Wisła do meczu przystąpiła osłabiona brakiem Pawła Brożka. W ostatniej chwili okazało się, że doświadczony napastnik nie będzie mógł zagrać przeciwko Zagłębiu Lubin i zastąpił go młody Krzysztof Drzazga.
Od pierwszego gwizdka Wisła Kraków była drużyną bardziej zdeterminowaną - walczyła w końcu o awans do pierwszej ósemki. Już w 3 min. dobrą okazję miał Maciej Sadlok, który jednak fatalnie przestrzelił. Od początku szalał też na skrzydle Małecki i to on zaliczył asystę przy golu Rafała Boguskiego w 11 min.
W 38 min. Boguski trafił do siatki po raz drugi, ale sędzia Daniel Stefański odgwizdał spalonego. Jeśli jednak był, to aptekarski, kilkucentymetrowy. Zagłębie grało raczej wycofane. Odpowiedziało tak naprawdę tylko uderzeniem z rzutu wolnego w 29 min.
W drugiej połowie Zagłębie zaatakowało śmielej. Częściej było pod polem karnym Wisły, ale początkowo niewiele z tego wynikało. Sygnał do natarcia dał sam trener Piotr Stokowiec, który wprowadził na murawę Luisa Carlosa. Niezadowolenia tym faktem nie krył zresztą zmieniony Arkadiusz Woźniak. Gospodarze cały czas dobrze bronili i Michał Miśkiewicz nie był zbyt często niepokojony. Z czasem jednak ekipa z Dolnego Śląska przeważała coraz bardziej, aż w 69 min. doprowadziła do wyrównania. Świetne dośrodkowanie Filipa Starzyńskiego wykorzystał Papadopulos i skierował piłkę do siatki głową. W tym momencie "Biała Gwiazda" była poza pierwszą ósemką.
Po tej bramce lubinianie nadal mieli inicjatywę, ale to Wisła wypracowała sobie kapitalną okazję. W 79 min. po próbie Ondraska piłkę z linii bramkowej wybił Maciej Dąbrowski. Za chwilę potężnie - choć minimalnie niecelnie - przymierzył Patryk Małecki z dystansu. Wiślacy czuli, że ucieka im wielka szansa, o której jeszcze kilka tygodni temu mogli tylko pomarzyć. Atakowali, parli do przodu, ale jednak dość chaotycznie. Nie byli już w stanie strzelić gola i ostatecznie zajęli 11. miejsce po rundzie zasadniczej i nie zagrają w grupie mistrzowskiej.
Zagłębie - chociaż nie wygrało - zajęło ostatecznie po 30. kolejce czwarte miejsce, co oznacza, że w rundzie finałowej cztery spotkania zagra u siebie. Miedziowi muszą podziękować za to Śląskowi, który strzelając gola w doliczonym czasie gry zepchnął Cracovię na piąte miejsce.
- Chcieliśmy wygrać, ale ciężko nam się grało. Wisła dobrze operuje piłką, a my - zwłaszcza w pierwszej połowie - nie potrafiliśmy tego uporządkować - stwierdził jeden z bohaterów spotkania Starzyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?