Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wirtualna rzeczywistość – nie tylko dla graczy

materiał partnera

VR, czyli wirtualna rzeczywistość, coraz odważniej wkracza w nasz świat. Jeszcze 3-4 lata temu headset do wirtualnej immersji mógł wydawać się pomysłem w sam raz dla garstki fanatyków gier komputerowych, poszukujących coraz mocniejszych emocji. Dziś nie tylko mówi się o VR coraz więcej; z dnia na dzień znajduje się dla niej nowe, coraz bardziej przyziemne i praktyczne zastosowania. Cóż takiego kryje się w prostych, zabudowanych z każdej strony goglach z elektroniczną "wkładką", że każdy, kto je założy, doznaje tak silnych wrażeń?

Na co dzień wszyscy wiemy przecież, że film to film, animacja to animacja i nic, co wyświetla nam przed oczyma zwykłe urządzenie, nie jest w stanie nas zwieść. Świat już od kołyski oswaja nas ze sztucznym obrazem i nie ma szans, byśmy, jak publiczność pierwszego pokazu braci Lumière, przestraszyli się jadącego w naszą stronę filmowego pociągu. A mimo to wcale nie jest tak trudno zanurzyć nas po uszy w wirtualnym świecie. Wystarczy, jeśli pozwolimy się na chwilę odciąć od tego rzeczywistego.

Pod wirtualnym niebem

O tym, jak działa takie magiczne przeniesienie, niektórzy z nas mogli przekonać się na długo, zanim powstanie technologii VR ogłoszono oficjalnie. Efekt towarzyszącej jej immersji znają dobrze wszyscy ci, którzy jako dzieci doświadczyli seansu w planetarium – swoistym edukacyjnym kinie z kopułą-ekranem, na którym wyświetla się specjalnie dla takich placówek tworzone filmy. Głównym bohaterem jest tu zawsze rozgwieżdżone niebo. Widzowie planetarium, leżąc nieruchomo w fotelach w zupełnej ciemności, mimowolnie poddają się sugestii. Nakrapiany światłem z projektora ekran staje się w neurotycznym przekładzie rzeczywistym niebem i to na nim właśnie, a nie na sztucznej kopule, pojawiają się dodane przez twórców filmu diagramy i odnośniki, ilustrujące wyjaśniane w filmie zjawiska. Aby widzów nie uśpić (o co w takich warunkach niezwykle łatwo), autorzy często sięgają już na początku filmu po własnego pomysłu efekty specjalne: co się stanie, jeśli jeden z małych punkcików zacznie nagle rosnąć i spektakularnie wybuchnie? Albo gdy wzdłuż krawędzi kopuły wyrośnie nieruchoma deska rozdzielcza na wzór statku kosmicznego, a całe niebo zacznie się przechylać w jedną stronę, jak gdyby to nie ono, ale podłoga sali nachyliła się pod dużym kątem? Po takim prologu już nikomu na sali oczy się nie kleją, każdy z ciarkami na plecach i gęsią skórką wpatruje się w kopułę. Choć seans przeznaczony był tylko dla oczu i uszu, odizolowanie widzów od zewnętrznych punktów odniesienia i wytworzenie sztucznej rzeczywistości wystarczą najzupełniej, by całe ciało dało się oszukać. Moment zaskoczenia potrzebny był tu tylko do tego, by móc sobie siłę tej iluzji uświadomić.

Wirtualne eventy

Nie powinien zatem dziwić fakt, że jednym z pierwszych, po producentach gier, obszarów aktywności, których przedstawiciele żywo interesują się rozwojem VR, jest teren marketingu eventowego. Wycieczka w rzeczywistość wirtualną to doskonały sposób, by przyciągnąć uwagę klientów i sprawić, by wiedza o reklamowanym produkcie utrwalona została dawką niezapomnianych emocji. Tego rodzaju atrakcji doświadczyć można coraz częściej również i u nas. Do wyspecjalizowanej we wzbogacaniu różnego typu wydarzeń w elementy technologii VR wrocławskiej firmy VRPOINT (vrpoint.pl) zamówienia płyną z wszystkich zakątków kraju. Wąska specjalizacja to ich duży atut. Dzięki doskonałej orientacji w dziedzinie wirtualnej rzeczywistości, załoga firmy nie tylko przygotuje i obsłuży niezbędny sprzęt, ale również pomoże dookreślić program wydarzenia. Wezmą zatem na siebie tę część przygotowań, która wymaga bycia na bieżąco z technicznymi nowinkami.

Zanurzyć się po uszy

Dzisiejsi dostawcy technologii VR przenoszą nas w inny wymiar za pomocą bardzo zbliżonych środków – tyle że ograniczonych do postaci indywidualnego zestawu sprzętowego i znacznie bardziej technicznie zaawansowanych. Na oczy wkładamy gogle, osłonięte z każdej strony od dopływu światła, by cała uwaga skupiła się na umieszczonym na wprost oczu ekranie. Obserwujemy w nich przez soczewki obraz rozdzielony na dwa kanały: osobny dla prawego i lewego oka – te dwa niemal identyczne, lecz przesunięte względem siebie obrazy mózg zmontuje w jeden spójny obraz, wzbogacony o wymiar głębi. W wysokiej jakości sprzęcie kąt widzenia będzie wystarczająco szeroki, byśmy nie widzieli granic obrazu. Co więcej, będzie się on przemieszczał wraz z ruchami naszej głowy. Dzięki temu nie tylko łatwiej będzie nam ulec iluzji, że znaleźliśmy się w innym świecie - będziemy też mogli nowoodkryty świat dokładniej zwiedzić!

Ścieżka dźwiękowa, którą emitują słuchawki, dodatkowo go uwiarygodnia. Jeśli nagrano ją w technologii biauralnej, efekt będzie wyjątkowo wyrazisty: nawet zamykając oczy potrafilibyśmy bezbłędnie odgadnąć, które ze źródeł dźwięku znajdowało się tuż koło nas, a które o metr czy dwa dalej. Oprócz samych oczu i uszu, dostęp do wirtualnej rzeczywistości mogą mieć również i ręce, o ile włożymy na nie specjalne wyposażone w sensory rękawiczki lub jeśli chwycimy w dłoń elektroniczną różdżkę. Dzięki takiemu oprzyrządowaniu możemy nie tylko zatopić się w wirtualnym świecie, ale również współkreować go: przegnać wirtualnego potworka, odbić lecącą w naszą stronę piłeczkę, a nawet stworzyć w nierzeczywistej przestrzeni trójwymiarowe malowidło, które całkiem realnie zapisze się na dysku komputera i pozwoli się później wydrukować.

Świat, w który przenoszą nas immersyjne gogle, to często przestrzeń modelowana od podstaw na komputerze, gdzie granice tego, co może lub nie może się zdarzyć, wyznacza głównie wyobraźnia autorów. Coraz częściej bywa jednak i tak, że za pośrednictwem sprzętu VR zapraszani jesteśmy w jakieś całkiem rzeczywiste miejsce, do którego bez wirtualnego biletu nie mielibyśmy dostępu. Takie indywidualne, wirtualne zwiedzanie to coraz popularniejszy sposób na promowanie wyjątkowych miejsc i produktów. Za pośrednictwem VR możemy wybrać się w jazdę testową luksusowym autem sportowym czy wręcz zasiąść za kierownicą formuły 1 podczas wyścigu. Możemy znaleźć się na eleganckim deptaku na Lazurowym Wybrzeżu, albo też na półce lodówki pełnej smakowitych wyrobów konkretnego producenta, do woli rozglądając się przy tym na wszystkie strony. Nie omijają VR również i organizacje niosące pomoc w najuboższych rejonach świata, jak choćby UNICEF. Dzięki materiałom filmowym 360° nakręconym w terenie, w którym udzielana jest pomoc, ofiarodawcy mogą dokładniej poznać warunki, w jakich żyją ich beneficjenci i lepiej zrozumieć ich sytuację.

VR to dla futurologów jedna z większych niewiadomych. Czy popularyzacja zdjęć i filmów z technologii 360° nie sprawi czasem, że zrezygnujemy z podróżowania? Na ile będziemy skłonni zastępować nasze codzienne realia tymi wykreowanymi za pomocą sugestywnej iluzji? W sprawie technologii VR jedno jest pewne – jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa i możemy się spodziewać, że z roku na rok będziemy odkrywać jej coraz to nowe zastosowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska