Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Co zrobić z placem Społecznym?

Jarosław Dudycz
Może warto krakowskie rondo Mogilskie przenieść na grunt wrocławski i skonstruować rondo Społeczne?
Może warto krakowskie rondo Mogilskie przenieść na grunt wrocławski i skonstruować rondo Społeczne? Fot. Paweł Relikowski
Plac wymaga przebudowy. Pomysłów jest bez liku. Dużą popularnością cieszy się koncepcja, żeby teren placu zabudować elegancką architekturą, a pod ziemią wytyczyć tunel. A może lepiej zrezygnować z tych rozbuchanych ambicji, a zadziałać trochę skromniej, ale równie konstruktywnie? - pisze Jarosław Dudycz

W swoim wakacyjnym tekście "Wrocław: lata chude, lata tłuste" twierdziłem na łamach "Gazety Wrocławskiej", że Wrocław znacznie przewyższa Kraków w temacie rozmaitych inwestycji, w skuteczności promocji miasta i w zdobywaniu życzliwości turystów.

Zachwycałem się, że Wrocławiowi wszystko się udaje: i komunikacja, i ochrona zabytków, i pozyskiwanie inwestorów, podczas gdy Kraków zdecydowanie zniżkuje, traci i europejski sznyt, i sporo pieniędzy, nie umie także zorganizować żadnej nowatorskiej imprezy kulturalnej. Jest jednak pewna rzecz, którą moglibyśmy w Krakowie podpatrzeć i przetransponować na nasz wrocławski grunt; wiele byśmy na takim plagiacie zyskali, od razu by się nam w mieście łatwiej i ładniej podróżowało.

Tą rzeczą jest krakowskie rondo Mogilskie, jeden z głównych węzłów komunikacyjnych śródmieścia, skrzyżowanie najważniejszych alei nadwiślańskiego grodu. W rondzie Mogilskim zbiegają się ulice prowadzące do istotnych dzielnic miasta, wpada w nie na przykład ulica Lubicz, która łączy się z Plantami i z terenem dworca kolejowego, mnóstwo jest poza tym w obrębie ronda przystanków tramwajowych i autobusowych. A jedną z ważniejszych linii przechodzących przez to założenie urbanistyczne jest linia Krakowskiego Szybkiego Tramwaju, sztandarowego projektu krakowskiej komunikacji, który klarował się z mozołem przez ponad trzydzieści lat.

Rondo Mogilskie jest więc w Krakowie miejscem strategicznym, nie dziwi zatem, że w ostatnich latach zostało gruntownie przebudowane. Było to niegdyś zwykłe rondo, niezbyt estetyczna droga biegnąca po okręgu, oplatająca wysepkę, na której rosły przerzedzone drzewa. Było to rozwiązanie drogowe zbliżone do wrocławskiego ronda Powstańców Śląskich, z tą różnicą, że nie okalały go domy i nie było zabytkowe. Kilka lat temu włodarze grodu Kraka postanowili - co akurat zrozumiałe, bo trudno było utrzymywać dłużej tak brzydkie miejsce - rondo Mogilskie radykalnie odnowić, nadać mu nowoczesną i niezwykle wygodną postać, i dziś jest rzeczywiście bardzo funkcjonalnym i estetycznym miejscem, wizytówką rozbudowanego organizmu komunikacji miejskiej.

To rondo dwupoziomowe, według definicji kodeksu ruchu drogowego nie rondo nawet, a specjalny system estakad - u góry wiją się wstęgi szos, a na dolnym poziomie kryją się tory tramwajowe i wiaty przystanków. Wszystko jest połączone systemem schodów ruchomych, wieloma windami i równiami pochyłymi, nie można również narzekać na rozmieszczenie tablic informacyjnych. Nikt w kompleksie ronda Mogilskiego nie zabłądzi, dyskomfortu nie odczują także osoby niepełnosprawne i starsze. Odkąd przychodzi mi w Krakowie bywać regularnie i na długo tam zostawać, systematycznie rozwijam swoją zażyłość z rondem Mogilskim: trafiam wygodnie do każdego tramwaju, to przede wszystkim, ale lubię także w obrębie konstrukcji ronda spacerować, siedzieć na ławce, podziwiać widoki.

Zapytają Czytelnicy: co może być ciekawego w budowie ze stali i betonu, jakich ona może dostarczać doznań? Otóż w miejscu, gdzie dziś jest rondo Mogilskie, do lat pięćdziesiątych XX wieku znajdowały się zabudowania Bastionu "Lubicz", który był niegdyś, w czasach austriackich, ważnym elementem fortyfikacji Twierdzy Kraków. Był to duży fort reditowy z kaponierami, dobrze umocniony, otoczony fosą. W jego skład wchodziły także koszary, które w czasach okupacji hitlerowskiej zaadaptowano na magazyn. Po wojnie zburzono bastion, teren zniwelowano i wytyczono rondo.
Dziś ruiny fortu, odpowiednio wcześniej oczyszczone i zabezpieczone, widoczne są na dolnym poziomie ronda Mogilskiego, okalają przystanki tramwajowe, stają się miejscem wystaw, ekspozycji o walorach muzealnych i artystycznych. Można między sterczącymi kamieniami dawnego fortu oglądać archiwalne zdjęcia Krakowa, plansze z planami miasta z różnych okresów historycznych, szereg różnych rzeźb i instalacji. Miejsce jest zadbane, prezentuje się naprawdę uroczo, warto je pooglądać uważnie. Mówić już chyba nie trzeba o zaletach komunikacyjnych: auta jeżdżą na górze, oczekujący na tramwaje nie wdychają zatem spalin i nie słyszą ulicznego jazgotu.

Może warto więc rondo Mogilskie przenieść na grunt wrocławski i skonstruować rondo Społeczne? Plac Społeczny wymaga przebudowy, od lat się o tym mówi, pomysłów jest bez liku. Dużą popularnością cieszy się koncepcja - ma ona już nawet pewien wymiar urzędowy i oficjalny - żeby teren placu zabudować elegancką architekturą, a pod ziemią wytyczyć tunel. Tym sposobem plac ma, jak w niemieckich czasach, tętnić życiem, skupiać sklepy i punkty usługowe, miejsca kultury. A piesi mają otrzymać możliwość uroczego spaceru ze Starego Miasta na plac Grunwaldzki. Jak niegdyś, jak w czasach istnienia traktu cesarskiego.

To pomysł wart zastanowienia, monumentalny i w dobrym stylu, ale jednak drogi. Budowa tunelu ma wynieść dwieście milionów złotych, koszta całej inwestycji będą pewnie kilkakrotnie wyższe. Trudno powiedzieć, czy miasto na to stać, czy nie będzie to zbytnie obciążenie dla miejskiej kasy. Może lepiej zrezygnować z tych rozbuchanych ambicji, z tych pragnień króla Midasa, a zadziałać trochę skromniej, ale równie konstruktywnie?

Rondo Społeczne, wzorowane na krakowskim rondzie Mogilskim, mogłoby być przestronniejsze niż krakowski odpowiednik, zbudowane z większym rozmachem, dostosowane do wrocławskich potrzeb. Sęk w tym, żeby zachować oryginalną myśl: górny poziom, na zasadzie specjalnych estakad, dla samochodów, dół dla tramwajów i pieszych. Poza tym, o czym już pisałem wyżej, plac Społeczny był niegdyś terenem zabudowanym - w trakcie przebudowy natrafiono by z pewnością na fundamenty dawnych kamienic, na jakieś artefakty z dawnych lat zasypane w piwnicach.

Warto by, przynajmniej częściowo, odsłonić te mury, tak jak Kraków odsłonił Bastion "Lubicz", wyeksponować znalezione przedmioty, otworzyć na dolnym poziomie wystawę, wkomponować w ruiny ławki i latarnie, zręcznie rozegrać sprawę skwerów, ścieżek rowerowych, ruchomych schodów i wind. Czy nie byłoby to rozwiązanie korzystniejsze i bardziej zrozumiałe, a na pewno tańsze niż pomysł zabudowania placu Społecznego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska