Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Golla leciał do Sofii, wylądował we Wrocławiu

notował i pytał JG
fot. Tomasz Hołod
Wojciech Golla siedział już w samolocie do Sofii, a wylądował... we Wrocławiu. - Nie uważam, aby powrót do Polski był krokiem wstecz - mówi były obrońca holenderskiego NEC Nijmegen.

Faktycznie siedział już Pan w samolocie do Sofii?
Tak - byłem w samolocie, ale przyszła burza. Lot odwołano. Nie leciałem tam jednak podpisywać od razu kontrakt. Od samego początku mówiłem, że chcę zobaczyć, jak tam jest i rozmawiać z władzami klubu. No le samolot nie poleciał i pojawił się temat Śląska. WKS był bardzo zdeterminowany, żebym do niego trafił.

Gdyby nie ta burza, to teraz byłby Pan w Sofii?
Nie wiem. W głowie miałem raczej to, żeby zobaczyć po prostu jak tam jest. Wydaje mi się, że wróciłbym jeszcze stamtąd do Polski i wtedy myślał, co dalej.

To kiedy pojawiła się oferta ze Śląska?
W drodze z lotniska do domu.

Jedną nogą zimą był Pan w Zagłębiu Lubin.
Zagłębie złożyło mi ofertę zimą, chcieli, żebym wtedy podpisał, a do klubu poszedł od lata. Nie zdecydowałem się na takie rozwiązanie. Jeśli chcieliby mnie latem, to byłbym otwarty.

Wiadomo, że chce Pan grać w pierwszym składzie, ale jest Tarasovs, Celeban, Pawelec. Konkurencja spora.
Nikt nie da mi miejsca w składzie za darmo. Muszę sobie wszystko wywalczyć. Od pierwszego treningu staram się dawać sztabowi argumentu do tego, aby być pierwszym wyborem.

W Holandii grał Pan regularnie, bywał Pan w NEC Nijmegen kapitanem. Co prawda nie awansowaliście do najwyższej ligi, ale pewnie były oferty z mocniejszych klubów. Nie żal było wyjeżdżać?
Pierwsze dwa sezony z NEC w najwyższej klasie rozgrywkowej były super. Niestety spadliśmy. Staraliśmy się wywalczyć awans, ale się nie udało. Klub chciał przedłużyć ze mną kontrakt. Nie zdecydowałem się na to. Były zapytania - może nie z topowych klubów w Holandii, ale z trochę niższej półki. Stwierdziłem jednak, że nie chce zostać w Holandii w drużynie, w której tułałbym się gdzieś w dole tabeli.

Co Pan wyniósł z pobytu w Holandii?
W Holandii grało się piłką. Cały czas wyjście na pozycję, rozgrywanie od tyłu. To chyba była największa różnica, gdy przychodziłem tam z Pogoni Szczecin.

A życie w Holandii przyjemne?
Tak. Wszystko poukładane. Trochę drożej niż w Polsce, ale było ok.

Czy powrót do Polski to krok w tył? Często jest taki stereotyp.
Nie. Uważam, że ekstraklasa nabrała dużego rozmachu. Zobaczymy ilu zawodników poszło stąd zagranicę. Trzeba się tylko dobrze prezentować. Też będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że jako drużyna będziemy odnosić sukcesy. Jeśli zespół gra lepiej, to na jego meczach pojawia się więcej skautów. Nie uważam, żeby to był krok w tył.

Przez trzy lata pobytu w Holandii miał Pan kontakt ze sztabem Adama Nawałki?
Przez dwa lata miałem kontakt. Nawet przyjeżdżali obserwować moje mecze. W ostatnim sezonie kontakt się trochę urwał. Pewnie dlatego, że graliśmy w drugiej lidze.

Wysłał Pan do sztabu kadry SMS-a, że gra znów w Polsce?
Nie no - myślę, że mają teraz ważniejsze sprawy na głowie.

Z Lotto Ekstraklasy bliżej będzie do drużyny narodowej?
Oczywiście. Chłopaki z ekstraklasy dostają przecież powołania. Trzeba się tylko dobrze spisywać. Trzeba tylko dać argumenty selekcjonerowi.

Strzelił Pan sześć goli w ostatnim sezonie. Piotr Celeban też lubi trafiać do siatki. To może być najbardziej bramkostrzelny duet stoperów w lidze.
Oby (śmiech). W pierwszej kolejności skupiam się na tym, żeby było na zero z tyłu. Co wpadnie w przodu? To plus dla drużyny no i dla mnie.

Notował i pytał JG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska