Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Co i komu za darmo dają Partynice

Maciej Sas
Monika Słowik, była dyrektorka wrocławskiego Toru, mówi, że AKU Thomson to klub, któremu Partynice wiele zawdzięczają
Monika Słowik, była dyrektorka wrocławskiego Toru, mówi, że AKU Thomson to klub, któremu Partynice wiele zawdzięczają Tomasz Hołod
Lubisz konie? Chcesz z nimi pracować i na tym zarabiać? Trafiłeś idealnie - dajemy darmowy plac do treningu ich ujeżdżania, magazyny i ciągnik do przygotowania terenu bez opłat. W pakiecie wynajmiemy na biuro pół domu w bardzo dobrej cenie i sprzęt komputerowy za niewygórowaną stawkę". Kto może na to liczyć? Już nikt. To była oferta jednorazowa. Takie warunki Wrocławski Tor Wyścigów Konnych zaoferował Amatorskiemu Klubowi Ujeżdżeniowemu Thomson.

W tekście z 1 marca 2013 roku ujawniliśmy nieprawidłowości, jakie w pracy WTWK Partynice w latach 2009-2011 wykazała Najwyższa Izba Kontroli. Z wystąpienia pokontrolnego NIK wynika m.in., że przez lata gros kosztów utrzymania ponad setki prywatnych koni wyścigowych brała na siebie gmina Wrocław.

Wątpliwości NIK wzbudził też fakt, że właściciele koni biorących udział w gonitwach musieli się zrzec wygranych na rzecz Toru.
Wreszcie trzeci z ważnych wątków dotyczył Amatorskiego Klubu Ujeżdżeniowego Thomson. Wynajęto mu na biuro pół domku (54 mkw.). Kłopot w tym, że - jak się okazało - lokal służył jego prezesowi, Andrzejowi Horoszce, za mieszkanie, co stwierdziła kontrolerka NIK podczas wizji lokalnej. I to wyjątkowo tanie - miesięczny czynsz to niespełna 200 złotych, podczas gdy mieszkania w tym punkcie miasta na wolnym rynku kosztują nie mniej niż 1200 zł plus opłaty.

CZYTAJ TEŻ: We Wrocławiu można płacić miastu owsem! Kulisy kontroli na Partynicach

Na pytanie, dlaczego nikt tego nie nadzorował, Dział Prasowy Urzędu Miejskiego Wrocławia odpowiedział: "Umowa ulegnie rozwiązaniu z dniem 31 marca 2013 r., a lokal nie jest wykorzystywany w celach mieszkalnych". Rzeczywiście, tak się stało.
Co na to Andrzej Horoszko? - Tak, zdarzało mi się często tam bywać, ale nie korzystałem na co dzień z tego lokalu jako mieszkania - zapewnia.

Co ciekawe, była dyrektorka Toru, Monika Słowik, przyznała kontrolerce NIK, że "lokal jest obecnie wykorzystywany jako mieszkalny". Potwierdziła to w piątkowej rozmowie ze mną. - Ten lokal był użytkowany jako mieszkanie, bo to jest mieszkanie, podobnie jak 10 innych na terenie wrocławskiego Toru, choć w ewidencji widnieją jako lokale niemieszkalne. Ale wykorzystywano go do celów służbowych, bo np. w czasie zawodów spał tam sędzia czy dzieci, które miały szkolenie - wyjaśnia. - Zdarzało się, że Andrzej Horoszko tam nocował, ale na stałe nie mieszkał.
Jednak to niejedyny "bonus", jaki AKU Thomson dostał od Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych Partynice.

Konie żywe i mechaniczne

Prezes AKU Thomson, Andrzej Horoszko, skutecznie przekonał szefową Toru, by oddała mu do użytkowania (za darmo) grunt o powierzchni 2200 mkw. niezbędny do treningów, organizowania zawodów czy pokazów (umowa z 14 maja 2010 r.). Klub dostał też za darmo pomieszczenie magazynowe na dokumenty i trzy pomieszczenia na sprzęt.
Magistrat tłumaczy, że z pomieszczeń na przechowywanie dokumentów AKU Thomson korzystał na podobnych zasadach, jak inne stowarzyszenia działające na Torze. Ale zdaniem pracowników WTWK Partynice to nieprawda.

Z kolei w pomieszczeniach magazynowych przechowywane są podobno przeszkody używane w trakcie organizowanych na Torze imprez jeździeckich. Z przeszkód tych korzystali także pensjonariusze WTWK Partynice niebędący członkami AKU Thomson.

I temu przeczą jednak pracownicy Toru (proszą, by nie ujawniać ich nazwisk. "Pan Horoszko może dużo na Partynicach. Mielibyśmy kłopoty" - tłumaczy jeden z nich). Ich zdaniem magazyn dokumentów miał tylko AKU Thomson, a przeszkody przechowywane w magazynach były na co dzień niedostępne. Używano ich tylko podczas szkoleń i imprez organizowanych przez AKU.

Co się zaś tyczy terenu bezpłatnie przekazanego Klubowi, służby prasowe prezydenta Wrocławia piszą: "Stowarzyszenie AKU Thomson i jego członkowie korzystają z terenów dla koni na Partynicach na takich samych zasadach, jak np. Stowarzyszenie Przyjaznego Upowszechniania Kultur - Jack's City Western Team oraz inne osoby, które wstawiły konie do pensjonatu prowadzonego przez jednostkę (zasady sformułowane w umowach)".

Sprawdziliśmy. Inni od lat płacą za użytkowany teren żywą gotówką. - Dwa razy w roku organizujemy na Partynicach zawody. Za wszystko, czego potrzebujemy, płacimy - mówi Jacek Świerzewicz z Jack's City Western Team.

Gdyby np. ktoś chciał skorzystać z ciągnika należącego do WTWK, też musiałby zapłacić. Ale AKU Thomson dostał go za darmo. Ursus C-360 o numerze rejestracyjnym DW6316 Klub wykorzystywał bezpłatnie od 12 sierpnia do 31 grudnia 2011 roku.

Żeby Klub mógł lepiej pracować dla "dobra wspólnego", Partynice wydzierżawiły mu sprzęt komputerowy (komputer Fujitsu Siemens), monitor Viewsonic i drukarkę HP za 244 zł rocznie. Nie znaleźliśmy informacji o tym, by inne instytucje działające na Partynicach korzystały z takich udogodnień.

Skąd ta hojność?

Dlaczego gminna jednostka tak chętnie pomaga w działalności akurat AKU Thomson? Może dlatego, że prywatnie prezes Klubu Andrzej Horoszko jest partnerem życiowym byłej dyrektorki Toru (obecnie wicedyrektorki Wrocławskiego Centrum Sportu Hippiki i Rekreacji, w skład którego wchodzą Partynice) Moniki Słowik? Zagadnięty o to magistrat odpowiedział, że to ma charakter insynuacji i dotyczy kwestii prywatnych, które nie podlegają weryfikacji organom nadzoru urzędu miejskiego.

Trudno się z tym zgodzić, skoro wskutek prywatnych związków pracownika Urzędu Miejskiego Wrocławia (takim jest Monika Słowik) gmina może tracić pieniądze, a zyskiwałby Klub, którego prezesem jest jej życiowy partner. Warto dodać, że drugą połowę domu, w którym mieściło się przez lata biuro, a właściwie mieszkanie Andrzeja Horoszki, zajmuje służbowe mieszkanie dyrektor Monika Słowik.

Ona sama mówi, że jej relacje z Andrzejem Horoszką nie wpływały na to, jak AKU Thomson był traktowany. - Andrzej Horoszko jest jednym z najbliższych moich przyjaciół, człowiekiem, któremu Partynice wiele zawdzięczają. Rzeczywiście, jesteśmy w wielkiej przyjaźni i wiele rzeczy robiliśmy na torze dlatego, że prosiłam, by AKU to zrobił - tłumaczy.
Zdaniem byłej pani dyrektor Toru AKU Thomson nigdy nie był traktowany inaczej niż inne podmioty działające na Partynicach. - Na takich samych zasadach, jak ten klub, działa Stowarzyszenie Przyjaznego Upowszechniania Kultur. Gdy robiło zawody na krytej ujeżdżalni, dostawało ją za darmo. Nam zależy na tym, żeby teren był użyczany podmiotom zainteresowanym organizacją imprez na Partynicach. Teren był użyczany też AKU, bo ten starał się o środki finansowe z programu "Poprawa bazy sportowej województwa dolnośląskiego", którym zarządza urząd marszałkowski. Klub za pieniądze swoje, pozyskane od sponsorów i z urzędu marszałkowskiego zrobił lub zmodernizował trzy czworoboki oraz plac piaskowy przy krytej ujeżdżalni, z którego wszyscy korzystają - chwali Monika Słowik.

Płać za darmowe zawody

Co najmniej dziwną można nazwać sprawę związaną z działalnością AKU Thomson podczas Wrocławskiej Olimpiady Młodzieży. Tę imprezę miasto organizowało dwukrotnie - w latach 2011 i 2012. Udział we wszystkich konkurencjach miał być bezpłatny. Chodziło o zachęcenie dzieci, bez względu na zamożność ich rodziców, do uczestnictwa w zmaganiach. I tak było - poza zawodami w ujeżdżaniu i skokach przez przeszkody. Ich organizowaniem zajmował się AKU Thomson (na zlecenie Dolnośląskiego Związku Jeździeckiego). Dlaczego tu trzeba było płacić?

Andrzej Horoszko przyznaje, że opłaty były pobierane przy eliminacjach z przeznaczeniem na nagrody rzeczowe, o czym - jak zapewnia - wcześniej informował rodziców małych zawodników. Finał był bezpłatny. - Umowę na organizację tej imprezy podpisywał Dolnośląski Związek Jeździecki, a nie mój klub. Ja byłem wykonawcą. Nie widziałem nawet umowy. Owszem, pobieraliśmy 50 zł przy eliminacjach. Wszystkie te pieniądze zostały przekazane na nagrody rzeczowe, które były przyznane do 5. miejsca. Miasto nie dawało pieniędzy na nagrody. Zabezpieczało tylko medale, dyplomy i koszulki - wyjaśnia prezes AKU Thomson.

Ale to, zdaniem byłego już dyrektora WCSHiR Jerzego Pękalskiego (odszedł ze stanowiska po naszej marcowej publikacji), nieprawda. - Wszystkie imprezy miały być bezpłatne. Pieniądze na to pochodziły z kasy miasta - tłumaczy Pękalski.

Rodzice dzieci, które brały udział w zawodach konnych, nie mają wątpliwości - miały być bezpłatne, ale prezes AKU Thomson pobierał od każdego opłatę. - Zagotowało mnie to, bo zawody miały być darmowe, ale później okazało się, że muszę zapłacić za udział mojego dziecka - mówi Andrzej Zawer. Potwierdza to Małgorzata Matuszewska, której córki też startowały w zawodach.
Jak widać, i tym razem ktoś ewidentnie mija się z prawdą...

Winnych brak

Czy więc wszystko było w porządku, czy nie? A jeśli nie, to kto powinien ponieść konsekwencje? Według magistratu kontrola NIK wypadła pozytywnie. "Ocena kontroli NIK, podobnie jak ocena kontroli innych instytucji i organów uprawnionych do jej przeprowadzania, ma posłużyć do wyciągnięcia wniosków i wdrożenia działań doskonalących" - tak enigmatycznie odpowiedziano nam na pytanie, czy i kto został ukarany za to, co działo się w poprzednich latach na Partynicach.

Półtora miesiąca temu Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Wrocławia, mówił nam, że jego szef wie o nieprawidłowościach, do jakich doszło na Torze. Ale kilka dni później dyrektor departamentu spraw społecznych magistratu, Jacek Sutryk, na spotkaniu z kadrą kierowniczą WTWK Partynice mówił, że po rozdzieleniu WCSHiR na dwie jednostki Partynice znajdą się pod kierownictwem pani Moniki Słowik, co gwarantuje, że wszystko będzie tam działało prawidłowo. "To absolutne kłamstwo" - twierdzi magistrat. - Ale przecież my dobrze wiemy, co słyszeliśmy - upierają się pracownicy Toru.

Pewne jest jedno: sytuacji na Partynicach bacznie przygląda się (na razie z dystansu) Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jego rzecznik Jacek Dobrzyński powiedział mi, że Agenci CBA znają sprawę. Żeby jednak nie dublować kontroli, czekają na raport NIK, z którym zamierzają się wnikliwie zapoznać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska