Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Kosiniak-Kamysz: PSL nie straciło poparcia na wsi

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Bartek Syta / Polska Press
- Do jesiennych wyborów możemy iść samodzielnie albo w ramach koalicji. Decyzja zapadnie w czerwcu - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Ponoć w sobotę, po spotkaniu Rady Naczelnej ogłosi pan samodzielny start PSL w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Nie, taka decyzja jutro nie zapadnie. Podczas Rady nastąpi podsumowanie kampanii europejskiej i przedstawienie nowych pomysłów. Będzie rozmowa o tym, w jakiej formie idziemy do jesiennych wyborów, ale decyzja absolutnie nie zapadnie. Więc nawet nie mam czego panu zdradzić. Mamy zawsze do wyboru samodzielny start i to jest opcja możliwa. Ale możliwe jest też budowanie szerszego porozumienia.

To kiedy dowiemy się, który scenariusz wybierze PSL?
W czerwcu.

Rada swoją drogą, ale ostateczne słowo będzie należało do pana.

Podkreślam, PSL to formacja demokratyczna. Oczywiście lider też musi mieć swoją propozycję i ja ją przedstawię. Ale dla nas głos ludzi, którzy działają w PSL jest niezwykle ważny. Tak było przy wyborach do PE - start w ramach Koalicji Europejskiej to była demokratyczna decyzja. Tak będzie i tym razem.

Trzy mandaty dla PSL to dla ludowców sukces w ostatnich wyborach?
To, co było możliwe do wygrania w tych wyborach, zostało zrealizowane. Trzy mandaty to był nasz plan, który wypełniliśmy. Nasi europosłowie - Jarosław Kalinowski z Mazowsza, Krzysztof Hetman z Lubelszczyzny, Adam Jarubas z Małopolski i Świętokrzyskiego - to najlepsi z najlepszych. Ale niewiele brakowało, by nasza reprezentacja w Brukseli była jeszcze większa. Troszkę zabrakło Czesławowi Siekierskiemu na Podkarpaciu, bardzo dobry wynik uzyskała Urszula Pasławska na Warmii i Mazurach. 60 tys. głosów to jest ponad dwa razy więcej, niż pięć lat temu zdobyła tam cała lista PSL. Polacy oczekują, że polityk będzie dostępny, że będzie wiedział, co się dzieje w regionie, a nie będzie tylko występował w telewizji. Połączenie rozpoznawalności z aktywnością jest moim zdaniem kluczem w kampanii. Więc jest kilka bardzo ciekawych i dobrych osiągnięć. Jest też rzecz jasna kilka rzeczy, które musimy poprawić.

Widzi pan w ogóle jakieś pozytywy po wyborach?
Na pewno te głosy, które zostały oddane na kandydatów PSL i wyniki powyżej stu tysięcy, których nasi kandydaci nigdy nie osiągali indywidualnie, dają nadzieję na przyszłość. PSL jest ważnym podmiotem i po raz kolejny to potwierdziliśmy. Wielu mówiło: „W zderzeniu z PO na wspólnych listach nie dostaniecie nawet mandatu”. Ich teorie się nie sprawdziły. Gdybyśmy jeszcze mieli ogólny wynik trochę lepszy, to satysfakcja byłaby dużo większa. Nasz plan został wykonany. Wybory do PE za nami, przed nami wybory parlamentarne.

Z wypowiedzi medialnych niektórych polityków PSL wynika, że w partii mają miejsce tarcia. Były minister Marek Sawicki przed wyborami mówił, że PSL idąc z KE nie dostanie żadnego mandatu. Teraz mówi, że trzy mandaty to w sumie mało...
Każdy ma prawo do swojej opinii. Ja wierzę w dobre intencje i że Markowi Sawickiemu zależy na naszym jak najlepszym wyniku w wyborach parlamentarnych. Zgłaszanie różnych koncepcji, z których wyłania się jeden kierunek, nie jest niczym złym. Ważne, żeby po podjętej decyzji było wspólne działanie. I to musi być jeszcze silniejsze niż do tej pory.

Nie brak też opinii, że opozycja - nawet zjednoczona - nie ma szans na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości z Grzegorzem Schetyną u steru. Ponoć nawet niektórzy posłowie PO woleliby pana w roli lidera KE niż Schetynę.
Każda partia ma swojego lidera, który za nią odpowiada. My nie będziemy wyznaczać szefostwa Platformie. Myślę, że oprócz jednej osoby potrzebna jest grupa „zawodników”, którzy potrafią nieźle walczyć w kampanii. U nas w tej kampanii były takie osoby - Adam Jarubas, Krzysztof Hetman czy Jarek Kalinowski, którzy walczyli od świtu do nocy. Z drugiej strony był Krzysztof Brejza czy Bartek Arłukowicz. Ja bym więcej stawiał na drużynę, niż na jedną osobę. W PiS był przecież Jarosław Kaczyński, ale bardzo mocno angażowali się Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Joachim Brudziński, czyli cała drużyna. Potrzebni są liderzy, ale potrzebna jest przede wszystkim zwarta ekipa, walcząca o dobry wynik. I mająca wiarę w to, co robi. My dziś tę wiarę musimy przekazać wyborcom, którzy są może rozczarowani, że nie udało się wygrać wyborów. Takich emocjonalnych reakcji było po wyborach wiele. Ja tych wyborców nie chciałbym stracić.

Pan też zareagował emocjonalnie na wynik wyborów? Było duże rozczarowanie?
Wynik prawie 40-procentowy nie jest wynikiem, który powoduje jakieś załamanie. Oczywiście nie udało się wygrać, a zawsze walczymy o zwycięstwo i to jest powód, dla którego nie można się po takim wyniku od ucha do ucha uśmiechać. Przyszła satysfakcja, że PSL zdobyło trzy mandaty. Ale ja jestem przygotowany na maraton, na długi bieg z przeszkodami, a nie na sprint. Są momenty, kiedy trzeba złapać głęboki oddech, zacisnąć zęby i biec dalej z wiarą, że to wszystko ma sens.

Do maratonów potrzeba o wiele więcej siły niż do jednego sprintu. Macie tę siłę?
No właśnie, to bardzo dużo kosztuje. Ale jeżeli nie miałbym siły, to nie mógłbym tu dzisiaj siedzieć.

PSL bezpowrotnie straciło wieś?
Ależ my nie straciliśmy poparcia na wsi.

Takie panuje przekonanie.
Nie straciliśmy poparcia na wsi, które mieliśmy w 2015 roku. Niestety utraciliśmy je wcześniej, przed 2015. To pokazuje analiza, że suma poparcia dla nas i dla PO w roku 2015 była taka, jak dzisiaj. Czyli ten wyborca został przy nas. Na pewno PSL udało się otworzyć na wyborcę miejskiego, którego wcześniej nie miało. To pokazuje wynik Kalinowskiego, Hetmana, Jarubasa i Pasławskiej.

W pewnym momencie Koalicja Europejska skręciła mocno w lewo, co nie spodobało się części wyborców PSL.
To było trudne doświadczenie i ten skręt w lewo był po prostu niepotrzebny. Szczególnie wejście w kwestie światopoglądowe i wdanie się w sprawy ideologiczne. Prawo i Sprawiedliwość bardzo umiejętnie to wykorzystało, np. kartę LGBT w Warszawie, propaganda rządowa zadziałała i był tego efekt. Skręt KE w lewo był po prostu niepotrzebny.

Jeśli koalicja opozycji w wyborach parlamentarnych objęłaby też Wiosnę, to...
Nie ma żadnych szans na obecność PSL w koalicji, w której byłaby również Wiosna Roberta Biedronia. Żadnych.

Kampania PiS ruszyła w zasadzie na drugi dzień po wyborach europejskich.
I dlatego trzeba się spieszyć. PiS na pewno ma tę przewagę, że ustala kalendarz wyborczy. To prezydent podejmie decyzję, kiedy odbędą się wybory i myślę, że PiS będzie znało ich termin wcześniej. Więc musimy być w pełnej gotowości. Czerwiec to miesiąc na podjęcie ostatecznych decyzji, ale też miesiąc, w którym nie będę siedział w Warszawie. Będę w wielu miejscach w Polsce spotykał się z naszymi rodakami.

Przy konstruowaniu list do wyborów parlamentarnych trzeba będzie sięgnąć po nowe nazwiska.
Na pewno. Choćby Jakub Stefaniak - nasz rzecznik, który nie jest posłem, a ma dużą rozpoznawalność i chciałbym, żeby kandydował w wyborach. Chciałbym też, by dalej kandydował Władysław Teofil Bartoszewski, bo zrobił super- wynik na te możliwości, które mieliśmy. Z ostatniego miejsca ponad 35 tysięcy głosów to jest dwa razy więcej, niż zdobywaliśmy zwykle. Na takie osoby będziemy stawiać.

A jeśli chodzi o program, to w których miejscach widzicie największe szanse na przekonanie wyborców do siebie?
Jest wiele obszarów, które zostały zaniedbane przez PiS. Służba zdrowia, edukacja, bezpieczeństwo energetyczne, odnawialna energia. Ale też sprawy młodych ludzi. W kampanii nie było żadnych propozycji dla młodego pokolenia - nam też zabrakło czasu, by bardziej do niego dotrzeć. W związku z tym to pokolenie nie poszło na wybory. Częściowo młodych udało się pozyskać Konfederacji, która wzbudziła emocje w oparciu o ustawę 447. Ale ja uważam, że potrzebny jest pozytywny program dla młodych i ich większa partycypacja w polityce, zarządzaniu, podejmowaniu decyzji. Przedstawimy więc też pakiet dla młodych.

Nie dało się zrobić więcej, by zachęcić wyborców KE do pójścia do wyborów?
Jeżeli PiS udało się zmobilizować tak dużą część swoich wyborców, a nam nie udało się zmobilizować wszystkich naszych wyborców - w miastach, na wsi i szczególnie na zachodzie Polski - to znaczy, że potencjał jest. Piłka jest ciągle w grze. Czasem dobry wynik w połowie meczu jest tak usypiający dla tych, którzy wygrywają, że na koniec meczu schodzą do szatni jako przegrani.

Ale w szatni przegrywającej drużyny potrzebny jest trener, który krzyknie, uderzy pięścią w stół, a potem wskaże drużynie sposób na odwrócenie sytuacji.
Jest potrzebny i trener, i wiara każdego zawodnika, że zwycięstwo jest możliwe. Dlatego nie odpuszczę ani jednego dnia. Będę motywował tych, którzy na nas zagłosowali. Będę przekonywał, że ten głos nie był zmarnowany, że może jeszcze się nie udało, ale wszystko jest przed nami. Mecz się nie skończył. Jesteśmy w połowie.

Nie ma pan wrażenia, że niektóre formacje tworzące Koalicję Europejską nieco lekceważąco odnosiły się do potencjalnych wyborców? Mówienie, że ten i tamten dostał 500 plus od rządu, więc na pewno zagłosuje na PiS, raczej nie zachęci ludzi do głosowania na opozycję.
Wielu, którzy dostają 500 plus, głosuje na nas. Znam mnóstwo takich osób. Zawsze mówiłem dobrze o wsparciu społecznym i głosowałem za tym. Więc mam też prawo odwoływać się do tego programu, bo nigdy nie powiedziałem, że jest niepotrzebny czy jest rozdawnictwem. Jeżeli ktoś tak mówi, to popełnia błąd polityczny. Do każdego wyborcy trzeba odnosić się z szacunkiem. Ja też byłem jednym z niewielu polityków opozycji, którzy pogratulowali zwycięstwa PiS. I jeszcze raz to zrobię. Wygrali te wybory, dostali dobry wynik. Jeśli już odnosimy się do kwestii sportowych, to zawsze trzeba stosować się do zasad fair play. Ja szanuję wynik wyborów, tak jak szanuję każdego wyborcę PiS. Niezależnie z jakiej motywacji głosował na tę partię. My nie mamy się obrażać na wyborców PiS, tylko przekonać ich do siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Władysław Kosiniak-Kamysz: PSL nie straciło poparcia na wsi - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska