W Krakowie WKS bardzo dobrze wszedł w mecz. Przez pierwsze 20-30 minut wydawało się, że Wisła nie będzie miała żadnych argumentów, a goście będą kontrolowali to, co dzieje się na murawie. Utwierdziła nas w tym bramka Roberta Picha z karnego, którego wywalczył Mateusz Praszelik. Trzeba jednak powiedzieć, że stoperzy gospodarzy poszli chyba na grzyby, gdy młody pomocnik Śląska dostał piłkę wpadając w pole karne. To się musiało skończyć faulem.
Lecz po tym trafieniu wrocławianie niepotrzebnie odpuścili, bo „Biała Gwiazda” naprawdę nie miała argumentów. Jedynym był Yaw Yeboaha, który skutecznie męczył Mariusza Pawelca. Za pierwszym razem drużynę uratował jeszcze Matus Putnocki, ale po chwili piłkę uderzoną przez Ghańczyka „Mario” strącił tak niefortunnie, że wbił ją do własnej bramki. Do przerwy - 1:1.
Od kiedy jednak we Wrocławiu pracuje Lavicka, przestaliśmy się obawiać, że WKS może mieć mentalne problemy po stracie gola. Po wznowieniu gry groźniej atakowała Wisła, ale miejscowym po prostu brakowało jakości. W 63 min Beciraj miał wokół siebie kilka metrów miejsca, ale do strzłu zbierał się jak junior i nic z tego nie wyszło. Klasowy napastnik powinien strzelić na 2:1. Przy strzale Sadloka na posterunku był bramkarza.
W odwecie Praszelik kapitalnym prostopadłym podaniem wypuścił Picha, a ten wygrał pojedynek z Mateuszem Lisem i na kwadrans przed końcem Śląsk wyszedł na prowadzenie.
Wynik ustalił Waldemar Sobota z rzutu karnego. Tym razem faulował Lukas Klemenz - nadepnął na stopę Picha w sumie w niegroźnej sytuacji.
- Waldek oddał mi pierwszy rzut karny, więc ja oddałem mu drugi. Chciałem strzelać, bo mogłem zdobyć hat tricka, ale uznałem, że lepiej, bym teraz to ja oddał tę możliwość Waldkowi - powiedział po meczu Pich, któremu po występie w Krakowie należy się piwo. Tak zresztą przyznał Lavicka.
- Robert Pich zasłużył na dobre piwo po meczu (śmiech). Rzadko mówię indywidualnie o zawodnikach, bo zwycięstwo to zawsze efekt zespołowej pracy, ale on wykonał dziś dużo dobrej roboty dla drużyny, a równocześnie pokazał wysoką efektywność - stwierdził Czech.
Na koniec zdanie o Praszeliku. Ten chłopak naprawdę nam imponuje. W dwóch meczach ma trzy asysty (licząc wywalczonego karnego) i coś nam się wydaje, że Dariusz Sztylka pod koniec sezonu będzie mógł zacierać ręce i przeglądać zagraniczne oferty za niego.
WISŁA KRAKÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 1:3 (1:1)
Bramki:
0:1 Robert Pich 17’ k. (po faulu na Praszeliku)
1:1 Mariusz Pawelec 40’ sam.
1:2 Robert Pich 75’ (asysta: Praszelik)
1:3 Waldemar Sobota 85’ k. (po faulu na Pichu)
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Wisła: Lis - Szotl (86. Burliga), Klemenz, Janicki, Sadlok - Yeboah (74. Carlos Silva), Basha, Żukow (86. Buksa), Savić (64. Mak), Błaszczykowski - Bećiraj.
Trener: Artur Skowronek.
Śląsk: Putnocky - Celebanl, Puertol, Golla, Pawelec - Musonda (58. Samiec-Talar), Sobota, Łabojko, Praszelik (84. Pałaszewski), Pich (90. Bargiel) - Piasecki (57. Scalet).
Trener: Vitezslav Lavicka.
Dobra sobota! 💥⚽️ 3 punkty 🤙🏼🔝 #hejśląsk 🇮🇹
Opublikowany przez Róberta Picha Sobota, 29 sierpnia 2020
Dobra sobota! 💥⚽️ 3 punkty 🤙🏼🔝 #hejśląsk 🇮🇹
Opublikowany przez Róberta Picha Sobota, 29 sierpnia 2020
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
