Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właścicielka restauracji poturbowana przez ochroniarza na Rynku? Biuro Promocji: sama się rzuciła

Agata Wojciechowska
- Chciałam po południu w Sylwestra wejść do mojej restauracji - wyjaśnia Grażyna Horszowska, właścicielka Pod Gryfami i zali się, że ochroniarz popchnął ją tak mocno, że uderzyła w płot i upadła
- Chciałam po południu w Sylwestra wejść do mojej restauracji - wyjaśnia Grażyna Horszowska, właścicielka Pod Gryfami i zali się, że ochroniarz popchnął ją tak mocno, że uderzyła w płot i upadła Tomasz Hołod
- Chciałam po południu w Sylwestra wejść do mojej restauracji - wyjaśnia Grażyna Horszowska, właścicielka Pod Gryfami. Jak się okazało, nie było to wcale takie proste. Na rynku trwały bowiem przygotowania do imprezy sylwestrowej z TVP 2. - Ochroniarz popchnął mnie tak mocno, że uderzyłam w płot - żali się Horoszowska i dodaje, że organizatorzy zapewniali przecież, że do godz. 18 będzie można swobodnie poruszać się po Rynku. Co na poturbowanie właścicielki lokalu Pod Gryfami odpowiedzialne za imprezę Biuro Promocji Miasta? Urzędnicy sprawę przedstawiają inaczej.

- Firmy ochroniarskie, pracujące tutaj w Sylwestra, w ogóle nie biorą pod uwagę potrzeb firm, działających tutaj na wrocławskim Rynku - mówi Grażyna Horszowska, właścicielka antykwariatu i restauracji Pod Gryfami. - Niektórzy ich pracownicy zachowują się arogancko i grubiańsko. Nie inaczej było teraz.

Ulice Św. Mikołaja i Odrzańska w czasie Sylwestra zostały zamknięte po południu z uwagi na trwające tam przygotowania do imprezy transmitowanej przez TVP 2. Zgodnie z danymi Biura Promocji Miasta po południu rozpoczęło się ustawianie tam karetek pogotowia, nieodzownych przy imprezach masowych, i nakładanie zapalników na sztuczne ognie, co wymagało usunięcia stamtąd osób postronnych. Tamtędy chciała właśnie przejść Grażyna Horszowska.

- Wjeżdżał tamtędy samochód, więc postanowiłam skorzystać z okazji, że ochroniarz odsunął ogrodzenie i chciałam przejść - opisuje sytuację, która odbywała się po południu, przed godziną 18.00, 31 grudnia. - Organizatorzy zapewniali, że do godz. 18 będzie można swobodnie poruszać się po Rynku. Okazało się, że nie do końca.

Gdy idąca od strony kamieniczek Jaś i Małgosia właścicielka restauracji Pod Gryfami chciała przejść przez Rynek, ochroniarz miał ją najpierw szarpnąć, a później rzucić o płot, który wraz z nią się przewrócił. Puściły nawet druty na spawach. Jak przekonuje Grażyna Horszowska, tylko dzięki szkolnym treningom koszykówki (które nauczyły ją odpowiednio upadać) i grubemu ubraniu, nie doznała poważnych obrażeń.

- Po prostu chciałam wejść na Rynek - wyjaśnia. - Od ochroniarza poczułam alkohol. Zapewniam, że nie jestem kolizyjnym mieszkańcem, a obywatelem miasta, które kocham. Od nas restauratorów wymaga się zrozumienia, że jest to jedna taka w roku impreza, ale my mamy problem przez miesiąc, gdyż budowę sceny rozpoczęto 10 grudnia, a jeszcze w czwartek ją rozbierano. Nie mam pretensji o Sylwestra, ale o nieszanowanie nas, którzy zatrudniamy wrocławian, płacimy tu podatki, więc niech nam się nie utrudnia prowadzenia działalności. My bierzemy udział w tworzeniu klimatu Rynku, a nikt z nami się nie liczy.

Ten sam ochroniarz miał także nie przepuścić pracownika pani Grażyny, a do jej syna, który chciał przejść przez ul. Św. Mikołaja na Rynek, zgodnie z relacja powiedział: "Spier..... przez pl. Solny".

Inaczej całą sytuację przedstawia Biuro Promocji Miasta. - Natychmiast po otrzymaniu telefonu o całym nieporozumieniu z ochroniarzem, osobiście udałam się na miejsce - wyjaśnia Małgorzata Wojciechowska. - Zgodnie z prośbą pani Grażyny Horszowskiej, najpierw szef ochrony, a później policja, zbadali tego pracownika ochrony alkomatem. Obydwie próby nic nie wykazały - dodaje.

Dodatkowo zgodnie ze słowami świadków pani Grażyna miała sama rzucić się na ten płot. Ze zdenerwowania. Ochroniarz miał być przerażony całym zdarzeniem. Zgodnie z zapewnieniami, nie mając uzasadnionych powodów, nie podniósłby na nikogo ręki, a tym bardziej na kobietę, gdyż musiałby za to odpowiedzieć. Biuro Promocji Miasta, aby załagodzić sytuację, poprosiło restauratorkę, by wysłała im mailem listę z nazwiskami pracowników. W ciągu godziny otrzymali oni przepustki do przechodzenia przez strefę 0, mieszczącą się za sceną sylwestrową.

- Musimy jeszcze raz się spotkać i wyjaśnić tę sytuację - dodaje Małgorzata Wojciechowska z Biura Promocji Miasta. - Rozumiem, że trudno jest pogodzić wymogi imprezy masowej i porozumienie z właścicielami lokali, ale staramy się zawsze osiągnąć konsensus, który zadowoli wszystkie strony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Właścicielka restauracji poturbowana przez ochroniarza na Rynku? Biuro Promocji: sama się rzuciła - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska