Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Bezprawnie odholowali auta przed maratonem?

Marta Gołębiowska
Jolanta Rębilas i Andrzej Pełech protestują przeciw karze
Jolanta Rębilas i Andrzej Pełech protestują przeciw karze fot. tomasz hołod
Dziewięciu mieszkańców Wrocławia czuje się poszkodowanych przez miasto. Chcą złożyć pozew zbiorowy do sądu, bo twierdzą, że straż miejska bezprawnie odholowała im auta, co kosztowało każdego z nich ponad 400 złotych. Stało się to w nocy z soboty na niedzielę, przed wrocławskim maratonem.

Andrzej Pełech z ul. Nożowniczej wyszedł w ubiegłą niedzielę rano z domu i nie znalazł swojego auta przy sąsiedniej ulicy Odrzańskiej, gdzie je zaparkował. Okazało się, że jest na parkingu na Grabiszyńskiej. Pojechało tam na lawecie. - W ten sposób dowiedziałem się, że na Odrzańskiej nie wolno było parkować przed maratonem - mówi pan Andrzej.

Ale na parkingu spotkali się mieszkańcy różnych ulic. Wszyscy mieli ten sam problem: nie widzieli tymczasowego znaku zakazu parkowania. Musieli zapłacić po 330 zł za holowanie i 100 zł mandatu. Pan Andrzej go nie przyjął. - Pójdę do sądu grodzkiego - zapowiada. Wrocławianie uważają, że znaki ustawiono za późno. - W sobotę o godz. 16 parkowałam i znaków nie było. Musieli je ustawić wieczorem, a w nocy odholowali auto - mówi Jolanta Rębilas. Pan Andrzej dodaje, że za holowanie musiał zapłacić gotówką, bo inaczej nie mógłby odebrać auta.

Kolejny ukarany to Adrian Klepacz z ul. Paderewskiego. Mówi, że miasto powinno ustawić znaki kilka dni wcześniej z informacją, od kiedy obowiązują. Podobnego zdania jest pan Andrzej. - Przecież prawo nie działa wstecz i jeśli ktoś zaparkował przed postawieniem znaku zakazu, nie powinien podlegać karze - twierdzi.

Kilka osób umówiło się na indywidualne spotkania w siedzibie wrocławskiej straży miejskiej przy ul. Gwarnej. Dziś rano złożą skargę komendantowi Zbigniewowi Słyszowi.
Są zdenerwowani i czują się pokrzywdzeni przez miasto. Zapowiadają, że od rozmów z komendantem straży zależy, czy zdecydują się wejść na drogę sądową, by odzykać pieniądze.
- Docierają do nas sygnały, że w niektórych punktach miasta znaki zakazu parkowania pojawiły się za późno. Sprawdzimy to - mówi Wiesław Domaradzki, kierownik trasy maratonu. Informuje, że wysłał już do firm Zaberd i Rotomat pytania, kiedy ustawiały znaki na trasie.

Jolanta Rębilas twierdzi, że rok temu w czasie Maratonu Wrocław wszystko było jak należy.
- Kartki z informacją o zakazie parkowania pojawiły się za wycieraczkami samochodów i na drzwiach kamienic parę dni wcześniej - wspomina. W tym roku tego zabrakło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska