koczowiska przy ul. Kamieńskiego. W czwartek urzędnicy przekazali pisma rumuńskim Romom z drugiego koczowiska przy ul. Paprotnej, wzywające ich do opuszczenia nielegalnie zajmowanego terenu. Mają na to 14 dni, po upływie tego terminu sprawa ma zostać skierowana do rozpatrzenia przez sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska