Ze względu na dobro śledztwa prokurator Ryszard Ossowski z Wołowa nie podaje żadnych szczegółów tej sprawy. Ujawnia jedynie, że doszło do zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i że trwa śledztwo. Morderców na razie nie złapano.
Według nieoficjalnych informacji, na ciele kobiety znaleziono rany od noża. Śledczy podejrzewają, że mordercom mogło chodzić o pieniądze. Wygląd mieszkania wskazuje na to, że zabójcy je przeszukali. Być może szukali gotówki.
Pani Wiesława mieszkała z córką, zięciem i 23-letnim wnukiem w domku jednorodzinnym przy cichej i spokojniej uliczce w Wołowie.
Byliśmy na miejscu zbrodni. Przed domem czysto i schludnie. Pięknie utrzymany klomb z kwiatami. Obok alejka wysypana białym żwirem. Kawałek dalej równiutko przystrzyżony żywopłot. Drzwi wejściowe oklejone plombami z pieczątką wołowskiej policji.
Policjanci podejrzewają, że mordercom chodziło o pieniądze
Nikt z sąsiadów nie widział morderców. Nikt niczego nie słyszał, choć do zbrodni doszło w biały dzień. Kobieta była sama w domu. Reszta rodziny nie wróciła z pracy.
- Całą noc spać nie mogłam, gdy się dowiedziałam, co się stało - mówi nam jedna z sąsiadek. - W poniedziałek po południu wróciłam z zakupów. Widziałam policję, karetkę. Nie mogłam uwierzyć, że pani Wiesława nie żyje. To była taka dobra kobieta...
Rano widziano panią Wiesławę, jak sprząta podwórko i chodnik przy posesji. - Zamiatała chodnik, wyrywała chwasty - mówi sąsiadka, pani Józefa. - Często wpadała do mnie na kawę. Czasem ja do niej. Siadałyśmy na ławeczce w ogrodzie. Jak na swój wiek dobrze się trzymała, choć narzekała na bolące nogi.
- Czort wie, co się stało, że ją zamordowali. Tu, u nas, to raczej spokojna okolica jest - dodaje Jan Skowron, inny z sąsiadów.
Po osiedlu krążą opowieści o tym, jak bardzo brutalni byli mordercy. Nikt jednak nie wie, kto i dlaczego zamordował kobietę.
- Była spokojna. Nie miała żadnych konfliktów z nikim - mówi jedna z sąsiadek.
- Nikomu nigdy krzywdy nie zrobiła - dodaje Stanisław Dunaj, starszy pan mieszkający kilka domków dalej.
Kobieta była wdową. Kilka lat temu zmarł jej mąż. Sąsiedzi go pamiętają, bo był z zawodu murarzem. Miał swoją firmę budowlaną. Domek, w którym mieszkali, postawił sam. Pomagał też budować się sąsiadom z ulicy.
W poniedziałek do późnej nocy w willi, w której doszło do zbrodni, pracowały ekipy śledcze. Policjanci krążyli po okolicy i wypytywali wszystkich sąsiadów.
- Mieli opinię bogatych - mówi młody chłopak w niebieskiej bluzie, którego spotkałem na ulicy niedaleko willi.
- Ktoś musiał wiedzieć, że ona o tej porze będzie sama, bo reszta rodziny jest w pracy. Nie mam pojęcia, kto to mógł zrobić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?