Karierę siatkarską zaczęła w Słupsku, gdzie po II wojnie światowej zakotwiczyli jej rodzice. Jak wspominała w wywiadzie z „Gazetą Wrocławską”, jej rodzice zostali w tym mieście, ponieważ nie było ono zniszczone. A ona zaczęła grać w siatkówkę, na pozycji środkowej. Najpierw w Czarnych Słupsk, potem w WKS-ie Słupia.
- Na żeńską siatkówkę pieniędzy nie było. Pamiętam jednak, że wojsko jakoś wspomagało rodziców. Jako darowiznę - raz na jakiś czas - rzucało nam do piwnicy worek ziemniaków. - mówiła Aszkiełowicz 10 lat temu.
Karierę klubową Halina Aszkiełowicz miała niezbyt spektakularną. Dość powiedzieć, że przez 14 lat gry w Polsce ani razu nie stanęła ze swoimi zespołami na ligowym podium. Po pobycie w Słupsku przeniosła się do Świdnicy, gdzie wraz z młodszymi siostrami - Teresą i Celiną grała w pierwszej lidze. W barwach Polonii w latach 1964 i 1965 wygrała mistrzostwo Polski juniorek.
W 1965 roku zadebiutowała w barwach narodowych i przyczyniła się do złotych lat kadry, w których Polki biły praktycznie wszystkich. No, z niewielkimi wyjątkami, gdyż nigdy nie udało się sięgnąć po złoto, ale pani Halina trzy medale wywalczyła. Pierwszy już dwa lata po debiucie - 20-letnia Aszkiełowicz pojechała na mistrzostwa Europy do Turcji, skąd Polki wywiozły srebro.
Największy sukces w karierze pani Haliny przypadł na igrzyska w Meksyku w 1968 roku. Polki dowodzone przez Benedykta Krysika sięgnęły po brąz, bo w tamtych czasach nie do pokonania były reprezentanki Związku Radzieckiego i Japonki.
- Na pewno był to system najbardziej sprawiedliwy, tylko osiem drużyn i dwa tygodnie grania. Wtedy rządziły Japonia i ZSRR. Nie było co marzyć o ich pokonaniu, nawet po najlepszej walce - mówiła Aszkiełowicz.
CZYTAJ TAKŻE: Widziałam Beamona - wywiad z Haliną Aszkiełowicz-Wojno
Najlepszy wynik w karierze klubowej zanotowała w sezonie 1970/71 - Polonia Świdnica była wtedy czwarta w ligowej tabeli. Latem 1971 roku przyszedł ostatni medal z reprezentacją. Z Włoch Polki przywiozły brąz, a spikerzy dwukrotnie musieli wyczytywać nazwisko Aszkiełowicz, bowiem obok Haliny po medal sięgnęła także Celina. W 1972 roku przeniosła się do Odry Wrocław, rok później zakończyła grę dla kadry - licznik zatrzymał się na 177 występach. Po odejściu z Wrocławia przez dwa lata grała we Włoszech.
Jej mąż, Adam Wojno był trenerem judo w AZS-ie AWF-ie Wrocław. Trójka dzieci poszła w jej ślady. Córka Anna grała w siatkówkę, Iwona w koszykówkę.
W 2007 roku odcisnęła swoje dłonie w milickiej Alei Gwiazd Siatkówki. Była członkiem Regionalnej Rady Olimpijskiej, zawsze była zaangażowana, znała wszystkich wrocławskich olimpijczyków, a każdy z pewnością będzie ją wspominał wyłącznie dobrze. Od kilku lat walczyła z nowotworem, ale niestety walkę tę przegrała. Informacje o pogrzebie podamy jutro. Cześć jej pamięci.
Ostatnie pożegnanie odbędzie się w piątek, 29 czerwca, o godz. 13 na cmentarzu przy ul. Bardzkiej we Wrocławiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?