Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Czy do autobusu 409 ktoś wrzucił przepocone skarpety z całego świata? (LIST)

List Czytelnika
fot. Janusz Wójtowicz
Codzienny przejazd autobusem MPK do pracy, dla naszej Czytelniczki był prawdziwą męczarnią. Jechała z zatkanym nosem i powtrzymując odruchu wymiotne, bo "ważniejszym" od niej pasażerem okazał się śmierdzący na cały autobus kloszard. Choć prosiła kierowcę, by ten go wyprosił, skończyło się tylko na wymianie zdań...

A oto cały list naszej Czytelniczki:

Jechałam do pracy autobusem linii 409 około godziny 7.00. Wsiadłam na Nowym Dworze tylnymi drzwiami, usiadłam na jednym z wolnych miejsc i dopadł mnie taki smród, jakby ktoś zniósł do autobusu wszystkie przepocone skarpety ze świata.
Mimowolnie zerknęłam na najbliżej siedzących pasażerów i zauważyłam pana, z torbą sportową. Pierwsze wrażenie? Wraca gostek po całonocnym treningu z przepoconymi ciuchami, zdarza się, przesiądę się do przodu.
Im bardziej szłam wgłąb autobusu, tym bardziej zalatywało. Mniej więcej na środku autobusu zauważyłam przyczynę odoru. Pan, na oko lat 60, mówiąc dobitniej - klasyczny żul z wózeczkiem, kiwa się i śmierdzi.
Podeszłam do kabiny kierowcy i spytałam czy nie można tego pana wyprosić, bo "pachnie" na cały autobus. Kierowca powiedział mi, że "ten pan i tak zaraz wysiada", więc odpuściłam i usiadłam zatykając nos i powstrzymując odruchy wymiotne.
Nie dość, że ów pan jechał dalej niż ja, więc musiałam się męczyć jeszcze kilka przystanków to w dodatku kierowca, w swojej kabinie, gdzie zawsze ma dopływ świeżego powietrza zbagatelizował sprawę.
Marzyłam o tym, żeby zjawili się kontrolerzy biletów, bo tego, że pan biletu nie miał jestem akurat pewna w stu procentach. Marzyłam o tym, żeby weszli i go wyprosili, bo jak głosi regulamin przewozu MPK: "Obsługa przewozu może odmówić przewozu lub zażądać opuszczenia pojazdu przez podróżnego:
1) zagrażającego bezpieczeństwu i porządkowi przewozu, a w szczególności:
(...)
b) wzbudzającego odrazę brudem lub niechlujstwem".
Niestety, później zdałam sobie sprawę, że kontrola nawet gdyby się pojawiła, nawet by pewnie do tego człowieka nie podeszła.
Ten pan to stały bywalec linii 409 uprzykrzający życie pasażerom.
Wracając z pracy autobusem 114 około godziny 15.00 podobna sytuacja. Wsiadam-smród. A na siedzeniu zaraz za kierowcą "słodko" pochrapuje istota w obdartym płaszczu, z reklamówką puszek. Płeć nieznajoma, bo twarz spuchnięta i sina.
Czy nie można odpowiednio przeszkolić kontrolerów/kierowców na takie przypadki? Dlaczego płacimy tyle pieniędzy za to, że musimy znosić takich współpasażerów?
Katarzyna Rudnicka

O komentarz do sprawy poprosiliśmy rzecznika MPK. Oto jego odpowiedź:

Janusz Krzeszowski z biura prasowego MPK: Motorniczy czy kierowca może spróbować wyprosić takiego pasażera, ale nie jest to jego obowiązkiem.

-Na szkoleniach dla prowadzących z obsługi pasażera poruszamy często ten temat i uczymy kierowców, aby reagowali na prośby pasażerów i interweniowali. Musi się to jednak odbywać grzecznie i oczywiście na przystankach. Prowadzący mogą jedynie poprosić taką osobę o opuszczenie pojazdu. Nie mogą jej wyrzucać, bo jest to niebezpieczne i nie są do tego uprawnieni- mówi rzecznik.

Jeśli odrażający zapachem pasażer nie reaguje, to prowadzący pojazd powinien przy pasażerze, który interweniował, zgłosić sytuację do centrali i czekać na wskazówki.

-Nieraz zakomunikowanie takiej osobie, że nie pojedziemy dalej jeśli nie wysiądzie daje rezultaty, ale nie zawsze. Jeśli sytuacja jest ekstremalna "kłopotliwy" pasażer, krzyczy, jest agresywny, odrażająco śmierdzi, to decydujemy o wyłączeniu pojazdu z ruchu, a dla pozostałych pasażerów podstawiamy pojazd zastępczy- twierdzi Krzeszowski. Dodaje jednak, że takie rozwiązanie powoduje opóźnienia, blokadę torowiska i wszystkie konsekwencje związane z zatrzymaniem tramwaju łącznie z ponoszeniem kosztów zatrzymania i objazdów. W międzyczasie centrala ruchu zawiadamia policję i straż miejską.

W mniej ekstremalnych sytuacjach centrala ruchu wzywa motorniczego, żeby dojechał na pętlę i tam spróbował wyprosić uciążliwego pasażera. -Jeśli nie chce on wyjść, wzywamy służby. Niestety polskie prawo nie daje zbyt wielu możliwości usunięcia takiego pasażera nawet policjantom, czy strażnikom miejskim. Jeśli człowiek nie jest pijany, nie jest agresywny, a tylko śmierdzi trudno jest mu coś zrobić. Zwykle opuszcza pojazd z obawy przez mundurem funkcjonariusza, ale to także odbywa się na zasadzie dobrej woli tego pasażera, a nie przymusu bezpośredniego- wyjaśnia rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska