Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski tłumaczy, dlaczego zamknął Stadion Wrocław. "To nie jest kara" (WYWIAD)

Jakub Guder
08.12.2019 wroclawekstraklasa 18 kolejkaslask wroclaw legia warszawan/z kibice racepilka nozna meczgazeta wroclawskapawe£ relikowski / polskapress
08.12.2019 wroclawekstraklasa 18 kolejkaslask wroclaw legia warszawan/z kibice racepilka nozna meczgazeta wroclawskapawe£ relikowski / polskapress Pawe£ Relikowski / Polskapress
- Na fanatycznych kibicach zysku klubu i stadionu się nie zbuduje - mówi wojewoda Jarosław Obremski i tłumaczy, dlaczego zamknął stadion na meczu z Lechem Poznań po pokazie pirotechniki podczas meczu Śląsk - Legi Warszawa.

Oglądając to, co działo się na stadionie w meczu z Legią, miał Pan poczucie zagrożenia zdrowia i życia?
Uważam, że wielokrotnie złamano przepisy. Ilość środków pirotechnicznych była bardzo duża. Oglądając filmiki z tych wydarzeń, uzmysłowiłem sobie, że mieliśmy do czynienia z poważnym zagrożeniem. Być może to zagrożenie dla tych, którzy nie siedzieli na trybunie B, nie było zbyt duże, natomiast tam, gdzie w takiej liczbie odpala się race, pojawia się realne zagrożenie dla życia.

To proszę raz jeszcze wyjaśnić – dlaczego zamknął Pan stadion i dlaczego – jak twierdzi wielu – ukarał Pan w ten sposób niewinnych kibiców?
Od karania w Polsce są sądy. Obowiązkiem wojewody jest natomiast stwierdzenie, czy dana impreza masowa jest bezpieczna, czy nie. Każda taka impreza ma w sobie potencjalne zagrożenie. Nigdy nie ma 100-procentowej gwarancji, bo przecież zawsze może znaleźć się ktoś nieodpowiedzialny. Nie chodzi zatem o to, aby przesadzać, ale o podstawowe gwarancje bezpieczeństwa. Organizator jest ustawowo zobowiązany do zapewnienia takich warunków. Użyjmy pewnej analogii. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zimą zamykają niektóre szlaki. To nie jest karanie turystów, ale troska o tych, którzy nie zdają sobie sprawy, że mogą sami sobie zrobić krzywdę. Przyjmuję do wiadomości różne formy ekspresji kibiców. Wiem, że są ludzie skłonni do ryzykownych zachowań, ale kiedy one występują masowo, to trzeba się zastanowić, na ile to zagrażają zbiorowemu bezpieczeństwu. W Polsce nie ma problemu z rozdzielaniem przez policję kibiców gospodarzy i gości. Natomiast we Wrocławiu - do meczu z Lechem - organizator (czyli Śląsk Wrocław - przyp. JG) nie mógł udowodnić policji i wojewodzie, że stadion jest szczelny jeśli chodzi o wnoszenie środków pirotechnicznych. Przed pierwszym gwizdkiem zatrzymano tylko kibiców Legii. Nieszczelność systemu pojawia się wiec więcej niż kilka godzin przed meczem. Stadion jest biurem dla wielu firm i to w ciągu tygodnia stwarza wiele możliwości nieszczelności. Musi być taki system monitoringu, który pozwoli stwierdzić, kto przemycił materiały pirotechniczne. To podstawowy warunek: ten system musi być szczelny. Zagrożenie pojedynczą racą może nie jest zbyt duże, jeśli to jednak setka rac, to mamy już poważne zagrożenie dla zdrowia i życia.

Kolejny argument kibiców: race są niby niebezpieczne, ale przecież nikt w Polsce jeszcze od nich nie ucierpiał na stadionach.
Załóżmy, że pozwalam grać przy otwartych trybunach z Lechem. Na meczu pojawia się jeszcze większe racowisko, dochodzi do nieszczęścia, są ofiary. Kto wtedy będzie za to odpowiedzialny? Policja, bo nie wystąpiła z wnioskiem do wojewody i wojewoda, bo nie zamknął stadionu. Mamy obowiązek sprawdzić, czy organizator zapewnił pewne warunki bezpieczeństwa. Jasno trzeba powiedzieć, że 8 grudnia tych warunków nie spełnił. Bardzo dobrze współpracowało mi się z władzami miasta, ale audyt w przeciągu dwóch dni nie odpowie na pytanie, jak kibice w tak ogromnej ilości wwieźli na stadion materiały pirotechniczne. To dobrze, że do tej pory na polskich stadionach nikt nie ucierpiał z powodu rac, ale petarda zawsze może być zagrożeniem. Pamiętamy mecz Rumunia – Polska, kiedy to ogłuszony na moment został Robert Lewandowski. To się mogło skończyć gorzej. Kiedy robi się okazjonalne pokazy sztucznych ogni, to jest zabezpieczenie straży pożarnej. Na meczu z Legią z przyczyn oczywistych nie było takiego wsparcia.

Czy podejmując decyzję o zamknięciu stadionu kierował się Pan naciskiem dolnośląskich mediów?
Z całym szacunkiem dla mediów – poniedziałek (9.12) był pierwszym dniem mojej pracy na stanowisku wojewody. Nie miałem czasu śledzić internetu. Chciałem rozmawiać z policją i władzami Wrocławia opierając się na fatach, a nie na medialnej dyskusji. Zastanawialiśmy się nad kompromisowym rozwiązaniem, ale przeważyła nieszczelność Stadionu Wrocław.

Czy gdyby to nie był ostatni mecz w tej rundzie, to zdecydowałby się Pan zamknąć stadion na więcej meczów?
Nie lubię gdybać. Tak się szczęśliwie składa, że będzie trochę więcej czasu na przeprowadzenie rzetelnego audytu. To jest jednak tylko połowa drogi. Potem trzeba będzie wdrożyć szereg rekomendacji wynikających z tego audytu.

Stadion został zamknięty na jeden mecz. Co dalej? Czy możliwe jest przedłużenie tej sankcji?
Jestem przekonany, że władze Śląska zastanowią się, gdzie były popełnione błędy i wiosną będziemy mieli poczucie bezpieczeństwa. To nie znaczy, że nie będzie żadnych incydentów. Pewnie będą, ale wierzę, że uda się wyeliminować tak zmasowane użycie pirotechniki. To właśnie ta duża skala była niebezpieczna. Jestem też ciekaw, jakie będą konsekwencje działań policji. Ostatnio zapadają pierwsze wyroki za współudział w łamaniu przepisów, czyli za trzymanie sektorówki, pod którą rozprowadzane są race. To być może jest coś, co będzie wkrótce działać profilaktycznie.

A nie uważa Pan, że problemem jest też sama Ustawa o Organizacji Imprez Masowych? Teraz policja wchodzi na stadion tylko na wyraźną prośbę organizatora, a przecież prawo łamane jest za każdym razem, gdy płoną race. Są też wykładnie, która mówią, że zakazy stadionowe są niezgodne z konstytucją.
Prawo należy czytać w duchu, a nie w literze. Bezpieczeństwo obywateli jest tutaj najważniejsze. Elementy, które ze względu na bezpieczeństwo innych, mogą być odbierane jako kara zbiorowa, czasem są bardzo istotne. Mam prawo wejść na balkon, ale jeśli wejdzie na niego 30 osób, to on się może po prostu zawalić. Nie chciałbym pewnych sytuacji sprowadzać do absurdu. Przepisy trzeba interpretować ze zdrowym rozsądkiem. Bezpieczeństwo jest czymś fundamentalnym. Koniec, kropka!

Czy uważa Pan, że droga, która rozpoczęła się we Wrocławiu – czyli audyt, konkretne wnioski, a potem realne zmiany – może faktycznie coś zmienić na polskich stadionach?
Bardzo interesująca jest sprawa kar za trzymanie sektorówek, o której wspomniałem. W Polsce problemem jest nieuchronność kary za złamanie prawa. Może powinniśmy iść w tę stronę - o ile służy to zamaskowaniu kibiców, którzy za chwilę będą łamać przepisy. Sektorówki są jednocześnie formą ekspresji kibiców, często o ładunku emocjonalnym, estetycznym i patriotycznym. To część kultury stadionowej. Nie mogą jednak służyć łamaniu prawa. Fatalne zachowanie kibiców powoduje olbrzymie straty dla Śląska Wrocław. Rodziny z dziećmi muszą mieć poczucie bezpieczeństwa, a ja miałem sygnały od osób, które na meczu takiego poczucia nie miały. Słyszałem liczne sygnały że było niebezpiecznie na trybunie, a to w dłuższej perspektywie decyduje też o tym, ile jest sprzedanych biletów. Na fanatycznych kibicach zysku klubu i stadionu się nie zbuduje. To jest mój apel do kibiców – myślmy o tym, aby stworzyć taki klimat, by na każdym spotkaniu było 30 tys. osób. To jest możliwe. Wtedy WKS będzie w lepszej sytuacji finansowej. Zdaję sobie sprawę, że ta decyzja to kłopot dla Śląska. Jest mi niezmiernie przykro. Szukaliśmy innego rozwiązania. Mam wrażenie jednak, że gdybyśmy poszli nawet na jakieś kompromisy, to i tak zdecydowana większość kibiców nie byłaby zadowolona. To była trudna i smutna decyzja, ale wojewoda powinien myśleć w kategoriach obywatela, a nie wyborcy, bo jest z nadania, a nie z bezpośredniego głosowania. Ten urząd służy państwu, a w ramach państwa, bezpieczeństwu obywateli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska