Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Chory na cukrzycę umierał pod okiem policji

Marcin Rybak
Henryk S. leżał bez ruchu przez cztery godziny. Policjanci nie wiedzieli, że coś się dzieje
Henryk S. leżał bez ruchu przez cztery godziny. Policjanci nie wiedzieli, że coś się dzieje
Chory na cukrzycę mężczyzna umierał w monitorowanej celi Policyjnej Izby Zatrzymań we wrocławskiej Komendzie Wojewódzkiej. Zanim opiekujący się nim policjanci wpadli na to, że to, co pokazuje obraz z kamery, to śpiączka cukrzycowa, było za późno na ratunek.

Pan Henryk przeżył, ale doznał nieodwracalnych zmian w mózgu. - Chodzi, ale nie ma z nim kontaktu. Nie mówi - opowiada Agnieszka, jego żona. Do tragedii doszło w marcu ubiegłego roku. Mieszkaniec Olsztyna został zatrzymany na 48 godzin pod zarzutem próby rozboju. Chciał napaść na kierowcę samochodu przed centrum Korona przy Krzywoustego. Z akt sprawy wynika, że mógł to być desperacki krok człowieka leczącego się na depresję, który dowiedział się, że ma ciężko chorą córkę.
Sprawę incydentu w izbie zatrzymań badała Prokuratura Stare Miasto i umorzyła ją.

Uznała, że powodem tragedii było przedawkowanie insuliny i że pan Henryk zrobił to sam i świadomie. Ale w śledztwie nie powołano eksperta z zakresu medycyny sądowej i niczego porządnie nie wyjaśniono. Sprawę badała też kontrola z Komendy Wojewódzkiej. Orzekła, że policjanci naruszyli regulamin. Wynika z niego, że bez pisemnego zalecenia lekarza nie wolno podać leku. Pan Henryk zaś sam wstrzykiwał sobie insulinę w celi. Zanim trafił do izby zatrzymań, badała go lekarka pogotowia. Na zaświadczeniu o lekach nie wspomniała o cukrzycy.

Prokuratura nie sprawdziła, czy lekarka zachowała się właściwie. A przecież gdyby policjanci zastosowali się do regulaminu i nie pozwolili mężczyźnie brać leków, pan Henryk zmarłby bez insuliny. Gdy sprawą zainteresowała się "Gazeta Wrocławska", Prokuratura Okręgowa zarządziła kontrolę. Po niej zapadnie decyzja, czy wznowić śledztwo.

Historia 41-letniego Henryka S. z Olsztyna, który został kaleką po 24 godzinach spędzonych w policyjnej izbie zatrzymań, jest łudząco podobna do tragedii kobiety zatrzymanej latem ubiegłego roku we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Leżąca w monitorowanym pomieszczeniu podpaliła się zapalniczką i spłonęła żywcem.

Henryk S. trafił do celi w gmachu policji przy Podwalu 17 mar-ca 2011. Dziś ma nieodwracalne uszkodzenia mózgu. Nie można nawiązać z nim kontaktu. Zatrzymano go po próbie napadu przed centrum handlowym. Ubrany w maskę, wsiadł do auta i wyciągnął nóż. Kiwał się i mówił "cicho, spoko". Potem uciekł. Na komisariacie tłumaczył, że to z desperacji. Jest bezrobotny. Dowiedział się o ciężkiej chorobie córki. Pojechał do pracy do znajomego pod Wrocław. Kiedy okazało się, że pracy nie ma, postanowił dokonać napadu i zrabować kartę kredytową.

Zaraz po zatrzymaniu wzywano do niego pogotowie, bo źle się poczuł. Było to na komisariacie Psie Pole. Lekarz powiedział policjantom, żeby uważali na je-go zdrowie, regularnie mierzyli poziom cukru, pilnowali diety i dbali, by brał insulinę.
Mundurowi nic z tego nie zrobili. Urządzenie do mierzenia poziomu cukru przez cały czas zatrzymania leżało w samochodzie Henryka S.

Przed zawiezieniem go z komisariatu do izby zatrzymań, policjanci pojechali na pogotowie. Tam lekarka orzekła, że może być zatrzymany. Nie napisała nic o lekach, jakie ma przyjmować, nie nakazała mierzenia poziomu cukru, nie wspomniała o diecie. Później w celi Henryk S. sam brał insulinę.

Z zapisu monitoringu w celi wynika, że 18 marca o godz. 15.55 położył się na prawym boku. W takiej pozycji leżał do godz. 20. Policjanci nie zwracali na to uwagi. Dopiero o godz. 20 wezwano pogotowie. W śledztwie lekarze ze szpitala, do którego trafił pan Henryk, mówili, że przyczyną śpiączki i uszkodzeń mózgu mogło być przedawkowanie insuliny bądź dobra da-wka leku, ale bez jedzenia. Jeden z nich zeznał, że Henryk S. musiał świadomie przedawkować. Jak było - nie wyjaśniono. Nie wiadomo, dlaczego policjanci przez kilka godzin nie zorientowali się, że zatrzymany jest w śpiączce. Opiekunom z izby wytrzeźwień, w której spłonęła kobieta, zarzucono przestępstwo. Sprawę Henryka S. prokuratura umorzyła...

W 2008 roku opisaliśmy historię cukrzyka wziętego za pijanego
Zasłabł za kierownicą. Wrocławscy policjanci myśleli, że to pijany kierowca. Przeżył, ale inna podobna historia z Łodzi skończyła się śmiercią. Profesor Leszek Czupryniak, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, przyznaje, że służby mundurowe mało wiedzą o cukrzycy. Towarzystwo chce namówić policję na serię szkoleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska