Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrobił kolegę w długi

Marcin Kaźmierczak
Sprawa najprawdopodobniej zakończy się przed Sądem Rejonowym w Głogowie
Sprawa najprawdopodobniej zakończy się przed Sądem Rejonowym w Głogowie Kacper Chudzik
Wracamy do sprawy awantury między ochroniarzami

W poprzednim tygodniu pisaliśmy o awanturze na terenie głogowskiej mariny, podczas której pracujący tam 61-letni ochroniarz zaatakował nożem swojego kolegę po fachu. Jak się potwierdziło, powodem tego zdarzenia były sprawy finansowe, które szczegółowo przedstawia córka 61-latka. - Pan Zbigniew pracował z moim ojcem w jednej firmie ochroniarskiej i 16 czerwca tego roku namówił go do wzięcia kredytu - mówi pani Małgorzata, córka 61-latka. - Przykazał mu, żeby nikomu nic nie mówiąc, wziął dowód osobisty mojej mamy, który był potrzebny do umowy kredytowej. Ojciec to zrobił i przyszedł z dowodem do pracy o czym mama nie miała zielonego pojęcia - opowiada.

Podpisanie umowy miało miejsce z jednym z głogowskich biur kredytowych mieszczących się na Starym Mieście. - Pracownik biura poinformował mojego ojca, że za ten kredyt będzie odpowiadał tylko przez pierwsze trzy miesiące, a po tym czasie przejdzie on na pana Zbigniewa. Tak oczywiście się nie stało - informuje pani Małgorzata.

Choć wydarzenie miało miejsce 16 czerwca, cała sprawa wyszła na jaw dopiero po prawie miesiącu - 9 lipca. - Tego dnia pan Zbigniew przyszedł do mojego ojca i upijając go, wykradł mu dokumenty dotyczące kredytu. - zdradza córka, która dzień później złożyła wniosek o ubezwłasnowolnienie ojca, który już wcześniej leczył się psychiatrycznie.

Jak się okazało kredyt opiewał na dwadzieścia siedem tysięcy złotych, a w tej chwili do spłaty są już sześćdziesiąt trzy tysiące. - 12 lipca dałam panu Zbigniewowi do podpisania zobowiązanie, że co miesiąc będzie przynosił nam pieniądze na spłatę raty. Niestety nie zrobił tego i uciekł, przez co miesięcznie moja rodzina musi płacić 518 złotych za pieniądze, których nie widziała na oczy - żali się pani Małgorzata.

Dodatkowo pan Zbigniew namówił jej ojca, żeby założył konto w banku a sam został jego pełnomocnikiem. - Dzięki temu 18 czerwca wybrał z tego konta 19570 złotych, co mam potwierdzone na wyciągu - mówi pani Małgorzata. - Zachowanie pana Zbigniewa jest o tyle bezczelniejsze, że poinformował policję, iż 12 lipca, gdy był u nas w domu, stosowaliśmy wobec niego groźby karalne, co nie miało miejsca - dodaje.

Jak twierdzi pani Małgorzata, pan Zbigniew od początku wiedział, że dojdzie do popełnienia przestępstwa i nie zrobił nic, żeby tego uniknąć. - Matka tego pana już po całym zajściu rozmawiała z moim ojcem w pracy i przestrzegała, że już dwie osoby spłacają kredyty za jej syna - podkreśla pani Małgorzata.

W sprawie feralnego kredytu jest jednak zdecydowanie więcej niejasności, niż początkowo mogło się wydawać. Jak informuje pani Małgorzata, okazało się, że na dokumencie potwierdzającym zawarcie kredytu jest podrobiony podpis jej mamy, co automatycznie sprawia, że oświadczenie woli jest nieważne. - Dodatkowo kierowniczka biura stwierdziła, że w dniu podpisania umowy kredytowej mój ojciec dostał w biurze pustą kartkę na spisanie oświadczenie woli, z którą wyszedł z budynku i po jakimś czasie przyniósł podpisaną. Dlaczego więc pracownik biura na to pozwolił? Przecież tą kartkę mogła podpisać pierwsza napotkana osoba - zastanawia się pani Małgorzata.

Co więcej, pomimo że umowa podpisana została w Głogowie, widnieje na niej informacja, że miało to miejsce u pośrednika banku w Kostomłotach. - Bank w swoim piśmie poinformował mnie również, że głogowskie biuro kredytowe, w którym wszystko się wydarzyło, nigdy nie było związane z nim jakąkolwiek umową - zaznacza pani Małgorzata.

Cała sprawa będzie miała ciąg dalszy, gdyż pani Małgorzata 12 lipca zgłosiła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dotyczącego podrobienia podpisu oraz umyślnego wprowadzenia w błąd.

Pikanterii dodaje jeszcze jeden fakt. - Podczas ostatniej wizyty w szpitalu psychiatrycznym w Lubiążu, ojciec powiedział nam, że nie odpuści sprawy i sam wyegzekwuje pieniądze, które dłużny jest nam pan Zbigniew - mówi pani Małgorzata.

Głogowianka przestrzega wszystkich przed braniem kredytów u niesprawdzonych i bardzo często nieuczciwych pośredników. - Od dłuższego czasu jesteśmy zalewani ulotkami, w których oferuje się nam przeróżne umowy kredytowe, które tak naprawdę okazują się problemem do końca życia - przestrzega pani Małgorzata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska