Urząd wojewódzki zdemontował informacje, jakoby Dolnoślązacy czekali na połączenie z dyspozytorniami pogotowia ratunkowego 10 minut. W takim razie ile czekamy na połączenie i skąd informacje, że pogotowie nie ma racji?
Paweł Hreniak: Sprawdzamy to. Po połączeniu dyspozytorni w dwie duże – w Legnicy i we Wrocławiu, rzeczywiście pojawiają się informacje, że czas oczekiwania na połączenie z dyspozytorem się wydłużył. Wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego wystosował pisma do dyspozytorni i czekamy na odpowiedzi. Docierają do mnie głosy, że na Dolnym Śląsku jest za mało dyspozytorów. Podkreślam jednak, że ich liczba jest zgodna z wytycznymi ustawy – jeden dyspozytor na 200 tys. zameldowanych osób na Dolnym Śląsku. Z pierwszych ustaleń wynika, że problem jest bardziej złożony. Będę mógł powiedzieć więcej, po analizie odpowiedzi z dyspozytorni.
Kto jest odpowiedzialny za tworzenie nowych miejsc pracy w dyspozytorniach?
PH:Wojewoda Dolnośląski jest dysponentem pieniędzy na ratownictwo medyczne na Dolnym Śląsku. W moim imieniu dyrektor Narodowego Funduszu Zdrowia rozpisuje konkurs i dzieli pieniądze na poszczególne jednostki. Trzeba tu podkreślić, że system jest niezwykle skomplikowany. Wojewoda jest odpowiedzialny za ratownictwo medyczne, ale w praktyce niedużo od niego zależy. To NFZ kontraktuje świadczenia, a pogotowia ratunkowe mogą funkcjonować w różnych strukturach, np. samorządowych. Odpowiadam za pracowników pogotowia, których nie zatrudniam. System wymaga naprawy i pierwsza zmiana pojawi się już w lipcu. Natomiast od 2021 roku wojewodowie będą sprawować bezpośredni nadzór nad dyspozytorami.
Istnieje możliwość zwiększenia liczby dyspozytorów?
PH:Tą sprawę, jak już wspominałem, reguluje ustawa – jeden dyspozytor przypada na 200 tys. mieszkańców. Więc odpowiadając, wprost na pytanie muszę powiedzieć, że nie mam możliwości zwiększenia liczby dyspozytorów na Dolnym Śląsku. Podkreślam jednak, że jestem w trakcie analizowania sytuacji w regionie. Myślę, że w lutym będę wiedział, czy mamy problem z liczbą dyspozytorów, czy może ze złą organizacją pracy. A może są jeszcze inne przyczyny.
A jeżeli się okaże, że brakuje dyspozytorów? Co wtedy?
PH:Mogę zapewnić, że ratownictwo medyczne to dla mnie sprawa priorytetowa. Na pewno będę rozważał wniosek do Ministra Zdrowia o zwiększenie liczby dyspozytorów na Dolnym Śląsku. We Wrocławiu argumentem za na pewno są liczby – z różnych statystyk wynika, że w stolicy regionu z roku na rok przybywa studentów i obcokrajowców. Być może ustawa wymaga nowelizacji zapisów dotyczących liczby dyspozytorów.
Był pan zaskoczony pojawieniem się tego problemu?
PH:Nie potrafię na razie powiedzieć czy rzeczywiście mamy do czynienia z „problemem”. Chcę na spokojnie przeanalizować sytuację, oprzeć się na statystykach i dokumentach z dyspozytorni. Nie byłem wcześniej informowany o wydłużeniu się czasu oczekiwania na połączenie z dyspozytorem.
Czy w porównaniu z rokiem ubiegły, gdy w styczniu 2017 roku, karetki po kilka godzin czekały na SOR-ach, coś się zmieniło?
PH:Myślę, że mogę powiedzieć, że jest poprawa na szpitalnych oddziałach ratunkowych we Wrocławiu. Przestoje karetek na podjazdach przed szpitalami są mniejsze. W lutym i w marcu 2017 roku liczba karetek, które czekały dłużej niż godzinę, wynosiła odpowiednio 246 w lutym i 282 w marcu. W listopadzie ta liczba wyniosła już 164 w listopadzie i 169 w grudniu. Nie mówię, że jest idealnie, ale po wprowadzeniu przeze mnie „dobrych praktyk” na SOR-ach myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Przypomnę też, że z budżetu wojewody w ciągu dwóch lat udało się zakupić 23 karetki dla stacji pogotowia na Dolnym Śląsku. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło.
Jakie problemy na SOR-ach ujawniły zeszłoroczne konsultacje z pogotowiem i szpitalami?
PH:Pytań i wątpliwości było naprawdę bardzo dużo. Okazało się, że np. we Wrocławiu szpitale nie ustalały między sobą transportów pacjentów. Karetka jechała i stała na podjeździe. Udało nam się to usystematyzować i placówki ustalają, teraz kiedy i gdzie pacjent jest przewożony. Cały czas usprawniamy też system diagnozowania pacjentów i przekazywania ich na szpitalne oddziały. Kontrole, które zleciłem trwały cały poprzedni rok i nie rezygnujemy z nich.
Czy macie informacje, ile czasu ponad tą godzinę czekają karetki? Co wtedy?
PH:Jeżeli mamy taką informację, to wysyłamy kontrolę.
Słyszałam, że karetki najdłużej czekają na podjeździe SORu w szpitalu przy ul. Weigla?
PH:Na pewno problemem SOR-ów we Wrocławiu jest m.in. brak łóżek obserwacyjnych. Dzięki moim staraniom udało się częściowo poprawić sytuację. W szpitalu wojskowym z pieniędzy wojewody zakupiono sprzęt i liczba łóżek wzrosła tam z 4 do 12. Przekazałem też dotację na remont SOR-u w szpitalu przy Borowskiej. Mamy tam teraz nie 6 a 12 łóżek obserwacyjnych.
Jakie wojewoda ma realne możliwości wpłynięcia na ilość obsady lekarskiej na SOR-ach?
PH:Wojewodowie nie mają przełożenia na personel szpitalny. Prowadzimy jednak wspólnie z NFZ kontrole i sprawdzamy też, że w danym momencie obsada lekarska na SORach jest taka, jaka powinna być. To jest stały punkt tych kontroli i z niego nie będziemy rezygnować.
Rozmawiała Adriana Boruszewska.
Przypomnijmy, że pod koniec 2017 roku informowaliśmy o długim czasie oczekiwania na połączenie z dyspozytorem pogotowia ratunkowego. CZYTAJ: Dzwonisz na pogotowie ratunkowe? Odbiorą za 10 minut
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?