Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków - KGHM Zagłębie Lubin 3:2. Horror w Krakowie! Zadecydował gol Pawła Brożka z 97 min! (WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA)

Piotr Janas
KGHM Zagłębie Lubin przegrało z Wisłą w Krakowie 2:3 w meczu 15. kolejki LOTTO Ekstraklasy. O wygranej "Białej Gwiazdy" zadecydowała bramka strzelona przez rezerwowego Pawła Brożka w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Dla Zagłębia był to siódmy z rzędu mecz bez zwycięstwa w lidze.

Faworytem sobotniego spotkania byli gospodarze. "Biała Gwiazda" przystępowała do niego z pozycji piątej drużyny w lidze, mimo że w ostatnich trzech meczach podopieczni Macieja Stolarczyka zainkasowali zaledwie dwa punkty (remisy z Legią Warszawa, Zagłębiem Sosnowiec i porażka z Piastem Gliwice-red.).

"Miedziowi" byli jednak w jeszcze trudniejszym położeniu, ponieważ na wygraną w lidze czekali od 14 września, kiedy to w derbach Dolnego Śląska rozbili Śląsk Wrocław 4:0. W kolejnych pięciu meczach Zagłębie trzy razy przegrało i dwa razy zremisowało, a po drodze zaliczyło jeszcze kompromitującą porażkę z Huraganem Morąg w Pucharze Polski.

Głową zapłacił za to trener Mariusz Lewandowski, którego zastąpił Holender Ben van Dael. Jego debiut w meczu z Koroną Kielce w Lubinie nie wypadł najlepiej, ponieważ lubinianie przegrali 0:1. Mecz w Krakowie rozpoczęli w bardzo podobnym składzie, lecz na prawej obronie zamiast Dawida Pakulskiego grał doświadczony Jakub Tosik, a na szpicy wyszedł dawno nie widziany Jakub Mares.

Czech zmagał się z urazem twarzy, który wykluczył go z gry na kilka tygodni. Jakiś czas temu udał się do ojczyzny, gdzie wykonano dla niego specjalną maskę ochronną. Dzięki niej mógł wznowić treningi z drużyną i być branym pod uwagę przy ustalaniu meczowej kadry, ale chyba nawet on nie spodziewał się, że w grodzie Kraka zagra od pierwszej minuty.

- Jeśli jest w wyjściowym składzie, to znaczy że jest gotowy. Miał dłuższą przerwę w grze, ale dziś stawiamy na niego od początku. Spodziewam się dobrego meczu, ponieważ Wisła tak jak my lubi grać piłką. Zarówno pod względem mentalnym jak i taktycznym jesteśmy przygotowani do tego spotkania - zapewniał przed rozpoczęciem spotkania trener van Dael.

O pierwszej połowie goście chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Wisła prowadzenie objęła już w 9 min, kiedy to w dużym zamieszaniu na polu karnym Dominika Hładuna strzałem z najbliższej odległości wynik otworzył najlepszy strzelec Wisły - Zdenek Ondrasek.

Krakowianie dominowali i potwierdzili to w 22 min. Dzięki wysokiemu pressingowi Jesus Imaz przejął piłkę na połowie Zagłębia, Rafał Pietrzak dośrodkował na krótki słupek, a tam wbiegający Rafał Boguski podwyższył prowadzenie "Wiślaków".

To że piłkarze Macieja Stolarczyka nie schodzili na przerwę prowadząc 3:0 lub nawet 4:0, to tylko i wyłącznie zasługa Hładuna, który wybronił trzy stuprocentowe sytuacje.

- Od tego jestem, żeby pomagać drużynie. Mam nadzieję, że w drugiej połowie także przydam się kolegom, a oni pomogą mnie i wygramy ten mecz - mówił w przerwie golkiper "Miedziowych".

Choć w tamtym momencie niewiele na to wskazywało, to po zmianie stron oglądaliśmy całkowicie odmienione Zagłębie. W 48 min, po dość kontrowersyjnym faulu Marcina Wasilewskiego na Bartłomieju Pawłowskim, prowadzący te zawody Krzysztof Jakubik wskazał na "wapno". Sędziowie VAR nie podważyli tej decyzji, a do piłki podszedł Filip Starzyński i zdobył bramkę kontaktową.

To dodało jeszcze więcej animuszu przyjezdnym i nie licząc pojedynczych zrywów Wisły, to oni nadawali ton rywalizacji. Ich napór przyniósł oczekiwany efekt w 71 min. Starzyński dośrodkował z prawego skrzydła, strzał głową oddał Damjan Bohar, a próbujący zablokować to uderzenie Marcin Wasilewski skierował piłkę do własnej bramki. Telewizyjne powtórki wykazały, że futbolówka po główce Słoweńca nie leciała w światło bramki, dlatego to trafienie zostało zaliczone jako gol samobójczy Wasilewskiego.

Po tej akcji jedni i drudzy szukali trafienia na wagę trzech punktów. Okazji nie brakowało, ale o losach spotkania zadecydowała bramka strzelona w... 97 min przez weterana Pawła Brożka, który wykorzystał dośrodkowanie Jakuba Bartkowskiego.

Sędzia Jakubik nie pozwolił już na wznowienie gry i to gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Po ostatnim gwizdku lubinianie nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Filip Jagiełło zalał się łzami. Sytuacja "Miedziowych" w tabeli LOTTO Ekstraklasy robi się coraz trudniejsza. Marnym pocieszeniem dla kibiców z Lubina jest fakt, że w samej grze ich ulubieńców widać pewien postęp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska