Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: By parkować przed szpitalem, trzeba mieć zdrowie

Anna Gabińska, N
Ryszard Kamiński trzy razy musi objechać parking na Borowskiej, by postawić samochód
Ryszard Kamiński trzy razy musi objechać parking na Borowskiej, by postawić samochód Piotr warczak/ Gazeta Wrocławska
"Posiadamy jeden z najnowocześniejszych i największych obiektów szpitalnych na terenie Dolnego Śląska" - pisze o Akademickim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu na stronie internetowej dumny dyrektor placówki Piotr Pobrotyn. - Ale z za małym parkingiem - dopowiada Grzegorz Żygadło, którego w piątek spotkaliśmy, gdy wyciągał z samochodu pod klinikami wózek inwalidzki. Zaparkował na chodniku.

Pan Grzegorz przyjechał odebrać ze szpitala ojca. - Dziś całkiem szybko udało mi się upolować kawałek miejsca - twierdzi mężczyzna. - Ten budynek, oddany trzy lata temu, był projektowany 30 lat temu, gdy samochód był rarytasem. Dziś każdy z niego korzysta, bo to żaden luksus. Powinni byli wybudować tu parking wielopoziomowy - podkreśla.

Zdesperowani pacjenci parkują, gdzie się da: na zakrętach, trawnikach, dwoma kołami na krawężniku. Ryszarda Kamińskiego, emeryta ze Świdnicy, spotkaliśmy w jego samochodzie. Zatrzymał się na zakręcie. Leczy się w ASK u dwóch specjalistów: od płuc i naczyń krwionośnych. Na zabiegi stawia się co miesiąc. - Dziś nawet się nie najeździłem, jak to zwykle bywa - opowiada. - Czasem kilka kółek muszę zrobić, by coś wypatrzyć. Dziś ktoś właśnie odjechał z tego miejsca, więc się zatrzymałem. Leczyłem się w szpitalu przy Grabiszyńskiej, ale tam nie było takich problemów.

Wydawałoby się, że miejsc parkingowych przed ASK jest dużo - ponoć 1500. Jednak z 28 poradni specjalistycznych korzysta średnio 3 tysiące osób. Do tego należy doliczyć drugie tyle pracowników. Oni też muszą walczyć o miejsce.
Żeby stworzyć więcej miejsc parkingowych, potrzeba decyzji władz Akademii Medycznej, do której należy ASK. Tam jednak nikt nie chce - do 16 marca, czyli dnia wyborów nowego rektora - zabierać w tej sprawie głosu.

Problem z zaparkowaniem mają też pacjenci starych klinik z ulic Curie-Skłodowskiej, Chałubińskiego czy Pasteura, zbudowanych w XIX wieku, w ogóle bez brania samochodów pod uwagę. Tam pacjenci muszą zostawiać samochody na chodnikach bądź na ulicy, nierzadko narażając się na mandaty.

Odpowiedniej liczby miejsc parkingowych nie ma też szpital przy ul. Warszawskiej na Brochowie. Choć sytuację ratują nieco okoliczne uliczki, na których można zostawić auto. Mąż Pauli Borkowskiej, gdy wiózł ją tam na poród, zastawił bramę wjazdową. - Ale pytał wcześniej, szukając miejsca: wytrzymasz jeszcze? - opowiada wrocławianka.

Przed szpitalem wojskowym przy Weigla też jest gęsto od aut. Jednak miejsca przeznaczone dla pacjentów, już na terenie szpitala, są bezpłatne. - Jeśli wieziony pacjent nie ma siły dojść lub jest na wózku, samochód może podjechać pod izbę przyjęć - mówi Marzena Kasperska, rzeczniczka szpitala. Kto musi się położyć na leczenie, może napisać prośbę o bezpłatny postój na ten czas na terenie szpitala.

Dyrekcja szpitala zakaźnego przy ul. Koszarowej zapewnia, że miejsc parkingowych jest u nich aż za dużo.
Ostatnio dyrektor Janusz Jerzak zaproponował personelowi płatny parking: 5 zł za miesiąc. - Za tę kwotę chciałem polepszyć ochronę przez monitoring. Załoga nie chciała, więc nie ma opłat - mówi Jerzak. Dodaje, że aktualnie szpital buduje 20 dodatkowych miejsc dla personelu nowego pawilonu pediatrycznego. W maju mają się do niego przenieść pacjenci, lekarze i pielęgniarki z Korczaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska