Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: 13 lat temu fala powodzi tysiąclecia dotarła do miasta

Jerzy Wójcik/MAR, MAG
W maju tego roku woda znów wdarła się na Kozanów. Potrzebny jest wał chroniący to osiedle
W maju tego roku woda znów wdarła się na Kozanów. Potrzebny jest wał chroniący to osiedle Fot. Mikołaj Nowacki
Woda wtargnęła do śródmieścia od strony rzeki Oławy zalewając kilkadziesiąt ulicy do wysokości pierwszego piętra. Choć przez cały czas, który minął od powodzi, wydawało nam się, że wielka woda szybko nie zagrozi Wrocławiowi. Tegoroczna majowa powódź dała do myślenia.

Na szczęście wszystko wskazuje na to, że wnioski wyciągnął również rząd. Politycy postanowili lepiej nadzorować proces budowy domów i innych obiektów na terenach zagrożonych powodzią. By było to możliwe w ciągu trzech lat mają powstać specjalne mapy, które uwzględnią ryzyko powodziowe na konkretnych terenach. Niestety do tej pory był z tym spory problem, również we Wrocławiu.

W naszym studium zagospodarowania przestrzennego powinny się znaleźć, oprócz terenów bezpośredniego zagrożenia wodą (to zwykle fragment pomiędzy wałami), także obszary potencjalnego zagrożenia powodzią. To takie miejsca, w których mieszkańcy muszą się obawiać powodzi, gdy zawiedzie wał lub inne broniące ich przed wodą zabezpieczenia.

Dziś mija 13 lat od dnia, w którym powódź tysiąclecia wtargnęła do centrum miasta

- Te informacje nie będą uwzględnione w studium ani w planach zagospodarowania przestrzennego, dopóki nie będziemy mieli oficjalnego dokumentu przygotowanego przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu - tłumaczy Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. I dodaje, że RZGW nie udało się go przygotować przez 13 lat, które minęły od powodzi w 1997 roku.
We Wrocławiu zrobiono szczegółowe opracowania dla rzeki Bystrzycy, a na Dolnym Śląsku m.in. dla Kaczawy, Kwisy i górnego Bobru. Brakuje jednak map, które pokazywałyby zagrożenie powodzią w przypadku najważniejszych dla Wrocławia: Odry i Widawy. Teraz ma się to zmienić. Ministerstwo środowiska w projekcie nowelizacji prawa wodnego zaproponowało stworzenie map zagrożenia i ryzyka powodziowego. Mają one posłużyć do aktualizacji lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego. Na części terenów przestaną być wydawane zgody na budowę, na innych mieszkańcy zostaną poinformowani o potencjalnym ryzyku.

Mapy ma przygotowywać konsorcjum złożone z fachowców od gospodarki wodnej, geodezji i kartografii oraz meteorologii. Właściwe prace ruszą dopiero za dwa lata. Dlaczego tak późno?
- Do końca 2011 roku specjaliści z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej dokonają wstępnej oceny ryzyka powodziowego na terenie kraju - wyjaśnia Krzysztof Kitowski, wicedyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - Dopiero wtedy będzie można przystąpić do tworzenia map - dodaje.
Oczywiście w przypadku Wrocławia wiadomo, że konieczne są opracowania m.in. dla Odry i Widawy, ale to nie przyspieszy całego procesu. Na mapy wszystkich zagrożonych powodzią terenów w Polsce musimy poczekać do końca 2013 roku.Dopiero wtedy regionalne zarządy gospodarki wodnej przekażą je gminnym planistom, a ci naniosą zmiany w swoich dokumentach. Okaże się, które dokładnie tereny i z jakim prawdopodobieństwem mogą być zalane przy małej, średniej i wielkiej wodzie.

- To może być prawdziwy przełom - przyznaje Kitowski. - Może się okazać, że tereny, gdzie do tej pory notowaliśmy bardzo wysokie ceny działek, przestaną być atrakcyjne. Co więcej nowe informacje mogą skłonić mieszkańców do występowania o odszkodowanie - dodaje. Wyjaśnia, że jeśli do tej pory urzędnicy wydawali pozwolenia na budowę, a teren nagle okazał się mocno zagrożony powodzią, ludzie będą żądali rekompensaty. Zaraz po tegorocznej powodzi wspominał o tym prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Mapy zagrożenia powodziowego mają być aktualizowane co 6 lat.
Współpraca: Magdalena Kozioł

Specustawa powodziowa może uratować Kozanów
Przygotowania do budowy wału przeciwpowodziowego na Kozanowie ciągną się już kilkanaście lat.
Nie wiadomo kiedy wreszcie ruszą prace. Dziś tereny przyszłej zapory to ogródki działkowe. Niewielki fragment to pole prywatnego właściciela. Urzędnicy nie mogą rozpocząć przejmowania terenów, bo trwa procedura dzielenia działek. Procedura jest skomplikowana bo działkowcy i prywatny właściciel oprotestowywali kolejne decyzje a Samorządowe Kolegium Odwoławcze dopatrywało się błędów i zwracało sprawę do ponownego rozpatrzenia. Decyzja o tym, że na Kozanowie musi powstać wał zapadła w 1997 roku po tym jak osiedle zalała powódź tysiąclecia. Pierwsze przygotowania to 1999 rok, w 2000 roku zaczęły się prace nad planem zagospodarowania przestrzennego. Ale działkowcom i właścicielowi gruntów nie podobał się przebieg wału. Część działek i większość gruntów prywatnego właściciela zostawały na terenach przeznaczonych do zalania. Urzędnicy tłumaczyli, że taki wał jak chcą działkowcy i właściciel działki byłby znacznie droższy i mniej skuteczny. Uchwalony przez Radę Miejską w 2006 r. plan zagospodarowania został zaskarżony do sądu administracyjnego. Proces trwał do 2006 r. Po jego wygraniu przez magistrat zaczęły się procedury podziału gruntów. Trwają do dziś. Urzędnicy liczą na sejmową specustawę powodziową. Ma ona przyspieszyć procedury wykupywania gruntów przeznaczonych np. pod budowę wału.
Dzięki ustawie - gdy zniknie problem z podziałem gruntów - inwestycji nie wstrzyma już skomplikowana procedura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska