Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woźniak: na pierwszym miejscu zdobycie złotego medalu ze Spartą

Dawid Foltyniewicz
Szymon Woźniak w tym sezonie zdobył w parze z Tomaszem Jędrzejakiem złoto Mistrzostw Polski Par Klubowych, a z Andrzejem Lebiediewem stanał na podium drugiej rundy Speedway Best Pairs.
Szymon Woźniak w tym sezonie zdobył w parze z Tomaszem Jędrzejakiem złoto Mistrzostw Polski Par Klubowych, a z Andrzejem Lebiediewem stanał na podium drugiej rundy Speedway Best Pairs. Jakub Pikulik
Indywidualny mistrz Polski Szymon Woźniak w rozmowie z nami opowiada m.in. o najważniejszych celach na ten sezon, celebracji swojego tytułu czy zapasach z Taiem Woffindenem.

Pierwsze łzy szczęścia popłynęły jeszcze przed zdjęciem kasku?
Tak jak wszyscy państwo widzieli, pojawiły się one chwilę po przejechaniu linii mety. To nie był prawdziwy płacz, ale po zdjęciu kasku rzeczywiście popłynęły łzy szczęścia.

Podjąłeś się zadania policzenia wszystkich wiadomości z gratulacjami, które otrzymałeś po zdobyciu mistrzostwa Polski?
Nie, nie podjąłem się i wydaje mi się, że nieprędko to zrobię. Liczba wiadomości jest naprawdę kosmiczna. Podobnie ma się rzecz z liczbą polubień na portalu społecznościowym. Jest to coś niesamowitego i nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie mi gratulowało. Wiele telefonów jest dla mnie dość zaskakujących, bo z pewnymi osobami nie miałem kontaktu od dłuższego czasu, a teraz udaje nam się zdzwonić czy chociaż wymienić wiadomości. Wszystkie są bardzo miłe.

W jaki sposób celebrowałeś swój tytuł? W poniedziałek dodzwonienie się do ciebie graniczyło z cudem.
Mój telefon mocno podupadł na zdrowiu po ostatnim weekendzie. Zawiesza się, wyłącza, resetuje. Nie wiem, co mu się stało, może się przegrzał. Pierwszy dzień po zdobyciu mistrzostwa to była ciężka harówka. Gdy w poniedziałek wstałem, spędziłem chwilę ze swoimi rodzicami. Po kawie i śniadaniu przyszedł czas, aby spakować moje piękne błyskotki i zrobić objazdówkę po bydgoskich sponsorach, abym mógł się z nimi podzielić moją radością. W tym czasie pojawiła się masa nieodebranych połączeń. Zacząłem stopniowo do każdego oddzwaniać i zajmowałem się tym do późnych godzin wieczornych - do 22-23.

Często podkreślałeś, że praktycznie wszystko, co osiągnąłeś, zawdzięczasz swoim rodzicom. W jaki sposób pomagali ci w pierwszych latach twojej kariery?
W wieku siedmiu lat w mojej rodzinnej Tucholi grupa sympatyków na czele z panem Adamem Wielewskim wybudowała tor miniżużlowy. Na początku przyjeżdżałem z tatą oglądać treningi moich starszych kolegów, bo żużel od zawsze mnie kręcił. Pewnego dnia ktoś dał mi mały motor i powiedział, abym się przejechał. Odjechałem parę treningów na pożyczonym motocyklu. Później tata sprawił mi pseudomotocykl. Był to klasyczny motor, ale przystosowany do skręcenia w lewą stronę. Moja miłość do żużla trwa do dnia dzisiejszego. Rodzice jeździli ze mną na zawody, pomimo tego, że bardzo ciężko pracowali, zarywali swoje wolne weekendy i poświęcali swój wolny czas. Przede wszystkim dziękuję im, że w moje wychowanie i rozwój kariery włożyli tyle zaangażowania i ciężkiej pracy. Myślę, że mało kto byłby w stanie poświęcić się tak jak oni.

Jakie cele stawia przed sobą w tym sezonie i najbliższych latach nowy mistrz Polski?
Po zdobyciu tytułu nic się nie zmienia. Już dawno temu mówiłem, że chcę zostać w przyszłości mistrzem świata i będę ciężko pracować - po zdobyciu mistrzostwa Polski nawet dwa razy ciężej niż do tej pory - bo czuję niesamowitą energię. Plany na ten sezon są do zrealizowania jeszcze trzy. Na pierwszym miejscu jest zdobycie złotego medalu ze Spartą. Byłoby to spełnienie wszystkich marzeń i będę dążył do tego, aby nasz klub wspomóc swoją postawą. O najwyższe cele jadę także w Szwecji z Elit Vetlanda. Tam również bardzo dobrze się czuję i uważam, że stać nas na wiele w tym sezonie. W Elitserien także celuję zatem w złoty medal. Pozostaje oczywiście obrona złota Mistrzostw Polski Par Klubowych, które udało mi się wraz z Tomkiem Jędrzejakiem wywalczyć na początku tego sezonu, a to już za dwa tygodnie (23 lipca - przyp. red.).

W tym sezonie w parze z Andrzejem Lebiediewem znalazłeś się na podium drugiej rundy Speedway Best Pairs w Landshucie. Zapewne od dawna znacie się z innych zawodów. Jak Andrzej wprowadził się do zespołu Sparty?
To nowy człowiek w naszej drużynie, ale on także od najmłodszych lat ściga się na żużlu. Wielokrotnie miał okazję rywalizować z innymi zawodnikami podczas indywidualnych mistrzostw Europy czy jeszcze za czasów, gdy występował jako junior. Była to zatem dobrze znana nam postać i żadnego zaskoczenia nie sprawił. Andrzej jest bardzo pozytywnym i uśmiechniętym gościem, dlatego jak najbardziej wpisuje się w nasze spartańskie klimaty.

Rozmawiamy przed barażem Drużynowego Pucharu Świata. Kto według ciebie awansuje do finału?
Myślę, że będą to bardzo ciekawe i wyrównane zawody. Nikt jednak raczej nie wierzy w to, że Stany Zjednoczone mogą namieszać. Moim zdaniem oni już osiągnęli sukces i występ w barażu jest dla nich sporym osiągnięciem. Łotwa, Rosja i Australia to drużyny, które mocno będą się ze sobą ścierały. Nie wiem, czy dalej pod znakiem zapytania stoi występ Jasona Doyle’a, a według mnie jest to języczek u wagi w typowaniu wyników tych zawodów.

Wielkimi krokami zbliża się inna impreza - The World Games 2017 we Wrocławiu. Czy są jakieś dyscypliny, które poza żużlem zamierzasz śledzić?
Coś kiedyś obiło mi się o uszy, ale w tej chwili nie wiem, jakie inne dyscypliny znajdują się w programie igrzysk. Jestem wielkim miłośnikiem wszelkiego rodzaju sportów motorowych i szkoda, że ich reprezentantem będzie tylko żużel. Jest to na pewno duże wydarzenie dla Wrocławia, a kiedy The World Games się zacznie, będę śledził wyniki - choćby z czystej ciekawości.

W meczu Get Wellu Toruń ze Stalą Gorzów (44:46) inaugurującym trwający sezon zadebiutowałeś jako ekspert telewizyjny. Moim zdaniem pod względem przygotowania merytorycznego czy sposobu wysławiania się na pewno nie ustępowałeś etatowym specom. Jak odnajdujesz się w takiej roli?
Na żużlu jeżdżę już 17 lat. Jako bardzo młody chłopak miałem do czynienia z wywiadami oraz kontaktem z mediami, dlatego myślę, że ten czas dał mi na tyle doświadczenia i spokoju, że kompletnie nie przeszkadza mi mówienie do mikrofonu czy przed kamerą. Stres przed tym debiutem był jednak duży. Przede wszystkim stawiałem sobie za cel, aby nie przeszkadzać telewidzom w oglądaniu tak ciekawego meczu i mam nadzieję, że udało się to spełnić.

Po ligowym zwycięstwie nad Unią Leszno (51:39) urządziliście sobie z Taiem Woffindenem pokaz zapasów na torze Stadionu Olimpijskiego. Umówiliście się wcześniej na taką celebrację czy było to całkowicie spontaniczne?
Jak najbardziej spontaniczne. Mówiłem do wrocławskich kibiców, a Tai zaszedł mnie od tyłu i próbował powalić. Po ciężkiej walce w końcu mu się to udało. Chwilę później to ja sprowadziłem go do parteru, tak więc wyszkolenie trenera Mariusza Cieślińskiego robi swoje (śmiech).

Komplet kibiców na Stadionie Olimpijskim jest w stanie uskrzydlić?
Zdecydowanie. Frekwencja na naszym stadionie to coś niesamowitego. Praktycznie na każdym domowym meczu Sparty czujemy się, jakby to było Grand Prix albo Drużynowy Puchar Świata. Ścigać się przy komplecie publiczności to niesamowite uczucie i to faktycznie dodaje nam skrzydeł. Możemy tylko dziękować kibicom, zaprosić ich na kolejne mecze i swoimi wynikami odpłacać im za taką frekwencję.

Jesteś pierwszym żużlowcem, który kręcił kółka na zmodernizowanym Olimpijskim. Wówczas mówiłeś, że chciałbyś zapisać się w historii z innych względów. Twoim zdaniem dokonałeś już tej sztuki?
Myślę, że tak. Zapisałem się w historii speedwaya jako Szymon Woźniak, ale także jako Szymon Woźniak - zawodnik Betardu Sparty Wrocław. To działacze tego klubu mi zaufali i zaproponowali angaż w PGE Ekstralidze jako seniorskiemu debiutantowi. Wiele zawdzięczam także trenerom wrocławskiego klubu.

Twój tegoroczny ligowy debiut przypadł na wyjazdowe spotkanie z GKM-em Grudziądz (50:40). Osiem punktów i dwa bonusy - byłeś usatysfakcjonowany z takiego dorobku?
Byłem zadowolony, choć nie ustrzegłem się błędów. Brakowało mi wtedy ligowego obycia, bo dla mnie był to na dobrą sprawę początek sezonu. Wiedziałem, że cały czas dużo pracy przede mną, ale byłem z siebie zadowolony. Miałem na uwadze fakt, że jazda z drugim numerem nie jest łatwa, dlatego taka zdobycz była dla mnie satysfakcjonująca.

Na początku sezonu ominęło cię kilka ligowych meczów. Pojawił się wówczas temat przenosin do innego klubu czy wszelkie związane z tobą doniesienia transferowe były wymysłem mediów?
Temat był o wiele bardziej podpompowany przez media, aniżeli miało to odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ktoś napisał, że byłem na rozmowie w Częstochowie. Na łamach waszej gazety chciałbym te plotki zdementować, bo z prezesem Michałem Świącikiem nie zamieniłem ani jednego konkretnego słowa na temat moich przenosin. Włókniarz zgłaszał swoje zainteresowanie moją osobą, ale po kilku rozmowach z trenerem Rafałem Dobruckim byłem spokojny, że to wszystko się pozytywnie poukłada i na szczęście tak się stało.

Niedawno powiedziałeś, że nie uważasz się za złote dziecko polskiego żużla. Skąd taki wniosek?
Złote dziecko to ktoś, kto nigdy wcześniej się czegoś nie uczył, a robi to bez wstępnego przysposobienia. Pamiętam, jak dużo czasu poświęciłem na naukę ślizgu kontrolowanego. Co prawda byłem wtedy bardzo młody, bo miałem 7 lat. Do wszystkiego musiałem dochodzić sam i tak już mi zostało. Muszę dużo pracować nad tym, czego chcę się nauczyć na torze. Przypominają mi o tym także mechanicy, którym również bardzo dziękuję za wszystkie lata wsparcia. Kiedy patrzy się na takich chłopaków jak Bartek Zmarzlik czy Piotrek Pawlicki, widać, że wsiedli na motocykl i po prostu mają to we krwi. Ja jestem natomiast przekonany, że we krwi mam smykałkę do motoryzacji, ale nie powiedziałbym, że urodziłem się z wrodzonym talentem do jazdy na żużlu. Moim zdaniem wszystko wypracowałem, dlatego z tym większą radością przyjąłem taką zapłatę jak w Gorzowie.

Rozmawiał Dawid Foltyniewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska