Budapeszt, Kapsztad czy Wrocław - w czwartek w południe dowiemy się, czy stolica Dolnego Śląska zorganizuje Igrzyska Sportów Nieolimpijskich World Games 2017. A bardzo chce, mimo że koszt imprezy szacowany jest na około 45 mln dolarów.
Te igrzyska to szansa na popularyzację dyscyplin nowych oraz niszowych. W programie ma się ich znaleść aż 37, w tym m.in. przeciąganie liny, parkour, petanque, softball, korfball, lacrosse, jazda na wrotkach, bilard, ultimate frisbee, wspinaczka, squash, sumo, narciarstwo wodne, a nawet... żużel.
Konserwatyści zapytają - czy trzeba wydawać 45 mln dolarów, żeby sobie na mieście w bilard pograć. Odpowiedź brzmi - oczywiście, nie trzeba. Wystarczy kupić żeton za 5 zł. Z drugiej strony przedstawiciele tychże niszowych dyscyplin mieliby swoje święto, swoje pięć minut. Nie można ich lekceważyć, bo to w sumie baaardzo liczna grupa.
Trzymamy zatem kciuki za powodzenie misji, na której czele stanął sam prezydent Rafał Dutkiewicz. Przypomnijmy, że pod koniec listopada Wrocław walczył w Kordobie o Europejskie Akademickie Igrzyska Sportowe 2014. Przegrał wówczas z Rotterdamem (głosy 4:5).
* W czwartek od g. 12 na www.gazetawroclawska.pl doniesienia z Lozanny, gdzie ogłoszony zostanie gospodarz World Games 2017.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
